Mam kilka własnych spostrzeżeń na temat wałkowanej dosyć ostro tematyki polityki prorodzinnej.
Moje pomysły i spostrzeżenia (i jako mamy trójki dzieci i jako pracownika którym byłam przez kilkanaście lat i jako pracodawcy którym jestem obecnie).
1) urlop macierzyński- zdecydowanie powinien trwać pełny rok, do momentu kiedy dziecko zaczyna chodzić. Poza tym wiele kobiet karmi piersią nawet przez rok, z medycznego punktu widzenia powinno się karmić dziecko minimum 8 mcy. Dzieci karmione piersią mniej chorują = mnie zwolnień lekarskich czyli tzw.opieki na chore dziecko. Moja propozycja w zasadzie wiązałaby się jedynie z dodaniem drugiej opcji do obowiązujących już zasad.
zrobiłabym dwie opcje do wyboru:
a) urlop macierzyński 1 rok + zasiłek macierzyński w wysokości najniższego wynagrodzenia= rozwiązanie dla kobiet które nie mają możliwości zostawienia dziecka pod opieką babci, żłobka, niani etc... lub po prostu chcą być w domu z maluszkiem. Mające niewielkie dochody - na tyle małe, że koszt załóżmy niani przewyższy lub zrównoważy pensję którą kobieta może zarobić. Nie musiały by mieć dylematu: wracać do pracy bo nie ma za co żyć czy zostać w domu i wychować dziecko.
b) urlop macierzyński krótki (20 tygodni - tak jak jest załóżmy obecnie) + zasiłek macierzyński w dotychczasowym wymiarze - liczony od realnego wynagrodzenia sprzed ciąży. = rozwiązanie dla dynamicznych i dobrze zarabiających pań które nie mają ochoty spełniać się przez rok jako matka i chcą dalej się realizować zawodowo. Mając bardzo dobre uposażenie będzie się im opłaciło wrócić do pracy i zatrudnić nianię.
Skąd pieniążki?
Osoby dobrze zarabiające (korzystające z opcji drugiej) nie wypłynęłyby w zaden sposób na zmianę obecnej sytuacji, jedynie osoby korzystające z opcji pierwszej. Ale trzeba pamiętać, że pieniądze otrzymane przez mamy korzystające z opcji #1 wejdą na rynek i będą pracowac, będą wydawane itd... Poza tym nie można też niezauwazyć, że na miejsce tych pań wejdą inne osoby i bezrobocie powinno nieco się zmniejszyć (mniejsze zasiłki dla bezrobotnych i koszty ich utrzymania, składek ZUS etc..). Wiem, że to pewnie kropelka ale zawsze coś.
2) ulga podatkowa
a) wg mnie rodziny powinny się rozliczać razem - czyli na "Picie" nie powinna być tylko mama i tata ale do nich powinny być ujęte dzieci. Czyli rozliczamy załóżmy dochód nie na dwie osoby (małżonków) tylko załóżmy na trzy lub cztery. Ile osób w rodzinie tyle osób do rozdzielenia dochodu.
Niby teoretycznie już tak jest - bo jest ulga podatkowa na dzieci, ale ta ulga ma dwie zasadnicze wady:
- nie korzystają z niej osoby mało zarabiające - bo takie osoby mają tak mało podatków wpłacone, że przy trójce dzieci już tego podatku do zwrotu brakuje. Z tej ulgi korzystają najbardziej osoby bardzo dobrze lub dobrze zarabiające - mają dużo podatku dochodowego odprowadzonego do budżetu. Zmieniłabym to tak, że osobom (rodzinom) którym "brakło" podatku na pokrycie ulgi - dopłacałabym różnicę w formie jednorazowej dopłaty. Byłoby to w zasadzie sprawiedliwe - przynajmniej nie pogłębiało by róznicy między mniej zarabiającymi a tymi bardzo dobrze zarabiającymi.
- nie mogą z niej skorzystać osoby będące na podatku liniowym (prowadzące DG). I to jest chore.
Zaproponowana przeze mnie zmiana na pewno wpłynęłaby stymulująco na osoby dobrze zarabiające (np. wysokodochodowa DG) gdyż kalkulowałoby się im mieć załóżmy trójkę dzieci i duzy dochód (przekraczajacy próg najwyżego podatku) mogliby podzielić na 5 osób - wtedy zapłaciliby 18% podatku - a tak wchodzą na próg najwyższy i płacą ogromne podatki. Byłaby to zachęta dla klasy średniej i tej nieco lepiej zarabiającej niż srednia. A przeciez to właśnie tacy ludzie powinni mieć więcej dzieci - po pierwsze to z reguły wykształcone i inteligentne osoby (i takie będą ich dzieci) a po wtóre - bez problemów poradzą sobie finansowo z utrzymaniem trójki dzieci czy nawet czwórki.
Taka metoda rozliczania również nie spowodowałaby wielkich wydatków budżetu - wiadomo, wpływy byłyby mniejsze ale korzyść i tak przewyższa straty.
===================================
To takie moje dwie propozycje. Nie wiem czy mają wiekszy sens w Państwa opinii. Proszę o ocenę :)