Masakra Obamy.
Obama- na poczatku, cos mi przeszkadzalo optycznie - po 10 minutach wreszcie zauwazylem, ze 51-letni Obama wyglada starzej niz 65-letni Mitt Romney i nie tylko wyglada, ale i reaguje zgodnie do takiego sedziwego wieku. Potem juz bylo tylko gorzej dla Obamy.
Druga rzecz - Romney wreszcie byl soba w tym wymiarze, ktorego nie bardzo lubi skrajna prawa strona za to i owo - slowem, mielismy moment "etch a sketch" czyli zwrot w strone srodka - wybrany znakomicie, bo w obliczu walki twarz w twarz z Ciemna strona mocy i w dodatku sprowokowany przez przekrecanie - jest to zapewne jedyny moment kiedy taki zwrot mogl przejsc bez powazniejszych konsekwencji dla niego w oczach bardziej na prawo. Taki moment mogl byc tylko wtedy, kiedy stanie w ringu wobec Wroga, i musi uzyc kazdego chwytu. Wspanialy timing. Prawa strona zadowolona, ze sobie radzi, a mniej ideowi uspokojeni, ze nie oszlolom.
Trzy - to samo co dwa. Romney mial swoj moment Reagana, kiedy uspokoil neutralnych i zawiedzionych Obama Demokratow - ze nie bedzie jako Prezydent pil krwi Babci i niepelnosprawnego dziecka, bo w MA wszystko spokojnie, dzieki niemu. Opieka zdrowotna wiec najlepiej nich zostanie w gestii stanow.
Najwazniejsza jednak rzecza - ktora z tej debaty przebila - ze Obama widzi swoja role neimal wylacznie jakomanager kryzysu, w jakim USA znalazlo sie w 2008, i nie ma tak naprawde zadnej wizji dla Ameryki oprocz proby w miare najmniej bolesnego wyjscia z tego zametu. Romney to znakomicie wykorzystal, ze w ten sposob niewiele da sie osiagnac, ze rola Prezydenta nie jest zarzadzanie kryzysami, ale przedstawienie wizji lepszej przyszlosci. Jest to zdumiewajace, bo do dzis dominowal w publicznej percepcji poglad, ze Romney jest wlasnie managerem (sprawnym, zapewne) - kims, kto np. uratuje organizacje igrzesk olimpijskich, postawi plajtujaca kompanie na nogi - a tu naraz na odwrot. To pewnie byla najwieksza miskalkulacja sztabu Obamy, zeby na te debate wlasnie wziac image managera, i na odwrot - sztab Romney'a zdecydowal sie na lidera, nie managera. Wyszlo to bardzo dobrze.
Patrzac pobieznie na reakcje ze strony partyzantow widac wyraznie celebracje GOP i wielki zawod - na razie, przed spinem - Demokratow. Na pewno zawod Demokratow jest grozniejszy dla szans Obamy niz entuzjazm opozycji, beda sie teraz musieli sporo nameczyc, zeby odrobic szkody wyrzadzone przez ich czempiona poprzez kiepski wystep.
