BBudowniczy BBudowniczy
1291
BLOG

Arcyboleśnie proste sprawy

BBudowniczy BBudowniczy Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 53

"Nie uważam Rosji za państwo prawa. Także MAK nie jest dla mnie w 100% wiarygodny. Oceniam sam raport w oderwaniu od tego kto go napisał. Nie stoi on w specjalnej sprzeczności z moimi wyobrażeniami na temat tego co się stało, które wyrobiłem sobie na podstawie własnej wiedzy lotniczej, analizy zapisów z czarnych skrzynek, dostępnych zdjęć itp." zwolennik oficjalnej narracji, 2013 rok *

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


13 stycznia 1944 roku została powołana specjalna radziecka komisja śledcza do "ustalenia i przeprowadzenia śledztwa okoliczności rozstrzelania w lesie katyńskim polskich jeńców wojennych przez niemiecko-faszystowskich najeźdźców". Sprawa sprawstwa i przyczyn zbrodni była na ówczesne czasy "arcyboleśnie" prosta, co sugerowała już sama nazwa komisji wskazująca winnych. W składzie komisji znalazły się osoby o dużym autorytecie i nieposzlakowanej opinii, takie jak :

Profesor Nikolaj Burdenko - członek Akademii Nauk ZSRR, współtwórca pierwszego na świecie instytutu neurochirurgicznego, członek honorowy Międzynarodowego Towarzystwa Chirurgów, lekarz który jako jeden z pierwszych na świecie wprowadził do praktyki klinicznej chirurgię ośrodkowego i obwodowego układu nerwowego, a także np : - znakomity radziecki pisarz, dramaturg i publicysta Aleksiej Nikołajewicz Tołstoj, metropolita kijowski i halicki Mikołaj, - Siergiej Kolesnikow,  przewodniczący Komitetu Wykonawczego Rady Towarzystw Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca

 Komisja prawie od razu zabrała się do pracy i już na swoim pierwszym posiedzeniu dokoptowała do skladu znanych specjalistów z zakresu medycyny sądowej m.in. Wiktora Pozorowskiego (Naczelny ekspert sądowo-lekarski Ludowego Komisariatu Zdrowia ZSRR) , W. M. Smoljaninowa (Profesor medycyny sądowej)  i Dmitrija Wyropajewa (Profesor anatomii patologicznej, doktor medycyny). Badania przeprowadzone w styczniu 1944 roku objęły m.in. ekshumacje prawie tysiąca ciał  i przesłuchania wielu świadków tej zbrodni. 

Już na początku potwierdziły się pierwsze przypuszczenia: przy ofiarach znaleziono dokumenty nawet z czerwca 1941 roku, co wskazywało że nie mogły one zostać zamordowane rok wcześniej:

"na części dokumentów (nawet bez badań specjalnych) przy ich oględzinach stwierdzono daty, odnoszące się do okresu od 12 listopada 1940 r. do 20 czerwca 1941 r.;" (1)

Np przy zwłokach nr 101 znaleziono: 

"Kwit z dnia 18 maja 1941 r. wydany przez obóz nr 1-ON, na otrzymane od Lewandowskiego E. pieniądze w sumie 175 rubli." (1).

Późniejsze szczegółowe badania specjalistów z zakresu medycyny potwierdziły te ustalenia : ofiary zostały zamordowane najwcześniej we wrześniu 1941 roku,  czyli wtedy gdy w rejonie Katynia stacjonowały już oddziały niemieckie :

"Badania sądowo-lekarskie zwłok, przeprowadzone w okresie od 16 do 23 stycznia 1944 r., świadczą o tym, że wcale nie ma zwłok w stanie rozkładu lub zniszczenia i że wszystkie 925 zwłok dobrze się zachowały – znajdują się w stadium początkowej utraty przez nie wilgoci (co najczęściej i najwyraźniej wystąpiło w okolicy piersi i brzucha, niekiedy również na kończynach, w stadium początkowym tworzenia się woszczku tłuszczowego; w ostrym stopniu tworzenia się woszczku tłuszczowego u zwłok wydobytych z dna mogił; w stadium odwodnienia tkanek zwłok połączonego z tworzeniem się woszczku tłuszczowego).(...)
Zestawiając stan zwłok w grobach na terytorium „Kozich Gór” ze stanem zwłok w innych miejscach pochówku w Smoleńsku i jego najbliższych okolicach – W Gedeonowce, Magalenszczynie, Readowce, w obozie nr 126, w Krasnymborze itd. (por. akt ekspertyzy sądowo-lekarskiej z dnia 22 października 1943 r.) należy uznać, że zwłoki jeńców wojennych – Polaków pochowano na terytorium „Kozich Gór” przed dwoma laty."
(1)


Stwierdzono także "całkowitą identyczność metody rozstrzeliwania jeńców wojennych – Polaków i sposobu rozstrzeliwania radzieckiej ludności cywilnej i radzieckich jeńców wojennych, które to sposoby niemieckie władze faszystowskie szeroko stosowały na przejściowo okupowanym terytorium ZSRR, m.in. w miastach: Smoleńsk, Orzeł, Charków, Krasnodar, Woroneż." (1)

Dalsze badania dowiodły, że ofiary zostały zamordowane strzałami z niemieckiej amunicji Geco: "w grobach Katynia znaleziono wyłącznie amunicję niemiecką, kalibru 7,65 mm, wyrobu firmy Genschow & Co, w Durlach, koło Karlsruhe, Badenia."  (2)


Przesłuchano wielu świadków - okolicznych mieszkańców, którzy potwierdzili że polskich jeńców widywano aż do września 1941 roku. Świadek Saszniewa Maria Aleksandrowna, nauczycielka, zeznała że we wrześniu 1941 roku ukryła polskiego jeńca  zbiegłego z niemieckiego obozu:

"Na początku działań wojennych między Polską a Niemcami został powołany do czynnej służby, znajdował się w Brześciu Litewskim, gdzie został wzięty do niewoli przez Armię Czerwoną... Przeszło rok znajdował się w obozie pod Smoleńskiem.Kiedy przyszli Niemcy, zajęli oni polski obóz i zaprowadzili w nim okrutny reżym.Niemcy nie uważali Polaków za ludzi, gnębili ich wszelkimi sposobami i znęcali się nad nimi. Były wypadki rozstrzeliwania Polaków bez żadnego powodu. Wtedy postanowił on uciec." (1)

Świadek T. Fatkow, kołchoźnik, zeznawał:

„Obławy w poszukiwaniu jeńców – Polaków przeprowadzono kilkakrotnie. Było to w sierpniu-wrześniu 1941 r. Po wrześniu 1941 r. takie obławy ustały i więcej już nikt nie widział jeńców wojennych – Polaków”.
(1)

Komisja dotarła do wielu świadków, którzy m.in. najpierw widzieli jeńców prowadzonych przez Niemców do lasu, a później słyszeli odgłosy wystrzałów. Fragmenty ich zeznań, jednoznaczne wskazujące na niemieckie sprawstwo zbrodni, zostały zamieszczone w profesjonalnym i wyczerpującym temat raporcie końcowym
 Udało się dotrzeć także do notesu Mieńszagina, mianowanego przez Niemców w 1941 burmistrza Smoleńska, który po 15 sierpnia 1941 roku napisał : "Czy krążą wśród ludności pogłoski o rozstrzeliwaniu jeńców wojennych – Polaków w Koz. Gór.(Umnow)”. (1) Autentyczność notesu i zapisów potwierdziła ekspertyza grafologiczna zlecona przez komisję.

Badania Komisji były obserwowane m.in. przez zachodnich obserwatorów, nie wnoszących uwag do samego ich przebiegu.:

"20 stycznia 1944 roku, w czasie prac Komisji Burdenki, do Katynia zaproszono grupę ok. 20 dziennikarzy zagranicznych (m.in. ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii) oraz przedstawicieli ambasady amerykańskiej w Moskwie,którym pokazano ekshumowane zwłok. Na podstawie tych oględzin ówczesny ambasador USA w Moskwie, William Averell Harriman, 25 stycznia 1944 roku przesłał do Sekretarza Stanu w Waszyngtonie depeszę, w której napisał m.in.: większość zwłok, jakie widzieli zwiedzający, była zwłokami szeregowców, a nie oficerów, jak utrzymywali Niemcy".

Być może komisja popełniła błędy, np nie dopuszczając do badań Polaków - przewidzianych wcześniej na członków komisji: Wandy Wasilewskiej i Drobnera, ale po lekturze kompleksowego raportu opublikowanego przez Komisję, chyba nikt nie miał wątpliwości że zbrodni dokonali faszystowscy najeźdźcy.Jak pisał później Władysław Gomółka w swoich wspomnieniach: "Osobiście nie miałem też najmniejszych wątpliwości, iż oficerów polskich osadzonych w obozach jenieckich w ZSRR wymordowali Niemcy."(3)  Błąd ten został zresztą z czasem naprawiony - "wiosną 1945 roku z polecenia ministra sprawiedliwości Henryka Świątkowskiego podjęto śledztwo dotyczące zbrodni na polskich oficerach w Katyniu. Jego prowadzenie powierzono, pod nadzorem znanego później profesora prawa, a wtedy prokuratora Jerzego Sawickiego, doktorowi Romanowi Martiniemu, przedwojennemu podprokuratorowi Sądu Okręgowego w Kielcach".(3) Także znany dziennikarz śledczy Bolesław Wójcicki, w swej książce "Prawda o Katyniu"  wydanej w 1952 roku, potwierdził ustalenia rosyjskich specjalistów:

"Jak to się często zdarza w kryminalistyce, zbrodniarz starannie zacierając ślady zbrodni zapomina o dowodach najbardziej oczywistych, leżących wprost "na wierzchu". To również wydarzyło się w Katyniu największym masowym zbrodniarzom świata, hitlerowcom.

Czyniąc wielomiesięczne przygotowania do "odkrycia" grobów katyńskich, przeoczyli łuski "GECO 7,65 D" - przeoczyli własną, niemiecką amunicję, którą się bardzo prosto posłużyli, mordując masowo oficerów polskich, jesienią 1941 roku. Hitlerowskie kule oskarżają hitlerowskich morderców - w sposób nieodparty." (2)


Nie uważam Rosji za państwo prawa. Także Komisja Burdenki nie jest dla mnie w 100% wiarygodna. Oceniam sam raport w oderwaniu od tego kto go napisał. Nie stoi on w specjalnej sprzeczności z moimi wyobrażeniami na temat tego co się stało, które wyrobiłem sobie na podstawie własnej wiedzy medycznej, analizy badań medycznych i zeznań świadków, dostępnych zdjęć itp.........

 --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

W 1940 roku Rosjanie mieli "pecha", gdyż jedno z miejsc kaźni polskich oficerów - Katyń - wskutek działań wojennych znalazło się po niemieckiej stronie frontu. W interesie Niemców było przeprowadzenie ekshumacji i rozniesienie wieści o tej zbrodni na cały świat w celu skłócenia koalicji antyhitlerowskiej. Również późniejsze próby zrzucenia winy na Niemców zakończyły się tylko krótkofalowym sukcesem - żaden z Niemców nie chciał się przyznać do tego mordu i rzekomych mistyfikacji, a późniejsze lata przyniosły oziębienie stosunków USA - ZSRR i specjalną komisję Kongresu Stanów Zjednoczonych ds Katynia.


 Cytaty:

*lubczasopismo.salon24.pl/Smolensk.Raport.S.24/post/551457,wazna-osoba-w-kokpicie-czyli-skad-my-to-juz-znamy#comment_8439840

(1)
kompol.org/historia/raport_Burdenki.html
(2) Prawda o Katyniu, 1952, Bolesław Wójcicki.
(3) 
pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_katyńska
(4) 
pl.wikipedia.org/wiki/Komisja_Nikołaja_Burdenki

BBudowniczy
O mnie BBudowniczy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka