Wreszcie Rick Santorum poszedl po rozum do glowy, i dzis zrobil to, co powinien byl zrobic po prawyborach w Illinois, a najpozniej w zeszlym tygodniu (po MD, DC i WI), kiedy stalo sie jasne, ze po pierwsze przegral, a po drugie zaczyna byc niepotrzebna nikomu dystrakcja nie tylko w wyscigu o nominacje, ale i w generalnej elkcji. Naturalnie, najwiecej zawazylo na decyzji Santorum to, ze zaczal szybko tracic przewage nad Romney'em w swoim rodziinym stanie, Pennsylvanii, a przegranie wlasnego stanu w takiej kampanii to jest najgorsze, co moze sie politykowi przydarzyc. Okazalo sie tez, ze wejsc w buty Reagan'a wcale tak latwo nie jest.
Wydaje sie tez, ze Newt Gingrich szybko wezmie przyklad z Santorum - znaki sie pojawiaja i staja sie coraz bardziej natretne. Ron Paul pewnie zostanie do konca, bo to jest Ron Paul, on nie posluguje sie zadna polityczna kalkulacja w niczym.
Zgodnie wiec z przewidywaniami i obawami, Mitt Romney bedzie kandydatem GOP na Prezydenta, i jemu przypadnie zadanie pokonania Baracka Obamy.