Napisałem dzisiaj wredną notkę na temat posłanki PiS, która po pijaku przyrżnęła w płot, nie dała się zbadać alkomatem, wymachiwała legitymacją poselską i krzyczała, że to polityczna sprawka PO. Wydawało mi się, że moja prowokacja jest szyta tak grubymi nićmi, iż po prostu zostanę wyśmiany, tym bardziej, że podałem link do artykułu na Onecie, który informował o czymś zupełnie przeciwnym. Ba! Komentujących poprosiłem wytłuszczonym drukiem, aby przed skomentowaniem zapoznali się z onetowym materiałem. Bo tak się złożyło, że przeczytałem mnóstwo komentarzy na Onecie i mimo treści zawartych w materiale, komentujący pisali dokładnie odwrotnie, czyli tak, jak ja w swojej prowokacyjnej notce.
Początkowo niewiele osób dało się nabrać. Później, ku mojemu zaskoczeniu, notka znalazła się u góry SG i rozpętało się piekło. Wskutek interwencji blogerów notka najpierw spadła o kilka pozycji, a potem została skasowana. Admin uprzejmie powiadomił mnie, że udała mi się prowokacja, ale w związku z tym, że oczerniłem posłankę, notkę należało zdjąć. Moim zdaniem, albo prowokacja była udana, albo oczerniłem, ale to szczegół. Nie sądzę również, by moja notka została źle zrozumiana przez samą posłankę Ewę Kruk. Jeśli jest inaczej, oczekuję słusznej i sprawiedliwej kary, której dobrowolnie jednakowoż się nie poddam. Będę się po prostu bronił.
Nie mam nic przeciwko skasowaniu mojej prowokacyjnej notki. Mam jednak pytanie, ile razy oczerniano w S24 różnych polityków i kompletnie nic się nie działo? Klasyką gatunku była sprawa polityka PiS Jacka Sasina, rzekomego syna generała SB, opisana przez Renatę Rudecką-Kalinowską. Bynajmniej nie była to prowokacja, bo w przeciwieństwie do mnie RR-K podawała autentyczny link do informacji na temat generała SB. Notek z kłamstwami na temat innych polityków, także z PO, jest bez liku. I co? Najczęściej nic się nie dzieje, są komentowane, a nawet na ich podstawie tworzone są kolejne.
