Wiele podróżuję po naszym kraju, jak również po Europie nazwijmy Zachodniej. W większości miejsc w których bywałem miejscowi są mniej albo więcej przyjaźnie nastawieni do przyjezdnych. Można liczyć na ich pomoc i co najważniejsze na kulturalne zachowanie, co jest standartem. Wyjątkiem jest polska stolica Tatr.

Po wyjściu z pociągu, bądź autobusu narażonym jest się na nagabywanie ze strony mieszkańców. Tu Panocku idź na kwaterę, Kierowniku daj 2 złote na wino. Namolność nie do zniesienia, tak, że czasami po długiej podróży trudno utrzymać nerwy na wodzy i zachować podstawy zachowań kulturalnych.

Najczęściej moje zwiedzenie Zakopanego ogranicza się do rejonu dworców. Jadę gdzieś w okolice do kwatery albo do schroniska. Obok dworca PKS przy barze FIS jest przystanek lokalnych busów. Z zachowaniami kierowców busów opisanymi w poniższym artykule z Gazety Krakowskiej spotkałem się już niejednokrotnie :

www.gazetakrakowska.pl/stronaglowna/283558,zakopane-tury-ci-skar-z-si-na-chamstwo-busiarzy,id,t.html#material_1

Nasuwa się pytanie : Czy władze miasta i Tatrzańska Izba Gospodarcza nie mogą naprawdę rozwiązać prostego problemu chamskiego zachowania kierowców ?

Każdy z nas na codzień w pracy, szkole czy swoim środowisku przestrzega zasad dobrych manier (savoir vivre), uważając że jest to obowiązujący styl zachowania w cywilizowanym kraju.

Powyższy przykład pokazuje jednak, że są zakątki w naszym kraju gdzie jest trochę inaczej ...