Aż chciałoby się inaczej o tym, "jak hartowała się stal" i towarzyszce Grzyb... Otóż dzisiejsi - w odróżnieniu od byłych - idioci nie rozumieją, że za ancien regime sporo autobusów stało po prostu w krzakach. Że "socjalistycznej pragmatyce" niekoniecznie brakowało autobusów, za to na pewno pojęcia o organizacji. Ot, choćby historia z lat 80. o pewnym tomografie - żeby daleko nie odbiegać - za ciężkie pieniądze, który ponoć, w szpitalu w Kutnie, tyle lat stał nierozpakowany w piwnicy, aż zardzewiał...
Wracając jednak do ilości, co w jakość przechodzi...
Powinnością dziennikarza jest sprawdzenie wiarygodności przekazywanych informacji. Powinnością publicysty - zanim wygłosi opinię - jest zapoznać się z wiedzą, na bazie której opinię buduje. A jak to wygląda u R. Ziemkiewicza ? Zacytujmy zatem:
"Otóż tzw. „solidaryzm społeczny”, wymiennie zwany „sprawiedliwością społeczną”, to właśnie społeczny darwinizm."
Typowy, salonowy bełkot intelektualny, bo:
Solidaryzm to kierunek społeczno-polityczny, powstały w końcu XIX w, głoszący jedność myśli i działań, ale podkreślający zróżnicowanie statusu społecznego ze względu na naturalny podział pracy. Nie solidaryzm nic wspólnego z hasłem: "sprawiedliwość społeczna", bowiem hasło to może być rozumiane w najróżniejszy sposób - "każdemu po równo", "każdemu wg jego pracy", "od bogatych brać najwięcej", czy jak tam się komu podoba. Bo to hasło tylko. A żadne z powyższych nie ma już absolutnie nic wspólnego z darwinizmem społecznym, który wręcz zabrania jakiegokolwiek rozdawnictwa, postuluje natomiast walkę o społeczno-materialny, czy cywilizacyjny status między jednostkami, narodami czy rasami. Tutaj R. Ziemkiewicz nadto się zagalopował nawet, bowiem darwinizm społeczny to jeden z głównych elementów opoki ideologicznej, na której opierał się nazizm. Czyżby więc - Edgar nazistą ?
Gdzież tu jakaś "wymienność" między pojęciami, które R. Ziemkiewicz przywołuje ? Gdzież miejsce dla władzy, która daje kumplom, czy tym, którzy "potrafią nacisnąć" ? Och, znowu ten Edgar - ten to nacisnąć potrafi... Nawet sam siebie - wszak Edgar to władza !
QED
No, mamy jeszcze jedno odkrycie R. Ziemkiewicza: "darwinizm socjalistyczny" co to "premiuje cwanych pasożytów, i powoduje degenerację stada". No, teraz chorzy na chorobę nowotworową, z kielecczyzny, będą mieli się z pyszna ! Pasożyty jedne, degeneraty !
Hm... Ciekawe, jak wszystko, co powyżej cytowano, ma się do owego "małpiego rozumu" ? Jednakowoż - rozumieć chyba należy, że "małpi rozum" dotyka wszystkich krytycznych wobec PiS, oprócz odkrywcy zjawiska...
Jakość, że aż łzy ze śmiechu ciekną...
No, nie każdemu może ze śmiechu - niektórym ze wzruszenia ! Bo oto mamy gdzie indziej: "Dla ludzi w moim wieku to słowo (solidarność) jednak coś kiedyś znaczyło. Coś ważnego, wielkiego." Wypadałoby zapytać w tym miejscu: a konkretnie - co znaczyło ? I jeszcze konkretniej, w kontekście - "w moim wieku". Jednak, po społecznym darwinizmie, społecznej solidarności i społecznej sprawiedliwości spuśćmy zasłonę miłosierdzia i nie każmy brnąć głębiej...
Może ilość nie przekroczyła jeszcze progu, kiedy przechodzi w jakość ?
W każdym razie - jeżeli rzecz tylko w ilości - szanse są... Po odczytaniu "jako obsesjonat" nie mamy co do tego żadnych wątpliwości. Oprócz jednej, niewielkiej - otóż: obsesja to lęk na podkładzie występowania irracjonalnych myśli, przy czym obsesjonat ma świadomość ich niedorzeczności i pragnie uwolnienia się od nich. A nuż to nie obsesja a zwykła, uleczalna fobia - np. rodzaj antropofobii na Michnika i/lub GW ?
Czyż jednak modus operandi Szanownego Obsesjonata naszego - jak sam się każe nazywać - nie polega na tym, że każdego, kto go krytykuje za brak obiektywizmu w stosunku do Michnika czy GW, uważa za zniewolonego, poddanego indoktrynacji przez Oberredaktora ? Typowy stan lękowy znamienny reakcją obronną: "wybieraj, albo Ziemkiewicz, albo Michnik, tertium non datur".
Dopóki więc GW funkcjonuje - jest szansa, ilość będzie się pomnażać...
Co do nadziei na jakość - tu pewna konstantacja: otóż w publicystycznej twórczości R. Ziemkiewicz ma zwyczaj dotknąć aktualnie nośnego tematu a dalej to już z sensem, czy bez (najczęściej) - nieważne. I tak: "Wszystkich Swiętych", wyczyny Gosiewskiego, "Diabeł ubiera się u Prady", mendy netowe - żeby przy Salonie24 zostać - itp, itd. Mocy bleblanie nabiera, kiedy "emocjonalnymi" kolokwializmami podbarwione... A już największego przypływu mocy bleblaniu przydaje przestrzeganie kardynalnej zasady, swoistego, ideologicznego manifestu: "Nie wolno mieć poglądów. My tylko NIE CHCEMY !!!" Nie ważne, czego, dlaczego i jak - "nie chcemy" i już. Michnika przede wszystkim, ale wszystkiego w ogóle, wszystko jest "be", wszystko nas brzydzi. O tym, czego chcemy - ani słowa...
Dokładnie ta sama zasada rządzi nie tylko drobną publicystyką, zdaje się, że "Polactwo" z powszechnie panoszącym się w salonach, zakamuflowanym chamusiem w beretce i podkoszulku - dla którego jakimś niewyraźnym kontrapuntem ma być kontrowersyjny Balcerowicz - to identyczna idee fixe...
Może powinniśmy i my postawić kontrapunkt ? Otóż - kiedyś J. Piłsudski, wyrażając się o Polsce, rzekł był: "Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy". Z "Polactwem" to współbrzmi nieco nawet - co świadczy nawet o o tym, że R. Ziemkiewicz nazbyt oryginalny nie jest. Ale Marszałek posunął się jednak znacznie dalej...
Skąd się to "nie chcemy" bierze ?
Ano, rzecz prosta - polityczny "rencista", ongiś mentor, J. Korwin-Mikke też "ogólnie nie chciał", ale i próbował mieć poglądy... Pogłówne i inne takie - prawie tak proste, jak u Konfucjusza... To, że "nie chciał" wywindowało go na top życia politycznego, niestety, poglądy "zredukowały" go do kanapy w kącie politycznej sceny...
Poglądy - ho, ho ! Rzecz niebezpieczna ! Można się sparzyć. Szczególnie dla bajkopisarzy, bajki słabo się teraz sprzedają a żyć trzeba... A umiar w posiadaniu poglądów ma jeszcze jedną, niewątpliwą zaletę - ogólne "nie chcemy" pozwala nazywać się "obiektywnym"...
