Grim Sfirkow Grim Sfirkow
550
BLOG

Euroeuforia i eurokac

Grim Sfirkow Grim Sfirkow Rozmaitości Obserwuj notkę 4

 

Mistrzostwa Europy w piłce nożnej są ciekawym zjawiskiem i nie wykluczone, że brzemiennym w skutki. Oto moja garść refleksji na ten temat.

Wspaniała była atmosfera początku mistrzostw w Warszawie. Data wybrana idealnie, dzień po Bożym Ciele, wszyscy wypoczęci, na ulicach niewiele samochodów, no i to morze biało-czerwieni. Ach, jakże podle tego dnia musieli się czuć nasi wynaradawiacze, którzy po kontakcie z flagą narodową dostają wysypki! Dobrze im tak! Mam nadzieję, że dostali dostali także sraczki i że natchnie ich to do decyzji, żeby zostawili ten straszny, szowinistyczny kraj i poszukali szczęścia gdzie indziej, choćby w Rosji (o Ruchu Palikota za chwilę).

Dla mnie był to widok piękny: wszędzie godła narodowe i flagi, no i dziewczyny: z biało-czerwoną pomadką na policzkach, w białych bluzkach i czerwonych spodniach/spódnicach, nawet z paznokciami na biało-czerwono. Ha, dziewczyny, to było wspaniałe, kocham was za to. Moimi debeściakami tego dnia byli także Wietnamczycy czy Koreańczycy w koszulkach z orłem białym. Was też kocham, to też było super!

Akurat wracałem przed meczem do domu z pracy i po drodze wypadła mi stacja Warszawa Stadion. Byłem w SKM-emce jedną z niewielu osób nie w stroju kibica. Atmosfera przyjazna i odświętna, jak przed koncertem rockowym. Zupełnie inaczej niż wtedy, gdy jak w piosence „kibice na Legię jadą“. No i tego dnia pierwszy gol mistrzostw strzelili Polacy, a nawet mogliśmy wygrać. Na to ludzie czekali i tego chcieli.

W Polakach jest niesamowity głód sukcesu - gdyby polska drużyna zagrała na miarę oczekiwań kibiców, to prawdopodobnie fala entuzjazmu mogła by zmienić samopostrzeganie się Polaków, ze stada oferm którzy nic nie mogą, na naród, który chce i może. Niestety, ten prezent od Pana Boga dostali nie Polacy, ale Grecy. Widocznie oni teraz są w większej potrzebie.

Ciekawe, czy ta fala narodowego, pozytywnego entuzjazmu ponad podziałami (jakoś nie słychać było o tym, by w strefie kibica były jakieś animozje miedzy zwolennikami PiS i PO ) została by wykorzystana przez PO czy przez PiS? Kto to może wiedzieć. Dla obu tych bytów politycznych upodmiotowienie się Polaków jako narodu mogło by nieść poważne i raczej negatywne konsekwencje.  Politycy mogą jednak odetchnąć z ulgą, już wiemy, że ten entuzjazm był na wyrost i para poszła w gwizdek. Biało-czerwone flagi znikają z samochodów i budynków, klęska nie jest okazją do świętowania. Polacy wcale nie uważają, że nic się nie stało. Stało się. Znów wyszło i pokazało się, że jesteśmy dupy. Ale na razie w sondażach idzie w górę PO, czyli trzeba zakładać, że póki  mimo wszystko trwa fiesta, PO jest na górze.

 

Niewątpliwą korzyścią z Euro w Polsce była promocja Polski jako atrakcji turystycznej. Cieszą kibice czescy we Wrocławiu, dla nich to rzut beretem. Dla Czechów Polska może przestać być tylko miejscem tanich zakupów bez żadnych pozytywnych skojarzeń, ale także stanie się miejscem weekendowych wypadów. Powtarza się w relacjach, że zarówno czescy zawodnicy jak i kibice byli zaskoczeniu przyjaznym przyjęciem.

Cieszą tez kibice irlandzcy, którzy wspaniale pokazali jak można być dumnym ze swojego kraju mimo porażki. Pieśń jaką śpiewali Irlandczycy po przegranym meczu niech będzie przykładem, jak można stać frontem do kultury i tradycji własnego kraju, zamiast odcinać się od niego. Na anglojęzycznym yahoo był artykuł na temat tego, jak Irlandczycy urządzili się w Toruniu. Miasto opisane w superlatywach, jedzenie też, no i ceny piwa bardzo atrakcyjne dla przyjezdnych. Także piękne kobiety, choć wg artykułu na awanse kibiców reagowały „grzeczną rezerwą“ ;-)

Widać, że Euro może być szansą na zmianę wizerunku Polski i że to właśnie się dzieje. Im większy dysonans poznawczy pomiędzy czarnym obrazem strasznego rasistowskiego kraju gdzie strach wyjść na miasto, a rzeczywistym krajem otwartym na przybyszy z całego świata, i bezpiecznym (wg. dotychczasowych statystyk jest to jedna z najbezpieczniejszych tego typu imprez na świecie, moim skromnym zdaniem z tego powodu, że mamy niewielu imigrantów z krajów 3 świata), tym większy będzie efekt oddziaływania. Korzyść na wiele lat, inwestycja na pewno się na tym polu zwróci.

 

No ale było fajnie, a potem był spadek na ziemię. Potwierdziło się kolejny raz, że dobra drużyna narodowa nie bierze się z sufitu, tylko z dobrze działającej, UCZCIWEJ ligi, która selekcjonuje zawodników, pozwalając awansować silnym, sprawnym, kochającym piłkę, a nie tym, którzy są spolegliwi wobec działaczy klubowych. Zresztą dotyczy to każdej dziedziny życia w Polsce. Czemu Czechy, kraj wielokrotnie mniejszy od Polski, jest w stanie wystawić drużynę która wyjdzie z grupy, a Polska, kraj 4x większy, gdzie na każdym podwórku dzieciaki kopią piłkę, nie jest w stanie zebrać 11 graczy tworzących drużynę na światowym poziomie? Z tego samego powodu, dla którego służba zdrowia w Czechach też jest lepsza niż w Polsce. Tak więc po święcie przychodzi nieuchronny kac.

 

Pierwsze zapowiedzi kaca widziałem już przed drugim meczem polskiej reprezentacji. Także tego dnia wracałem do domu. Ale było to już normalnym dzień pracy. Na Dworcu Śródmieście zatknęły się dwie fale ludzi - kibiców idących na mecz i do strefy kibica (uch , ale mordy, jak na Legię...), oraz tych wracających z pracy. Jedni wznosili okrzyki, że „Biało - czerwoni...“, a drudzy stali na peronach nieruchomo, z doskonale obojętnymi twarzami, zmęczonymi pracą i upałem. (Przy okazji, mój kolega mieszkający koło strefy kibica na Świętokrzyskiej powiedział mi, że u niego pod blokiem  na Bagnie, to jest nieoficjalna „Strefa zrzutu kibica“. Kibice, którzy nie mają już sił na kibicowanie, albo przesadzili z napojami chłodzącymi, biwakują tam do rana w polowych warunkach, tzn. gdzie kto padnie, tudzież wylewają nadmiar płynów ze zbiorników z obu stron. Towarzystwo w pełni międzynarodowe).

 

Ale to dopiero początek! Bo przecież narasta problem niezapłaconych faktur podwykonawcom dróg i stadionów. Wielka,  międzynarodowa impreza, zamiast stać się kołem zamachowym polskiej gospodarki, zamiast pozwolić zarobić miejscowym przedsiębiorcom, została skredytowana przez nich, i wbrew ich woli. A wychodzi że nawet nie skredytowana, ich po prostu okradziono! Klasa średnia, zamiast zarobić, została ograbiona. Można powiedzieć, że PO urządziła wielkie igrzyska dla elektoratu, jednocześnie oskubując bardzo wielu pracodawców z pieniędzy. W tym wszystkim zaskakująca jest informacja, że PO rosną znów słupki w sondażach. No cóż, wykiwanych przedsiębiorców jest kilka tysięcy, elektorat to miliony. Zanim skutki tej chyba nieuchronnej fali bankructw dojdą do ludzi, dotykając ich choćby bezrobociem, musi minąć. A wtedy, to oni nawet mogą nie kojarzyć skąd się to wzięło! Ciekawe, czy straszenie Starszym Kaczorem dalej będzie skuteczne? Czy może to Kaczyński ma rację czekając na ostateczną kompromitację obozu rządzącego? Przekonamy się - na własnej skórze.

 

Co do starć w Warszawie - mi nie jest bynajmniej wstyd, że nasi kibice bili się z rosyjskimi. Kto sieje wiatr, zbiera burzę. Rosjanie (niektórzy) podgrzewali atmosferę przez tygodnie i - czego się spodziewali? Że nic się będzie? Że Polacy są narodem tak spacyfikowanym, jak jego elity? No to Polacy wysłali silny komunikat Putinowi i spółce, że nie. Że im bardziej kapitulanckie nastroje wśród polskiego rządu, tym ulica głośniej krzyczy „raz sierpem, raz młotem...“. Ten marsz był pomyłką Kremla i jego klęską. Informację o bójkach wcale nie zdominowały środków przekazu, a grupa odwetowa z Rosji została spacyfikowana przez Policję. Państwo zadziałało, szkoda, że tak późno, ale jest git. Warto pamiętać, że starcia dotyczyły tylko marginesu tak kibiców polskich, jak i rosyjskich. Większość Rosjan znakomicie bawiło się w Warszawie, zostawili morze pieniędzy w knajpach i pobyt wspominają jako udany.

Miło przy tym, że Janusz Palikot i jego Ruch, w ramach comming outu przedstawili się jako duchowi spadkobiercy Targowicy. Ja to wiedziałem od początku, ale miło, że zadeklarowali to publicznie. Warto przypomnieć, że kiedyś skrót PZPR objaśniano jako „Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji“ Skrót Ruchu Palikota proszę sobie samemu objaśnić.

 

Jeszcze co do plusów Euro - jedną z wielkich wartości imprezy jest polski hymn „Koko euro spoko“. Po pierwsze, jest to przypomnienie kolejnemu pokoleniu jednego z najbardziej wpadających w ucho polskich motywów ludowych. Po drugie, żaden inny utwór, choćby doskonały, ani nie zwrócił by uwagi na siebie, ani nie wywołał takiej dyskusji, ani nie zainspirował tylu przeróbek, parodii. I bardzo dobrze! Nawet nie lubiący Koko - spoko i krzyczący o obciachu chcąc nie chcąc zainteresowali się polskim folklorem, zwrócili na niego uwagę. To wielki skarb kulturalny, wykorzystywany w stopniu marginalnym przez naszych zapatrzonych na Zachód muzyków. Nie dociera do nich prawda, że aby osiągnąć sukces, trzeba wyjść z czymś oryginalnym, a nie wiecznie naśladować innych. Twórczość naszych młodych artystów krąży wokół komunikatu „nie jestem stąd, jestem z Zachodu“.  A Zachód, cóż, ma to w wiadomym miejscu. I po trzecie, pokazało się, że muzyka ludowa podana w sposób nowoczesny, znajdzie swego odbiorcę i to gotowego wysłać sms-a.

 

 

Euro zmierza do finału. Kto wygra, to mi rybka. interesuje mnie,co będzie potem. A potem czeka nas wielki kac - gigant, z bólem głowy i pustą kieszenią. Cytując Jerzego Owsiaka „Oj, będzie się działo!“. Krach firm budowlanych i to jeszcze na państwowych zamówieniach (!) będzie wydarzeniem brzemiennym w skutki.

 

Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców. Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami). Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości