Od dawna wiadomo ,że Lustracja to w Polsce temat ,który jest jak pożar
zamknięty za szczelnymi drzwiami. Czasem ktoś otwiera drzwi, dostarcza
żywiołowi powietrza i następuje wybuch.
Po wielkim płonącym budynku biegają dwie ekipy. Podpalacze i strażacy. Jedni
starają się aby ogień nie zgasł. Wiedzą ,że płomienie parzą. Wiedzą też ,że ogień oczyszcza.
Drudzy starają się cały budynek wypełnić wodą, ustabilizować jak
najszybciej i na jak najdłużej sytuację i zacząć odbudowywać
zrujnowany, zabytkowy dworek nie oglądając się na to ,że robotnicy pijani a majster to złodziej. Pierwsze czego uczą strażaków to nie otwierać drzwi z gorącymi klamkami.
Strażakami napewno nie są Cenckiewicz, Gontarczyk, Wildstein. Nie są
nimi Ewa Stankiewicz ani Anna Ferens. Każde z nich otwarło swoje drzwi
i spowodowało eksplozję ,która odbiła się wielkim echem- słychać je w mediach oraz sąsiednich posiadłościach.
Nie mam wątpliwości kto jest w tej bajce strażakiem. Jacek Żakowski,
Adam Michnik i wielu ich kolegów z remiz zrobiło wiele by zdusić w
zarodku płomień. Udając ,że nie widzą płonących akt. Nie wywierając
presji na rząd Mazowieckiego gdy sumienie nie pozwalało być stać obojętnie.
Długo się udawało nie widzieć, siedzieć zamkniętym w remizowej hulance. Przez długi czas wystarczyło nie zauważać, nie otwierać drzwi a w ostateczności wylać wiadro wody. Jak każdy kto za często hula w remizach zaczęli się cofać, uwsteczniać.
Kiedyś strażacy mieli przeciw sobie groteskowo- zaściankową zbieraninę wyposażoną w zamokłą paczkę zapałek. Dwadzieścia lat walenia głową w mur później to legion zbrojny w pochodnie.
Żywioł trawi w najlepsze. Lech Wałęsa- ciężko poparzony. Maleszka- goreje.
Czas jest dobry dla podpalaczy. Czas jest dobry by śpiewać. Śpiewamy więc za Kazikiem Staszewskim.
Płoń!! Płoń!! Nie ma litości dla tych co czynią ohydę.
Płoń!! Płoń!! Koniec radości
Płomienie szaleją po ohydy wstydzie.
Uważaj, tu trwa ohydy przewalanie!!