bartosaur bartosaur
352
BLOG

Wolnością nikt jeszcze się nie najadł.

bartosaur bartosaur Gospodarka Obserwuj notkę 12

 

Mając w perspektywie znaczne pogorszenie się jakości życia, związane z kryzysem gospodarczym oraz wyjątkowo niekorzystnymi dla Polski zobowiązaniami międzynarodowymi społeczeństwo zajmuje się trzeciorzędną umową handlową, mającą rzekomo naruszać mocno już reglamentowaną wolność słowa w internecie. Sytuacja taka prowadzi do dwóch, niekoniecznie rozłącznych, wniosków, że albo Polacy są idiotami albo też całe zamieszanie z umową ACTA jest sytuacją skonstruowaną w ten sposób, aby odwrócić uwagę od rzeczy naprawdę istotnych. Z wrodzonego optymizmu przyjmę tą drugą wersję.

 

Naprawdę nie lubię mówić o tych samych rzeczach kilka razy, jednakże fakty takie jak podwyżka cen energii elektrycznej o - jak szacuję - 30 - 50%, przekładające się na koszt wszystkich towarów skandaliczne ceny paliw czy podarowanie znacznie bogatszemu niż Polska państwu ogromnej sumy pieniędzy są wydarzeniami, które dotykają mnie, dosyć przeciętnego konsumenta, i miliony osób do mnie podobnych, i przez to uważam je za sprawy naprawdę istotne. Obserwując jednakże moich rodaków, pasjonujących się debatą z historykiem i kulturoznawcą na tematy praw na dobrach niematerialnych w internecie odnoszę wrażenie, że żyję nie tylko w zupełnie innym kraju, ale w miejscu, gdzie logika spotyka się z najwyższą pogardą.

 

W niektórych z wymienionych wyżej kwestii nie chciałbym się wypowiadać, nie jestem ekonomistą, aby tłumaczyć, że w obecnej sytuacji udzielanie jakiejkolwiek pożyczki dla upadających państw, które wkrótce odmówią jej spłaty (już jeden taki przypadek mamy - polecam lekturę jednego z moich wcześniejszych wpisów pt. Jak ukraść miliard złotych i nie dać się złapać) jest po prostu rabowaniem podatników i z daleka mocno śmierdzi korupcją. Wydaje mi się również, że tłumaczenie komukolwiek, że podwyżka cen paliw przekłada się na wzrost cen jeśli nie wszystkich to znacznej większości artykułów dostępnych w handlu detalicznym, który dotyka w największym stopniu najuboższe warstwy społeczne, jest zbędne, gdyż są to sprawy oczywiste. Niemal każdy towar trzeba przecież dostarczyć do sklepu, a żeby go wyprodukować należy dostarczyć do fabryki surowce itd. Oczywiste powinno być też, że w przypadku podwyżki np. cen bułek z 30 do 35 gr. osoba zamożniejsza nawet nie zauważy, że zapłaciła za zakupy 198,70 zamiast 198,50, natomiast Panu Menelowi, który zawsze kupował zestaw wino+2 bułki może już zabraknąć (zapewne niektórym może to wydać się dziwne, ale takie osoby to też ludzie, którzy muszą jeść, a co więcej, wymagają nawet szacunku).

 

Poza tymi kwestiami, które wydają mi się dosyć oczywiste, istotną sprawą, która w najbliższej przyszłości (ściślej - o ile nic się nie zmieni - to od 2013 r.) kształtować będzie status ekonomiczny przeciętnego Polaka, są zobowiązania międzynarodowe Polski dot. kwestii ochrony środowiska. Sprawą tą starała zainteresować opinię publiczną partia Solidarna Polska, której jednak nie udało się przebić do szerszej świadomości społecznej. W znacznym uproszczeniu wygląda to tak, że aby przedsiębiorca mógł wyemitować do atmosfery przy produkcji czegokolwiek dwutlenek węgla musi posiadać do tego uprawnienie. Obecnie uprawnienia takie przyznawane są na mocy rozporządzenia Rady Ministrów za darmo. Od 2013 r. sytuacja się zmienia - po pierwsze przedsiębiorstwa wytwarzające energię nie otrzymają już żadnych darmowych uprawnień do emisji - co oznacza, że będą musiały uprawnienia takie zakupić, co zwiększy znacząco koszty produkcji energii elektrycznej, które oczywiście zostaną przerzucone na klienta. Z prądem jest jak z paliwem - jego ceny wpływają na koszt niemal wszystkiego. Po drugie Rada Ministrów utraci uprawnienie do rozdysponowywania uprawnień do emisji pozostałym przedsiębiorstwom, z innych branż, które w odróżnieniu do do branży energetycznej będą takie uprawnienia jeszcze otrzymywać, na rzecz Komisji Europejskiej. Komisja już w tej chwili opracowała przelicznik, zgodnie z którym obliczać będzie liczbę przyznawanych poszczególnym przedsiębiorstwom uprawnień do emisji gazów cieplarnianych. Przelicznik ten opiera się na poziomie emisji z najbardziej ekologicznych przedsiębiorstw w Europie - oczywiste jest, że nie są to przedsiębiorstwa polskie, które otrzymają za mało uprawnień - pozostałą część zmuszone będą zakupić, co podniesie koszty ich funkcjonowania co przełoży się na ceny towarów i usług. (jeden z wielu przykładów:http://energetykon.pl/Energetycy.polscy.stanowczo.protestuja,17839.html )

 

Innymi problemami środowiskowymi są: kwestia gazu łupkowego (w niektórych państwach, np. Francji za pośrednictwem lobby podmiotów pozyskujących gaz z tradycyjnych źródeł zakazano jego wydobycia), oraz budowy instalacji kanalizacyjnych - do 2015 r., zgodnie z wymogami prawa UE każda miejscowość, licząca co najmniej 2000 mieszkańców powinna być skanalizowana. Obecnie systemu kanalizacji nie posiadają nawet niektóre dzielnice Warszawy. Wydaje mi się, że mamy szansę na zdążenie z budową do tego czasu jedynie pod warunkiem, że będziemy liczyć lata wg. kalendarza muzłumańskiego (zgodnie z nim obecnie jest 1431 r.). Brak wykonania tych zobowiązań pociągnie nałożenie na Polskę kar finansowych.

 

Jestem zupełnie przekonany, że byłbym w stanie wymienić jeszcze co najmniej kilka problemów gospodarczych, które obecnie negatywnie oddziałują lub będą w najbliższej przyszłości oddziaływały na sytuację ekonomiczną w kraju, przekładając się bezpośrednio na stopniowe pogarszanie się sytuacji majątkowej obywateli. Wydaje się jednak, że Polacy pomimo tego, że w przyszłym roku na włączenie komputera nie będziej ich stać, bardzie interesują się kwestią praw autorskich w internecie. Celowe działanie czy zwykła głupota - rozstrzygnijcie Państwo sami.

 

bartosaur
O mnie bartosaur

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka