binkovsky binkovsky
79
BLOG

Instrukcja obsługi wyborów prezydenckich

binkovsky binkovsky Polityka Obserwuj notkę 4
                Wydaje się, że ziemia pod jesienne wybory prezydenckie jest coraz bardziej udeptana. Kandydaci - rycerze znają już większość przeciwników, a  ich polityczni giermkowie uwijają się jak w ukropie w celu lepszego przygotowania swych panów. Konie rżą, niespokojnie przestępując z nogi na nogę,  gawiedź równie niespokojnie szepcze, obstawia i wyczekuje. Dynamika jakiej nabiera nasz system partyjny przed po-wakacyjnym wyborczym starciem (wraz z całą nieznośnością tego wszystkiego)  skłania do zastanowienia się nad możliwymi alternatywami dla  przewidywalnego scenariusza zwycięstwa, namaszczonego ostatnio na kandydata, Bronisława Komorowskiego i honorowej porażki Lecha Kaczyńskiego. Przy jednoczesnej nudzie i pustce kampanii prezydenckiej. Zabawmy się w pewną delikatną alternatywną futurologią, lub jak kto woli historię alternatywną wyprzedzającą przyszłe wydarzenia.
                  Swój tekst oparłem  na książeczce, a właściwie broszurze, Aleksandra Halla „Zanim będzie za późno – przed wyborami prezydenckimi ”  wydanej w Gdańsku w 1994 roku. W tej krótkiej, aczkolwiek dającej do myślenia pracy, Hall analizuje sytuacje polityczną w Polsce po „wojnie na górze”, zwycięstwie SLD i zawarciu koalicji SLD – PSL, snując wizję przyszłej batalii o fotel Prezydenta RP. Hall przedstawia projekt wyboru  wspólnego kandydata z obozu „post-solidarnościowego” i podjęcia skuteczniejszej walki z sldowską dominacją. Na marginesie – książkę Halla wypatrzyłem w jednym z gdańskim antykwariatów, leżała pod ścianą w pudełku z romansami, mapami i książkami rolniczymi. I oczywiście była dostępna za darmo. Ciekawe czy tak kończą wszystkie ambitne analizy polityczne? Do wysmażenia notki skłonił mnie ponadto ostatni wywiad prof. Staniszkis dla radia RMF.  
                Zacznijmy jednak od faktów i analizy prezydenckich przedbiegów wewnątrz poszczególnych ugrupowań politycznych:
 
1. Prawybory w Platformie zamiast wystrzelić partię na orbitę nieosiągalną dla innych ugrupowań i zagwarantować jej pewne zwycięstwo,  obnażyły umysłowa martwotę i jakąś nastoletnią nieporadność  w konfrontacji z medialnymi oczekiwaniami jej klakierów. Poza wpadkami dwóch kandydatów, które można było zrozumieć temperamentem, stresem i koniecznością wewnątrzpartyjnej rywalizacji oraz tym nieszczęsnym dukaniem z wymiętych karteczek, największe wrażenie robił nieprawdopodobny fałsz, sztuczność, nieautentyczność, który wzbudził tylko uśmiech zażenowania. Prawybory, które nie były prawyborami; demokratyzacja, z której połowa członków nie chciała korzystać; rywalizacja, która miała nie być rywalizacją; dziennikarski sznyt prezentacji wyników,  gdzie Nowak udawał dziennikarza, którym nie jest. Platforma, wbrew intencjom, pokazała, że świat polskiej polityki, partii politycznych nie istnieje, to wszystko jest jakąś ułudą, fatamorganą.  Miejmy nadzieję, że oznacza to powolne obumieranie potęgi tej partii, wzmocnione konfliktami wewnętrznymi, powrotem Drzewieckiego do łask (co pokazuje, że ma haki na swoich kolegów) , rosnącą rolą Palikota, walką frakcji Tuska – Schetyny.    
2. Prawo i Sprawiedliwość pozostaje w myślowym bezwładzie, jakiejś strategicznej stagnacji. Stając się partią bardziej zwartą i jednorodną, straciła paradoksalnie jakąkolwiek intuicję do walki i skutecznej rywalizacji. Zapomniała co zapewniło jej zwycięstwo w wyborach 2005 roku i nie wyciągnęła żadnych wniosków z błędów popełnionych przez rząd  Kaczyńskiego. Nie była też w stanie skutecznie odpowiedzieć na prawyborcza hucpę Platformy. Raczej nie rokuje dobrze na przyszłość  i chyba nic ciekawego nie wygeneruje czasie samej kampanii. Heroicznie powalczy o reelekcję, ale bez żadnego pozytywnego skutku na przyszłość.  
3. SLD nie jest w stanie odpowiedzieć na neoliberalizm PO żadną prospołeczną propozycją, a w kwestiach obyczajowo – historycznych tylko się pogrąża, prezentując cynizm i frajerstwo. Wiadomo przecież, że nie stworzy żadnej mitycznej „prawdziwej” lewicy. Czyli mówiąc krótko – nuda, marazm, zamuła i Szmajdziński. W sumie to zostaje nam nieatrakcyjne, polityczne ”zero zer”.
4. PSL jest ciężko analizować ze względu na ich straszliwy, chłopski pragmatyzm i realizm polityczny. Potrafią robić swoje i nie oglądać się na przeciwników. To chyba dobra nauczka dla pozostałych – zbudujcie swoje zaplecze, walczcie o samorządy, wspierajcie rodziny na prowincji. To jak widać zapewnia długie trwanie. W wyborach, oczywiście bez  fajerwerków.
 
                Przejdźmy do teraz do Halla i spróbujmy go twórczo (radykalnie i ostro) zinterpretować zgodnie ze współczesną sytuacją, z naciskiem na „prawyborczą” gorączkę ostatnich tygodni:
 
 - „Wszystkie siły polityczne staną przed pokusą, aby wybory prezydenta wykorzystać do propagowania własnego szyldu  i programu. Jeśli jednak ten sposób myślenia zwycięży, porażka jest niemal pewna. Zamiast połączenia elektoratów nastąpi ich podział i wzajemne blokowanie się kandydatur” –doskonale to widać po prawej stronie sceny politycznej, do startu szykuje się Dorn, Jurek, Korwin- Mikke, Kaczyński.  Lewa strona również wygeneruje kilka kandydatur – Szmajdziński, Nałęcz, jakiś radykał. Wiadomo jak to się skończy.
- „Wiadomo że porozumienie polityczne wokół kandydatury … nie jest czynnikiem wystarczającym, aby osiągnąć sukces. Niezbędna jest także osobowość, która przekona wyborców. Jednak porozumienie polityczne, nie będąc warunkiem wystarczającym, jest koniecznym warunkiem powodzenia”.
- „Czy jednak dotychczasowy sposób pełnienia funkcji głowy państwa przez Lecha Wałęsę daje podstawy, abyśmy ochoczo stanęli pod jego sztandarami, rezygnując z szukania innych rozwiązań?” –ciekawe czy przywódcy PiS, przy oczywistym założeniu braku krytycznego stanowiska wobec obecnego Prezydenta, zastanawiali się nad możliwą zmianą scenariusza prezydenckiego poprzez wymianę głównego aktora – pretendenta. Czy poszukali chociaż sposoby odpowiedzenia na wycofanie się Tuska?.  
- „Kandydat na prezydenta nie musi – a nawet nie powinien – przedstawiać programu rządowego. Te kwestie decydują się w wyborach parlamentarnych. Powinien natomiast przedstawić swoją wizje państwa i sposób myślenia o kilku głównych problemach współczesnej Polski” – czy w czasie tej kampanii prezydenckiej będziemy światkami poruszającego starcia wizji, pomysłów , raczej wątpliwe. Brak konkretności i  pewna ogólność mogłyby jednak umożliwić zaskakujące sojusze  czy niespodziewaną współpracę, dotyczy to również wspólnego wystawienia jednego kandydata, Która partia czy środowisko polityczne zdecyduje się na przewartościowanie swojej dotychczasowej drogi politycznej i przyzwyczajeń wyborców?
 
                  Spróbujmy w tym kontekście przedstawić kilka czysto hipotetycznych  i fikcyjnych scenariuszy rozwoju sceny politycznej, zostawiając za sobą statyczność naszej obecnej sytuacji, która sprawia wrażenie pogodzonej z przewidywalnym rozdaniem polityczno - wyborczych kart:  
 
1. Scenariusz pierwszy zakłada wyłonienie się po prawej stronie sceny politycznej jednego kandydata w wyniku porozumienia PiS–u z prawicową opozycją (tą parlamentarną jaki pozaparlamentarną) i konserwatywną częścią Platformy. Porozumienie dodajmy tylko na czas wyborów prezydenckich. Poparcie udzielone byłoby oczywiście Lechowi Kaczyńskiemu. Post-pisowski „plankton” wraz z Gowinowskimi secesjonistami stworzyliby podwaliny pod nowy twór polityczny (Dorn, Gowin, Jurek, Dutkiewicz, Rokita) będący języczkiem uwagi między Po i PiSem. Zakładem wiosenne wybory i wejście tej nowej partii do Sejmu. Groźba prezydenckiego veta zmusza 3 prawicowe partie do współpracy.  
2. Kolejny pomysł wydaje się dość karkołomny, ale nie można go wykluczyć. Za Cezarym Michalskim  użyje określenia „Front Ludowy” dla antyplatformerskiej modernizacji Polski. Oczywiście chodzi w tym przypadku o strategiczno – wyborcze porozumienia pomiędzy PiS-em, SLD i PSl-em. Oczywiście ludowcy wychodzą z rządu i wspierają wspólnego kandydata dwóch opozycyjnych partii.  Kandydat ten wygrywa wybory, a Platforma pozbawiona większości sejmowej oddaje władzę wiosną przyszłego roku. Scenariusz taki odwleka najgorsze antyspołeczne reformy PO i w sposób totalny przemeblowuje naszą scenę polityczną (i zmienia układy sił i świadomość wyborców). Byłby to faktyczny koniec III RP.
3. Na deser słodka recydywa Po-PiSu. Obie partie wycofują swoich głównych kandydatów (Lech Kaczyński z powodów rodzinnych  i zdrowotnych, platforma na mocy porozumienia Tuska z Kaczyńskim). Przechodzą jednocześnie swoistą reedukację i wzajemne wybaczenie win. Na spotkaniu przywódców partyjnych na Helu liderzy wybierają wspólnego kandydata, który jest bezpartyjny, ale budzi powszechny szacunek po prawej stronie sceny  politycznej. Wygrywa oczywiście w pierwszej turze. PO i PiS zmieniają wspólnie konstytucję, wprowadzając jednolitość władzy wykonawczej i system kanclerski. Wiosna 2010 to przedterminowe wybory parlamentarne, pat pomiędzy głównymi partiami powoduje konieczność stworzenia wielkiej koalicji. Pod koniec roku budżet nie wytrzymuje, Polska bankrutuje w stylu argentyńsko – greckim, emeryci nie dostają pieniędzy, braki w zaopatrzeniu, protesty i demonstracje. Dotkliwa zima ostatecznie pogrąża rządzących. W tym czasie ze stypendium w Stanach wraca Sławomir Sierakowski, spotyka się w Bieszczadach z nieformalną reprezentacją związków zawodowych oraz kilkudziesięcioma działaczami społecznymi, naukowcami i publicystami. Obradom przewodniczy Krzysztof Wołodźko. Kilka dni później zamiera komunikacja kolejowa, a centrale związkowe ogłaszają strajk powszechny…
 
 Ciekaw jestem, który ze scenariuszy jest bardziej nieprawdopodobny?
 
Wszystkie cytaty (zaznaczone pogrubieniem) pochodzą z książki –Aleksander Hall „Zanim będzie za późno”, Info-Trade, Gdańsk 1994.

 

Ps. Specjalnie dla Krzysztofa Wołodźki, który zdaje się bardzo nie lubi AWS, o czym dał wczoraj wyraz na pewnym portalu społecznościowym. O tym kiepskim okresie śpiewa Tymon, w dość ostrym stylu.


 

 

binkovsky
O mnie binkovsky

"...Co mogę powiedzieć o życiu? Że rzecz to w sumie dość długa. Tylko nieszczęście budzi we mnie zrozumienie, Ale dopóki ust mi nie zatka gliniasta gruda, będzie się z nich rozlegać tylko dziękczynienie" * * * [Zastępowałem w klatce dzikie zwierzę] – Josif Brodski (tłum. Stanisław Barańczak)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka