Zabawnie plotą się historie.
Beznadziejna reklama, wkurzająca jak tysiące innych. Treść mniej więcej: o czym wstydzą się powiedzieć kobiety=puenta o nietrzymaniu moczu=tu nazwa leku.
Chcąc nie chcąc, wbijają się hasła reklam do głowy. I tak, słyszę tę reklamę w radio, po jakimś czasie wpada mi w ucho urywek "...kobiety...o czym wsydzą się powiedzieć...." ale tym razem puentą jest film "Sponsoring". Z lekka chichoczę, że filologom! ani urologom! nie śniło się o takiej zbieżności haseł.
W tym momencie mało wiem o filmie "Sponsoring", ale to co do mnie dotarło, to to, że "Sponsoring" = erotyka, pragnienia i takie tam. Więc chcichoczę, bo nietrzymanie moczu z erotyką nie współgra.
Tymczasem, czytam dopiero co w "URze" recenzję Macieja Pawlickiego. Zacytuję na wstępnie całe hasło reklamowe filmu "Sponsoring" - " Czego pragną kobiety, o czym marzą mężczyźni, tylko wstydzą się powiedzieć"
a zakończę opisem M.Pawlickiego pewnej sceny "...obleśny osobnik oddaje mocz na twarz klęczącej przed nim gołej kobiety..."
A więc bingo! Tu mocz i tam mocz. Więc jednak jest zbieżność! chociaż erotyki wcale tylko pornografia i przestałam chichotać, bo nie ma z czego niestety.