Grim Sfirkow Grim Sfirkow
651
BLOG

Parę słów o raporcie Rybińskiego

Grim Sfirkow Grim Sfirkow Polityka Obserwuj notkę 0

Raport zlinkowany przez prof. Rybińskiego (http://madra-polska.pl/) przeczytałem z wielkim zainteresowaniem. Ma on strony mocne i strony słabe. Strony słabsze, to wymienione w raporcie nasze mocne i słabe strony (ależ kalambur słowny wyszedł ;-) ). Niestety, jest to zestawienie mocno powierzchowne z wieloma pochopnymi tezami.

Pierwsza rzecz, to wypisane tam przykłady polskich innowacji. Większość dotyczy Polski międzywojennej. Zastanawiam się, czy teraz mamy tak mało innowacyjnych firm, że trzeba się podpierać taką prehistoria? Przecież to był zupełnie inny świat, inni ludzie! Twórcy raportu nie zauważają też oczywistej sprzeczności między twierdzeniem, że polska kultura nie sprzyja innowacyjności bo jest premiującą klęski, a wypisaniem osiągnięć międzywojnia, które przecież zostały dokonane w jeszcze większym zanurzeniu w polskiej kulturze niż to jest obecnie. Na tych przykładach widać, że wpływ negatywny tej kultury jest niewielki, o ile w ogóle występuje. Zresztą moim zdaniem jest dokładnie odwrotnie, to kultura promująca postawę heroiczną przyczynia się do pokonywania trudności, oraz zorientowaniu na dokonanie, a nie na szybkie zyski. W raporcie taka postawa została oceniona pozytywnie. Co więcej, na początku XX wieku Polska kultura uważana była za jedną z najsilniejszych w Europie. Nie uważano jej za kulę u nogi. Przeciwnie, była powodem do dumy i źródłem pewności siebie. Jakże inaczej wygląda to dzisiaj, kiedy to w samym raporcie prof. Rybińskiego, polska kultura jest przedstawiana jako zaściankowa, cokolwiek to znaczy, ale to chyba ma być wartościowane ujemne. A moim zdaniem jest nie tyle „zaściankowa“, co zakompleksiona i co za tym idzie wtórna, skupiona na kopiowaniu osiągnięć innych. Taka postawa, bezsensownego podziwu dla czasem wątpliwych osiągnięć innych przy zaniżonym poczuciu własnej wartości, to jest dopiero zaściankowość. Jeśli profesor i jego zespół to właśnie zjawisko mieli na myśli, to ja się z tym zgadzam. Szkoda jednak, że nie kojarzą przyczyn tego stanu rzeczy. Pedagogika wstydu z powodu bycia Polakiem przenika przekaz medialny, szczególnie przeznaczony dla elit. Niestety, raport uderza w podobne tony: „uczcie się angielskiego", „jeździjcie po świecie". Czytelnik nie odczyta tego, że ma nabrać w ten sposób pewności siebie i na nowo odczytać wartość własnej kultury. On odczyta raczej „wyjeżdżaj stąd, bo w tym przegniłym grajdołku niczego się nie nauczysz, niczego stąd nie wyniesiesz". A taka postawa, oczywiście, nie służy innowacyjności, która jest wszak dawaniem czegoś z siebie. Taka postawa utrwala nawyk imitowaniu innych. I takiego rodzaju „innowacje" są w Polsce przeważające (o czym czytamy zresztą w raporcie).

Pominięto też pytanie o kondycje moralną Polaków, a to moim zdaniem pytanie zasadnicze. Mamy tu jakiś kapitał, oparty na etyce katolickiej, ale jednocześnie system prawno-administracyjny premiujący cwaniactwo. Wadliwie działający wymiar sprawiedliwości został wymieniony w jednym zdaniu, a przecież to sprawa o kolosalnym znaczeniu dla zaufania, o którym tak wiele napisano w raporcie. Istotna jest też kwestia otwartości - a raczej jej braku - w życiu publicznym. Weźmy taką kwestie lustracji - jej brak katastrofalnie obniża zaufanie dając podstawy pod podejrzeń, że niewiele zależy od inicjatywy pojedynczych osób, a znacznie więcej od działań zakulisowych, przynajmniej w biznesie wielkości powyżej średniej. Odkrywanie tajemnic życia publicznego nie jest premiowane. Przeciwnie - dr Cenckiewicz stracił stanowisko po napisaniu kontrowersyjnej książki, a jak potraktowano Pawła Zyzaka nie muszę przypominać.

