Grim Sfirkow Grim Sfirkow
1734
BLOG

Dworzec Wschodni - powrót do PRL

Grim Sfirkow Grim Sfirkow Rozmaitości Obserwuj notkę 33

Dworzec Wschodni pamiętam doskonale sprzed 89 roku. Stąd wyjeżdżałem na wakacje, to przez niego jeździłem do szkoły. Znałem wszystkie zakamarki, choć przemierzałem je czasem z duszą na ramieniu. Po remoncie poczułem  - jak to ładnie mówią - uczucie deja vu.

Realny socjalizm miał pewną szczególną cechę - architektura potrafiła w niewyobrażalny wręcz sposób marnować przestrzeń. Dworzec Wschodni i jego okolice to wręcz przykład modelowy. Przed dworcem mamy wielką patelnię pętli autobusów, za nią nieużutek - łąkę przed tzw. "długasem" (czyli blokiem długości chyba kilometra) , a za długasem osiedle mieszkaniowe 10-piętrowych bloków, między którymi można by zmieścić spokojnie po kwarale kamienic. Ostatnio te przestrzenie trochę zabudowano.

Sam Dworzec był arcydziełem przestrzeni zmarnowanej. Na wielkiej hali wiatr wiał w lewo i prawo - miejsc do siedzenia niewiele. Kawiarnia z antresolą  - w której zwykle siedziało parę osób - zmieściła by spokojnie ze 4 razy więcej klientów niż bywało. Gastronomia dworcowa, to był oczywiście halowy bar szybkiej obsługi, patrząc od ulicy Kijowskiej na lewo. Zapach unosił się tam typowy dla tego rodzaju przybytków. Były też poczekalnie "dolna" przy wyjściu z hali na perony i jeśli dobrze pamiętam także "górna", gdzie się raczej nie pojawiałem, bo mordy były zakazane. Same przejścia były szerokie - być może projektowano je tak, aby "w razie czego", czołg T-54 bez problemu przejechał z jednej strony dworca na drugą.

Potem był rok gdzieś tak 87, kiedy te wszystkie przestrzenie zaczęły się wypełniać. Zaczęto stawiać najpierw dosyć prymitywne, potem coraz lepiej wykonane stoiska. Kubaturę dworca zaczęły zajmować sklepy, stragany, stoiska, w których oferowano to, co na dworcu podróżnemu jest potrzebne: jedzenie, woda i napoje (trudno w to uwierzyć, ale w PRL trudno było kupić coś do picia, chyba, że ktoś był odważny i pił wodę z sokiem z saturatora), parasole, husteczki, książki, prasę nową, prasę starą, ubrania, kasety magnetofonowe, baterie, w późniejszych latach płyty CDi DVD, bilety, karty telefoniczne. Na miejscu baru otworzył się ciuchland. Przestrzeń wypełnili ludzie i byli to ludzie, którzy swoją obecnością służyli innym ludziom - i tak zarabiali na życie. Przypuszczam, że dworcowy handel dawał zatrudnienie co najmniej setce ludzi bezpośrednio (do tego dostawcy, producenci, obsługa techniczna...).

W związku z remontem Dworca na Euro 2012 wszyscy handlarze zostali usunięci. Przejścia na perony znów są szerokie pod czołg T-54. Stoisk z jedzeniem co kot napłakał. W miejscu dawnego baru szybkiej obsługi, są dwa bary kanapkowe. No i hala - jak za dawnych czasów, puściutka. Miejsc do siedzenia jak na lekarstwo. Księgarni nie ma, stoisk z prasą nie ma. Przypuszczam, że w czasie wzmożonego ruchu znów jest jak w PRL, kiedy za byle czym stało się na dworcu w kolejce. Za to na środku - wystawa fotograficzna. A na ścianie galeria - zdjęcia Warszawiaków. Tak jakby pasażer nie mógł się rozejrzeć dokoła i zobaczyć samemu jak wygląda człowiek obok niego. Przypomina mi to zdanie z emigracyjnego eseju Barańczaka, o symbolice w przestrzeni PRL. W krajach kapitalistycznych umieszcza się komunikaty, które czemus służą, np. reklamy. W realnym socjaliźmie były to albo komunikaty służące ideologii, albo tautologie w rodzaju "Dobre drogi - dogodny dojazd" (przykład Barańczaka). Z czymś podobnym mamy do czynienia na Dworcu Wschodnim. Tylko ideolo zmieniło się z socjalizmu ala ruski, na socjalizm paryski. Ale rezultat podobny.

"Wysprzątanie" Dworca Wschodziego jest przykładem rozumienia porządku, wspólnego dawnemu socjalizmowi i nowoczesnemu, europejskiemu neosocjalizmowi. Porządek ten oznacza, że przestrzeń nie jest podporządkowana ludzkim potrzebom, ale idelogii i wynikającej z niej estetyki. Estatyka ta wyklucza drobny handel, na jego miejsce wstawiając handel sieciowy, jako taki, który ma środki by sprostać estetycznym upodobaniom decydentów. Na miejsce drobnego ciułacza wszedł menadżer, który podobnie jak urzędnik kolejowy, jest urzędnikiem korporacyjnym, podzielającym ten sam kulturowy.

Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców. Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami). Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości