Komentuj, obserwuj tematy,
Załóż profil w salon24.pl
Mój profil
bobaba bobaba
287
BLOG

Costa Concordia a sprawa polska

bobaba bobaba Rozmaitości Obserwuj notkę 2

  Wprawdzie cichną doniesienia o wypadku Costa Concordii, ale dorzucę kamyczek. Kocham Włochów za to, że kochają życie, ale jak się przekonaliśmy, czasami kochają je bardziej niż honor i poczucie odpowiedzialności. Postawa kapitana przypomniała mi rozmowę z pewnym Włochem. Mój rozmówca był architektem na emeryturze i ciekawym świata intelektualistą, co we Włoszech nie jest takie częste. Spotkałam go w małym toskańskim miasteczku. Kiedy się dowiedział, że jestem Polką, natychmiast chciał pogać. Faktycznie - jak na Włocha - wiedział o naszej historii sporo. Oprócz papieża, Bońka i Wałęsy chwalił nas za waleczność i postawę w czasie II wojny światowej. Po czym dodał z wyraźną dumą w głosie, że jego ojciec też był żołnierzem i dokonał wielkiego czynu. Podkreślał to kilkakrotnie, więc w końcu zapytałam o powód do chwały. Okazało się, że ojciec rozmówcy walczył w Abisynii. Był tam dowódcą fortu i miał pod sobą kilkunastu chłopaków takich jak on, w większości sąsiadów z jednej okolicy. Czegoż to dokonał ojciec mojego rozmówcy? Otóż, ojciec mojego rozmówcy, "zamiast dać się zabić na tej głupiej wojnie" - co kilkakrotnie powtarzał mój rozmówca - przy pierwszej nadarząjącej się okazji dał dyla i pociągnął za sobą pozostałych chłopaków. Dezerterzy natychmiast wrócili do domów, witani przez zachwycone obrotem sprawy rodziny. To, że ojciec rozmowcy "nie dał się zabić na głupiej abisyńskiej wojnie" i przyprowadził ze sobą pozostałych chłopaków, zaskarbiło mu szacunek całej okolicznej społeczności do śmierci. I zdaje się, że nikt ich nawet nie szukał. Wierzę, że Włoch nie kłamał, bo opowiadał bardzo przejęty.  I wtedy zrozumiałam, że choć należymy z Włochami do jednego kręgu cywilizacyjnego, bo Polska (do Bugu) należy do Imperium Romanum i nie mam co do tego wątpliwości, to jednak w niektórych aspektach bardzo nam różnimy, o czym warto pamiętać. 

I jeszcze jedna pouczająca opowiastka z włoskim architektem w tle. Okazało się, że oprócz  żołnierzy bardzo sobie ceni polskich pisarzy. Wprawdzie żadnego ze współczesnych nie znał, ale w dzieciństwie największe wrażenie ze wszystkich przeczytanych książek zrobiła na nim książka polskiego pisarza. Tu padło nazwisko, co brzmiało mniej więcej tak: Szstcki. Mimo prośby o powtórzenie, nadal nie mogłam się zorientować, o kogo chodzi. Zaczęłam więc wymieniać: Sienkiewicz i Quo Vadis - nie, Reymont - nie... Po wymienieniu kilkunastu nazwisk, poprosiłam o powtórzenie tytułu - rozmawialiśmy po włosku a mój włoski nie jest najlepszy, ale w końcu udało mi się skojarzyć, co ma kochanek do wielkiego niedźwiedzia. Najlepszą książką dzieciństwa włoskiego architekta był Kochanek Wielkiej NIedźwiedzicy Sergiusza Piaseckiego, co potwierdziło moją teorię, że Sergiusz Piasecki to kolejny zmarnowany polski talent. Gdyby Sergiusz Piasecki urodził się w USA, byłby autorem bestsellerowych czytadeł znanych na całym świecie, a u nas marnie skończył. Szkoda.

 

bobaba
O mnie bobaba

zodiakalny bliźniak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości