Ktoś może mi wyjaśnić co to się dzisiaj stało? Że kto dostał nagrodę Nobla? Że za co? Bo albo ja głupi, albo świat zgłupiał....
Obama od samego początku był fenomenem, w dużej mierze ze wględu na kolor skóry. Gdyby był biały, sensacji ani rabanu wokół niego zapewne by nie było. Ale cóż - całe Stany miały dość Busha to trzeba było odmiany. Nikt jednak się nie skapnął, że Barack nie dość, że nie rodowity Amerykanin to jeszcze bardzo podobny do swojego poprzednika. Tylko może więcej się uśmiecha i prezentuje swoje uzębienie jak koń na wyścigu Wielkiej Pardubickiej....
Nie jestem rasistą, ale strasznie irytuje mnie gloryfikowanie faceta tylko ze względu na to, że jest czarny i miał w życiu z tego powodu ciężko, a doszedł gdzie doszedł.
Za co Nobel? Za jak to określono: "wysiłki w celu ograniczenia arsenałów nuklearnych i pracę na rzecz pokoju na świecie. Jaja jak berety. Wielu publicystów skomentowało to jednoznacznie: idiotyzm, więc nie jestem odosobniony w tej kwestii.
Zlikwidował Guantanamo jak obiecał? Hm... Cicho? Zakończył misję w Afganistanie? Hm... Cicho?
Z Polaków tylko Lech Wałęsa pozytywnie odnosi się do tej decyzji. No pewnie, co będzie krytykował, skoro sam dostał ją za frajer ;)
Do dzisiaj myślałem, że przyznawanie nagrody Nobla to nie gala Oscarowa, gdzie statuetkę dostają najpopularniejsze osoby. A spójrzmy na niektóre nazwiska czy organizacje z zeszłych lat? Martti Ahtisaari, Al Gore, Jimmy Carter, Jaser Arafat, Lech Wałęsa? Pusty śmiech...
Ale w sumie ostatnio tyle szumu o Edelmanie i peany na jego cześć, płomienne mowy obrończe w imieniu Romana, więc i Nobel dla Obamy mnie nie zdziwi....
Tylko co jutro? Może coś związanego z Watykanem? Dawno ich ktoś nie pochwalił i nie przyznał jakiejś nagrody... Tak jak mówię - nie zdziwi mnie już nic... nawet to, że Polska wygra z Czechami...
P.
