bartosaur bartosaur
251
BLOG

Ustawa o tragicznym stanie polskiego ustawodawstwa gospodarczego

bartosaur bartosaur Gospodarka Obserwuj notkę 0

Uznana za ogromny sukces ustawa z 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej, ustanawiająca podstawowe regulacje w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej na terytorium Rzeczypospolitej Polski okazuje się być kompletnym bublem, naszpikowanym błędami, niedorzecznościami, wskazująca dlaczego państwu nie powinno się ufać nawet w drobnych sprawach.

Druga część wczorajszego wpisu.

 

Punkt kontaktowy.

Nigdy nie podejrzewałem, że kiedykolwiek będę się świetnie bawić czytając akty prawne z zakresu gospodarki. Ustawodawca błysnął jednak dobrym humorem w rozdziale 2a USDG dot. punktu kontaktowego, zaś poziom godny mistrzów kabaretu wykazał się uchwalając przepisy dot. kontroli - o czym później. Podobne zdanie w zakresie punktu kontaktowego wydaje się mieć również Rada Ministrów, która, pomimo, że przepisy te obowiązują od kwietnia 2010 r. nie raczyła jeszcze wydać rozporządzenia wykonawczego, co skutkuje tym, iż są to regulacje martwe. Ale kolejno.

Punkt kontaktowy to portal internetowy, którego podstawowym zadaniem jest pomoc przedsiębiorcom przy udzielaniu informacji oraz pośrednictwo w elektronicznym obiegu dokumentów.

W zakresie pomocy przy udzielaniu informacji punkt kontaktowy kopiuje jedynie wcześniej już istniejące informacje dostępne na portalu ministerstwa gospodarki oraz na wielu innych stronach, z których bez problemu skorzystać można przy użyciu każdej wyszukiwarki. Z niewiadomych powodów ustawodawca zechciał informacje te powielić po raz kolejny. Działanie takie byłoby racjonalne, gdyby punkt kontaktowy miał udzielać wskazówek dla przedsiębiorców zagranicznych - w ustawie nie przewidziano jednak obowiązku udostępniania informacji w językach obcych. Zamiast tego punkt kontaktowy oferuje możliwość skorzystania z usługi Google Tłumacz, co nie jest już nawet śmieszne, a żałosne.

Chcąc skorzystać z pośrednictwa w elektronicznym obiegu dokumentów, które oferować ma punkt kontaktowy, konieczne jest używanie tzw. podpisu elektronicznego. Chcąc prześledzić sprawę podpisu elektronicznego w Polsce, na gruncie informatyzacji administracji publicznej, można by napisać epopeję narodową o rozmiarach najbardziej znanego dzieła E. Gibbona, porywającą niczym zagadnienia wegetacji paprotników. Dla zobrazowania sytuacji można powiedzieć tylko, że zakup urządzenia do podpisu elektronicznego wcale nie gwarantuje możliwości komunikowania się przy jego pomocy z administracją publiczną, zależy to m.in. od producenta takiego urządzenia. Dokumenty przekazywane do punktu kontaktowego nie podlegają żadnej kontroli w zakresie ich poprawności czy kompletności, co stwarzać może problem zarówno dla nadawców takich dokumentów jak i ich odbiorców.

 

Koncesje i kontrola.

Temat ponownego zepsucia systemu reglamentacji działalności gospodarczej został zasygnalizowany już wcześniej. Z grubsza wygląda to tak, że po długim okresie zamieszania i istnienia wielu form ograniczania wolności gospodarczej w ustawie z dn. 19 listopada 1999 r. Prawo działalności gospodarczej udało się zarysować spójny, dualistyczny system tych form, składający się z koncesji i zezwoleń. USDG psuje ten system, dokładając kolejne formy, jakimi są licencje i zgody, de facto będące tym samym co zezwolenia. Po co dokładać sobie dodatkowych problemów, używając wielu nazw na określenie tego samego, co z resztą sprzeczne jest z regułą stanowienia i interpretacji prawa, mówiącą, że każde (odrębne) słowo ma swoje, odmienne znaczenie, tego nie wiadomo.

Temat kontroli przedsiębiorcy na gruncie USDG. Tu nie można powiedzieć nic, co nie kompromitowałoby prawodawcy. Już pierwszy przepis, mówiącego o kontroli działu 5 USDG zawiera regulacje, które są sprzeczne z całym systemem prawa, sugeruje on, że jego autor nie jest nawet na poziomie matury z wiedzy o społeczeństwie - tam, jeśli chce się zdać, nie można takich błędów robić. Art. 77 ust. 1 USDG bowiem stara się złamać utrwaloną od czasu prawa rzymskiego zasadę, mówiącą, że prawo o większym stopniu szczegółowości uchyla normy o charakterze bardziej ogólnym. Wobec takiego naruszania trzeba orzec po prostu, że przepis ten jest pozbawiony treści normatywnej. Podobnie wątpliwości można mieć do ust. 4 tego artykułu, który pozwala przedsiębiorcom dochodzić odpowiedzialności za szkody z tytułu przeprowadzonej kontroli - uprawnienie takie już dawno istnieje na gruncie prawa cywilnego, więc nie ma najmniejszego sensu go powtarzać.

Tego typu kardynalne błędy zawiera niemal każdy przepis rozdziału o kontroli, wymienianie ich wszystkich w tym miejscu jest pozbawione sensu - zainteresowanych odsyłam do artykułu C. Banasińskiego i M. Bychowskiej pt. „Kontrola przedsiębiorcy w świetle ustawy o swobodzie działalności gospodarczej”.

 

Wniosek.

Oczywiste i dawno zdiagnozowane problemy prawne z zakresu prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce nie są przedmiotem zainteresowania polityków, odgrywających największą rolę w inicjowaniu procesu legislacyjnego, pomimo ich wyraźnych deklaracji w tym zakresie (proszę sobie przypomnieć choćby głośne niedawno hasło jednej z partii zasiadających obecnie w Sejmie - „Gospodarka jest najważniejsza”). Pomimo, iż podstawowy akt w zakresie gospodarki - ustawa o swobodzie działalności gospodarczej obowiązuje już kilka lat jej wady nie są poprawiane, a raczej, z kolejną nowelizacją powiększa się ich liczba. Smutną konstatacją jest również to, rzecz niezwykle istotna, jaką jest przedsiębiorczość, przekładająca się na rozwój gospodarczy i poziom życia obywateli nie interesuje również ich samych. Znacznie częściej podejmowane są kwestie tzw. miękkich narkotyków czy ostatnio dostępu do praw na przedmiotach niematerialnych w internecie. Siedźmy więc w domach, słuchajmy ściągniętej z internetu muzyki, popalając „zioło”, przekonani jak wielkimi patriotami jesteśmy. To Polska jest w końcu najważniejsza, nie my, co?

bartosaur
O mnie bartosaur

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka