Kapitan Protasiuk, nie był straceńcem. Rodzina, plany zawodowe, czyli już podjęte kroki, aby w możliwie krótkim czasie przejść do cywila....Nawet mu w głowie nie powstało, żeby ryzykować swoim życiem, z powodu godziny rozpoczęcia jakichś memorialnych obrzędów, ku czci tych, którzy już nie żyli, więc z pewnością mogli poczekać. Tak samo, jak poczekać mogli ci przy mogiłach i na pokładzie, którzy wciąż jeszcze żyjąc nie mieli na ten weekendowy dzień żadnych innych punktów w swoim programie.. Warunków do lądowania nie było, więc kapitan Protasiuk nie zamierzał lądować
Jedno, co musiał, z powodu tych kręcących się po kokpicie "zatroskanych" ludzi z zewnątrz i milczącego uporu prezydenta -to wykonać odejście na drugi krąg i ewentualnie na inne lotnisko, nie wcześniej, niż po po zejściu na wysokość mninimalnych limitów. Żeby później nikt się do niego nie przypieprzał.
A jednak, kiedy kapitan Protasiuk znalazł się na granicznej wysokości 100 metrów, to nie było to 100 do poziomu lotniska, lecz sto metrów do poziomu obnizownego w tym miejscu podłoża. I z każdym ułamkiem sekundy było ich mniej. Nie tylko o te 10 metrów, o które w jednej sekundzie obniżał się samollot, ale i o te metry , które przyrastały od strony ziemi. Kapitanowi Protasiukowi zabrakło do wyprowadzenia maszyny w górę dosłownie kilku sekund, a może ich ułamków. Tych, straconych wirtualnie z powodu nawet lekko nadmiernie szybkiego obniżania maszyny przy jednoczesnym podnoszeniu się terenu, oraz tych związanych z charakterystyką systemów przejmujących po sobie poszcególne zadania z naturalnym inercyjnym opóźnieniem. Fachowcy rozsądzą szczegóły dotyczące konkretnych działań pilota. Ale juz pierwszego dnia, w dniu katastrofy, przytoczono w TV słowami jednego z ekspertów instrukcję tego typu samolotu, w której wyraźnie ponoć stoi, że próba wyciągania samolotu w górę , przy jego stałym zniżaniu, jak do przyziemienia, nie ma szansy na powodzenie, jeśli zaczyna się ona na pułapie niższym od 5o metrów. Na przeszkodzie staje tu bowiem nauka.
Ta sama nauka, która umożliwia rozpylanie sztucznych mgieł i zdalne atakowanie w sposób niewidzialny, I która coraz lepiej, w innej swej dziedzinie, diagnozuje stany psychicznie chorobliwe, w tym także te symulowane interesownie.