Ciekawe spostrzeżenie z raportu to to, że wielu polskich przedsiębiorców po rozwinięciu firmy sprzedaje ją zagranicznemu inwestorowi. Autor raportu komentuje to, że jesteśmy „za mało chciwi“. Ja myślę inaczej. Po protu jest pewna bariera rozwoju, powyżej której prowadzenie biznesu staje się o wiele trudniejsze, ilość papierologii narasta, nasilają się kontrole. Domyślam się, że przedsiębiorca czuje iż traci kontrolę nad firmą. a satysfakcja z jej prowadzenia jest coraz mniejsza. W tej sytuacji sprzedaż firmy jest logicznym rozwiązaniem. Bywają też sytuacje jak z Romanem Kluską. Firma, która w swoim czasie była innowacyjna, została po prostu zniszczona. Jakie były tego powody, to różnie ludzie mówią, ale pojawiają się plotki, ze p. Kluska po prostu nie chciał posmarować komu trzeba i za to spotkała go kara. Jeśli przedsiębiorca ma przed oczami taki przykład - a nie jest to przykład jedyny, ciekawe o ilu takich sytuacjach nie wiemy? - to sprzedaż firmy po osiągnięciu pewnego etapu jest wyjściem, dzięki któremu można uniknąć poważnych kłopotów. Tym bardziej, jeśli pojawiają się „zagraniczni inwestorzy“ z ofertą, a jednocześnie urzędnicy powodują, że przedsiębiorcy grunt się zaczyna palić pod nogami.

W raporcie mówi się też o braku popytu na innowacyjność. Istotnie, bo biznes hamowany przez bariery administracyjne ma jeszcze wiele do zrobienia dzięki prostym działaniom, a innowacyjność skupia się w dziedzinach, które wykorzystanie tych prostych zasobów umożliwiają (prawo, księgowość). Dopóki prowadzenie biznesu w Polsce to trudne przedsięwzięcie samo w sobie, dopóty o rozwoju innowacyjności możemy pomarzyć. To jest warunek sine qua non. Recepty na promowanie innowacyjności poprzez prace w grupie w szkole (moja zona nauczycielka twierdzi, ze najczęściej wygląda to tak, ze jeden uczeń rozwiązuje zadanie, a reszta olewa), albo organizowanie jakichś spędów, to jest dmuchanie pod  wiatr w nadziei, że od tego powieje w drugą stronę. Dopóki administracja i prawo jest takie, jakie jest, edukacja do innowacyjności (czy przedsiębiorczości) nie przyniesie żadnych rezultatów. Skorzystają z niej najwyżej kraje, do których innowacyjni uczniowie wyemigrują.  Innowacyjność się po prostu musi opłacać. Tymczasem ryzyko innowacyjności jest zbyt wysokie, a stopa zwrotu inwestycji za niska. Innowacyjność jako sztuka dla sztuki to nie jest dobry interes.

Jeśli chodzi o propozycje, jakie zespół prof. Rybińskiego lub ona sam przedstawił w raporcie, to mają one jedną słabość - wymagają działania na szczeblu centralnym. A takie pomysły, jak „trzy kliknięcia myszą do założenia biznesu“ to w warunkach polskich bajka o żelaznym wilku. Administracja nie potrafi sobie poradzić z jednym okienkiem, a miała by zorganizować wsparcie dla innowacyjnego biznesu na kliknięcie? Słabe są też pomysły na zorganizowanie instytucji wspierających innowacyjność. One już są i spotykają się ze słuszną krytyką. Jaka jest gwarancja, że nowe instytucje nie powtórzą błędów starych, skoro cale otoczenie instytucjonalne pozostaje takie samo? To wszystko są pomysły a’la Korwin-Mikke, tzn. generalnie słuszne, ale nie do przeprowadzenia w obecnych warunkach.

Myślę, że prof Rybiński i jego zespół powinni wyjść z nieco innego paradygmatu. Nie, że „rządzący to przeczytają“ bo IMHO nie przeczytają, (po co im to? co ich to obchodzi?). Należy założyć, że nasza firma - państwo działa w warunkach wrogiego przejęcia. Kierownictwo w ogóle nie jest zainteresowane kondycją firmy jako całości, a jedynie wysokością swojej pensji i pozatrudnianych kuzynów. Przynajmniej część zarządu działa w porozumieniu z konkurencją gwarantując, że nasza firma tamtym firmom nie zagrozi. W tych warunkach oczekiwanie, że zarząd na poważnie weźmie się za restrukturyzacje firmy i wdroży jakiś spójny program działający w jakimkolwiek kierunku, nie koniecznie innowacyjności, jest niepoważne. Jednak jest światełko w tunelu. O ile kierownictwo jest albo wrogie, albo niekompetentne, to w poszczególnych działach na niższych stanowiskach siedzą ludzie, którzy wciąż w firmę wierzą. Mogą w swoich działach przeprowadzać operacje naprawcze, np promować innowacyjność. Kiedyś być może niekompetentne kierownictwo upadnie, albo układ który pozwolił innym firmom na wrogie przejęcie stanie się nieaktualny i zarząd znów zacznie wiązać wysokość swojej pensji z wynikami firmy. Wtedy będzie można wykorzystać pełen potencjał, który zaczął się wykluwać w poszczególnych oddziałach. Oczywiście mam tu na myśli samorządy. To na receptach dla nich powinien skupić się raport. Centrale można sobie póki co odpuścić.

 

Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców. Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami). Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka