Redakcja Najwyższego Czasu zamieściła tekst na temat możliwej federacji polsko – białoruskiej (tutaj). Temat został zainicjowany przez stronę białoruską. Sami Białorusini wypowiedzieli się np. tutaj , tutaj i tutaj. Temat jest bardzo interesujący i wart rozważenia. To, co dziś wydaje się zupełną fikcją, jutro może się okazać rzeczywistością. Zresztą – czy to aby taka fikcja? Wszak Białoruś jest częścią państwa związkowego Rosji i Białorusi. Mogła by przecież zmienić stronę „związku“ i zamiast „Zbira“ utworzyć oparte na tradycji I RP państwo związkowe czy konfederację z Polską.
Jakie warunki musiały by zajść, aby taki związek był możliwy? Z pewnością jest to upadek rządów Łukaszenki. Polityk ten, bardzo zręcznie lawirując pomiędzy UE a Rosją, zapewnił swojemu krajowi dostawy takiego paliwa gazowego z Rosji i tym sfinansował względny dobrobyt ostatniego dzisięciolecia. Rosja traktuje to zmniejszenie swoich dochodów jako cenę za pozostawanie Białorusi w swojej strefie wpływów. Jeśli więc reżim Łukasznki upadnie – nawet nie koniecznie przez przewrót, ale np. z powodu biologicznego zurzycia materiału, czyli naturalnej śmierci prezydenta – dyktatora i władza obierze kurs bardziej otwarty wobec UE i Polskie, to powody dla importu taniego gazu z Rosji znikną. Wtedy też Białoruś stanie wobec bardzo poważnego kryzysu i wyboru: albo podporządkowanie Rosji (i tani gaz), albo niezawisłość i ceny rynkowe. Białoruś sama wobec całej rosyjskiej potęgi nie będzie miała szans na utrzymanie niezależności. Zwrócenie się w tej sytuacji do sąsiada, z którym łączą Białoruś bardzo silne więzi historyczne i kulturalne jest naturalnym krokiem.
Nasi białoruscy koledzy przedstawili założenia takiej federacji i są one ogólnie rzecz biorąc sensowne. Założeniem jest zachowanie osobnych struktur państwowych (co zresztą jest powtórzeniem zasad unii polsko - litewskich). Z całą pewnością zasadą federacji powinno być poszanowanie ambicji państwowych obu narodów. Kompetencje organów federacyjnych powinny być ograniczone. Powinna być to polityka zagraniczna i obronna (raczej przy zachowaniu oddzielnych armii – ale oczywiście także przy ich ścisłej współpracy i synchronizacji przemysłów obronnych). Dodatkowo Polska powinna udostępnić Białorusi porty dla ewentualnej białoruskiej (wspólnej?) marynarki wojennej. Sądze także, że obywatele obu krajów powinni mieć prawo osiedlania się i pracy w obu członach federacji (co w UE jest oczywiste), oraz nabywać nieruchomości. Powinna być to także unia celna i połączenie systemów drogowych i kolejowych na ile to możliwe. Być może unia była by wreszcie impulsem dla rozwoju transportu rzecznego w Polsce. Wszak system rzeczny Białorusi łączy się z Wisłą przez Bug i Muchawiec. Na marginesie: w mediach chyba nie zaznaczyła się mocniej informacja o podpisaniu przez Białoruś i Polskę umowy o żegludze śródlądowej ze stycznia tego roku (http://www.zegluga.wroclaw.pl/news.php?readmore=1092). W myśl 3 artykułu umowy: „statki obydwu krajów, zgodnie z zasadą swobody żeglugi, mogą prowadzić przewozy tranzytowe oraz przewozy kabotażowe wykorzystując ich śródlądowe drogi wodne“.
Jak trafnie zauważyli już autorzy białoruscy, Polska i Białoruś razem tworzą zupełnie inną jakość niż osobno. Polska i Bialoruś w skali europy do waga lekka, z ambicjami do lekko-pół-średniej. A w skali świata? Piórkowa. Polska i Białoruś razem, to waga średnia w Europie z ambicjami do ciężkiej. W skali świata to już waga lekka. A gdyby jeszcze doszła do federacji Ukraina? No, to już by była waga ciężka, bez dwóch zdań. Oczywiście taki ruch wymaga odwagi elit wszystkich zainteresowanych krajów i zdecydowania się na budowanie swojego obszaru gospdoarczego i cywilizacyjnego, bez oglądania się na istniejące centra. Tylko, że te centra niedługo mogą mieć poważne kłopoty, już je widać, a wtedy budowanie regionalnej unii na gruzach Rzeczpospolitej Obojga Narodów będzie nie możliwością, ale koniecznością. Byle tylko, gdy ten czas nadejdzie, Polska i Białoruś miały rządy na miarę wyzwań.