Wraca, także i tu, na salonie temat rozmowy Jarosława z Lechem w trakcie lotu do Smoleńska.
Czy to ważne o czym rozmawiali bracia? Może nie, może tak. Dla teorii "naciskowej" jest to sprawa o fundamentalnym znaczeniu.
Jest, trzeba to przyznać, kilka intrygujących okoliczności dających asumpt do myśłenia, że rozmowa ta niekoniecznie musiała dotyczyć wyłącznie, czy przede wszystkim stanu zdrowia pani Kaczyńskiej.
Jarosław Kaczyński w pierwszej swej publicznej wypowiedzi na ten temat ( nigdy w tym ksztalcie już później nie powtórzonej) przyznał, że był nawet zaskoczony telefonem od brata, który "zawsze dzwonił do mnie, po tym, jak już wylądował"...Co takiego spowodowało, że tym razem złamał tę "żelazną" zasadę?
Stan zdrowia matki? Oboje byli u niej - zdaje się - dnia poprzedniego. Czy Prezydent odwiedził ją jeszcze raz, w sobotni poranek, przed wylotem? Możliwe, ale...czy by dzwonił w tej sprawie do brata akurat na kilkanaście minut przed planowym końcem lotu. Wtedy, kiedy jego myśli musiały już być częściowo zaprzątnięte niepokojącymi informacjami z kokpitu, że a nuż nie da się wylądować we własciwym miejscu i na własciwy czas? Psychologiicznie jest to wątpliwe. No i ta niepisana zasada,"dawał znać zawsze po wylądowaniu"..
Czy Prezydent w sytuacji kryzysowej, napiętej lub zwyczajnie ważnej i niecodziennej miał zwyczaj radzić się swego brata? Oczywiście - pamiętamy jego negocjacje w sprawie Traktatu Lizbońskiego, kiedy ostateczny kształ t ustaleń po polskiej stronie zawdzięczamy istnieniu telefonii komórkowej... Czy by nie zadzwonił do brata zatem i w tej sprawie , "zamieszania z lądowaniem"? Czy mozna to wykluczyć, wiedząc jaką wagę przywiązywał pan Prezydent do tej wizyty i wyobrażając sobie nieufnośc Lecha Kaczyńskiego, zarówno do strony rosyjskiej, jak i do polskich pilotów, którzy w ważnym dla niego momencie już raz nie stanęli na wysokości zadania? (Gruzja). Ciekawe swoją drogą, kiedy, jeśli w ogóle, w kabinie pilotów pojawił się generał Błasik, przed , czy po rozmowie....
Jest jeszcze jedna okoliczność...Po rozmowie, wg słów Jarosława Kaczyńskiego, brat "nakazał" mu, aby jeszcze trochę sobie pospał. ( pora w Polsce była rzeczywiście dość wczesna)...Prezydent mógł zatem spodzieać się, że brat jeszcze śpi, lub nawet to wiedzieć ale jednak zdecydował się - zupełnie niestandardowo w stosunku do wczesniejszych praktyk - wykonac ten telefon do Polski...Bo chodziło o zdrowie matki? No cóz...kto to wie? I kto sie dowie?