Belka Belka
61
BLOG

Przyjaciele Komorowskiego lepsi od Camerona

Belka Belka Polityka Obserwuj notkę 0

Słuszną linię ma nasza władza. Oj słuszną. A fuj jak to się brzydzi tą wstrętną brytyjską prawicą. Brzydzi się już kolejny dzień, śląc ustami Człowieka z Wąsem Konkretnie z Całej Polski gromy na głowę największego wroga Polaków (większego niż Stalin z Hitlerem razem wzięci) - angielskiego Premiera Camerona. Ów bowiem dżentelmen nie dość, że jest torysem (a fe!) to jeszcze przyjaźni się z Jarosławem Kaczyńskim, co samo w sobie godne jest co najmniej dożywotnich kazamatów o spleśniałym chlebie i zaprawionej cykutą wodzie. W dodatku dybie ten zły człowiek na naszą zamożność, o którą to w pocie czoła, w gustownym czerwonym kasku i w kamizelce ochronnej na lewą stronę, walczy tak ofiarnie nasz Zbawca Kochany. Wspierany ma się rozumieć przez znanych ze swojej przedsiębiorczości i zamiłowania do dzikiego kraju cmentarnych kolegów: Rycha, Zbycha i Mira, nie wiedzieć czemu przez ciemny lud określanych mianem aferzystów (podłość ludzka nie zna granic! no ale po wyborach zrobi się z tym porządek). Jakby wspomnianych zbrodni było mało to ten wstrętny Cameron (a fe!) jest najprawdopodobniej satanistą a może nawet diabłem wcielonym, bo już niejeden laburzysta widział jak się za nim wlecze czarci ogon (a brzydal!). Zaś w Polsce jedna pani to nawet mówiła, że zagłosuje na Bronka, bo w objawieniu na własne oczy widziała rogi na głowie brytyjskiego premiera. I to się nawet doskonale składa w logiczną całość, wszyscy bowiem pamiętamy jak to „Gazeta Wyborcza” wraz ze swoimi jak zwykle czujnymi czytelnikami wytropiła u Jarosława Kaczyńskiego czynną formę satanizmu, którą rozpoznała była po użytym przez niego cytacie: „inni szatani byli tam czynni”. I wszystko jasne. Jedna diabelska szajka i tyle. 

Nie to co nasz Bronisław Kochany. Ten wie z kim się przyjaźnić. A to Kandydat Wszech Czasów urzecze swoją niepowtarzalną charyzmą Generała Jaruzelskiego (lepszego od Gierka ma się rozumieć), który stanu wojennego nie chciał, ale musiał wprowadzić, tak samo jak wbrew swojej woli musiał się rozprawić z przeciwnikami politycznymi (zwłaszcza tymi w kopalni Wujek). A to zachwyci się nim etatowy wróg Jana Pawła II i ks. Popiełuszki - Jerzy Urban. W czym wdzięcznie zawtóruje mu Marek Siwiec - szerszej publiczności najlepiej znany z pijanej parodii wyżej wspomnianego Papieża całującego ziemię polską. A to swoje wsparcie wyrazi publicznie były minister Wilczek - który wprawdzie nie pamięta nazwiska swojego idola, ale wie na pewno, że go popiera. To znowu wyda z siebie głos zachwytu Człowiek z Puszczy Trzeba się Było Ubezpieczyć. Innym razem świętowanie szampanem pobożnego zwycięstwa Naszego Bronka Kochanego zapowie bratnio wyszkolony w PRL – u  i WSI (żeby tylko) Generał Dukaczewski. No sama śmietanka. Gdzie tam arystokracie (dla odmiany autentycznemu) Cameronowi do takich wybitnych postaci. A już prawdziwy creme de la cereme tego wyjątkowego towarzystwa stanowi zapewne dresiarz z Biłgoraja, który nie dość, że chce wypatroszyć Jarosława Kaczyńskiego, to jeszcze podobno na Twitterze pisze podręcznym bejsbolem takie oto urocze kawałki: ,,Rozpierdoliliśmy Kaczora dziś, rozpierdolimy jutro i na zawsze i do grobowej deski." (…) ,,W tych wyborach oddam mocz na Jarosława Kaczyńskiego i brata jego." „Dziś dopierdoliliśmy PISowi tam gdzie najbardziej boli po stracie tych kilku nieudaczników z NBP , IPNi RPO. (…) „Dymać, jebać, nic się nie bać."

Jak to wielokrotnie mawiał Kandydat z pięciorgiem dzieci: „Pokaż mi swoich przyjaciół a powiem Ci kim jesteś”. Jak mu nie przyznać racji?

PS: Po namyśle przepraszam dresiarzy za porównanie ich z Kłamcą z Biłgoraja. Bowiem wśród dresiarzy też się zdarzają patrioci i w tym sensie porównanie jest dla nich krzywdzące.   

Na koniec Prof. Krasnodębski o prawdzie niewypowiedzianej:

„Samobójstwo przedstawia się niemal jak polityczny mord, by zrazić sympatyzujących z lewicą wyborców do Jarosława Kaczyńskiego, a katastrofę w Smoleńsku – jako rodzaj samobójstwa, by zrzucić z siebie odpowiedzialność. Zgodnie z wbijaną do głowy Polakom interpretacją wydarzeń piloci zignorowali rady wysokiej klasy specjalistów z tej supernowoczesnej wieży kontrolnej, którą możemy od czasu do czasu podziwiać na ekranach telewizorów, i rzucili się na złamanie karku do lądowania, bo panicznie bali się prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Grupa bezwzględna w dążeniu do władzy.”

http://www.rp.pl/artykul/502297.html 

Tekst jest mocny i prawdziwy. Ale mocny w niewłaściwy sposób i prawdziwy nie tak jak trzeba. Gdybyż to chodziło o potępienie kaczyzmu i IV RP. To wtedy tak - nie ma słów dość mocnych aby potępić te wstrętne Kaczory (jednego to nawet po śmierci). Ale nie. Krasnodębski ośmiela się krytykować aktualnych właścicieli naszej ojczyzny kochanej i za to musi go spotkać sroga i przykładna kara (najlepsza byłaby oczywiście kara śmierci, ale niestety UE zabrania, bo nie rozumie, że wrogi ustrojowi kaczym trzeba wypalać rozgrzaną do czerwoności sędzią jak za stalinizmu). Dlatego tekst i jego autor zapewne zaraz zostaną poddani różnego rodzaju rytualnym egzekwiom. Oj posypią się gromy na głowę Profesora, posypią. Może mu nawet po wyśnionej wygranej w wyborach profesurę zweryfikuje nowy szef kancelarii prezydenta -  mędrek z Biłgoraja - jak to już wcześniej obiecał prof. Staniszkis na Twitterze. A Jarosław Kaczyński do końca życia będzie się musiał z tych słów Krasnodębskiego tłumaczyć. To pewne jak w banku.

 

 

Belka
O mnie Belka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka