blacksheep blacksheep
70
BLOG

Tusk tańczy w rytmie Boney M.

blacksheep blacksheep Polityka Obserwuj notkę 5
Są między nami elementy przyjaźni, szybko rozumiemy się w różnych sprawach - tak Michał Boni określił swoje relacje z premierem Tuskiem. Przypomniały mi się te słowa kiedy wczoraj oglądałem fragmenty konferencji prasowej wyżej wymienionego po rozmowach z nauczycielami. Poczułem się nieswojo - pospolity kłamczuszek i histeryk odpowiada za tak ważne pertraktacje. Od niego zależy kształt polskiej oświaty i służby zdrowia. Zostawmy na boku problem zasadności postulatów nauczycieli, lekarzy czy pielęgniarek. Ale czy naprawdę środowisko Platformy nie może znaleźć innej osoby, która nie byłaby obciążona agenturalną hipoteką. Michał Boni jest jednym z niesławnych bohaterów listy Macierewicza. Nie chodzi nawet o to, że był kapusiem. Takich jak on było sto tysięcy. Ba zwerbowany został stosunkowo późno. Kłopot z Bonim polega na czymś innym i to dużo gorszym, bowiem stał się on sztandarem bojowym antylustracjonistów wszelkich maści. To jego “krzywdę” w czerwcu 1992 roku wystawiono na widok publiczny by epatować ogłupioną opinię obrazem niebożątka zaszczutego przez oszołomów. Wszystkie przekaziory trzęsły się ze świętego oburzenia i obszernie relacjonowały cierpienia Boniego różniąc się chyba tylko tym, że jedni twierdzili że naszemu bohaterowi pękły wrzody a inni pisali o zawale serca spowodowanym tą straszną potwarzą. Wylewane krokodyle łzy były nie mniejsze niż podczas emisji Niewolnicy Izaury czy partyjnych egzekwii po śmierci Stalina. Salonowe ciotki rewolucji gotowe były wydrapać oczy za biednego Misia demonicznemu Macierewiczowi i gdyby tylko znalazł się zasięgu ich pazurków na pewno by je stracił. Ciotki rewolucji zamienione w ciotki transformacji są naprawdę groźne coś wiem o tym a po lekturze wstępniaka w wybiórczej wpadają w istny amok. Wszystko w imię sprawiedliwej odpłaty za krwawiące od strasznej kalumni serce naszego bohatera. Skądinąd nie dziwi mnie wyniesienie Boniego na jedną z głównych ofiar prawicowych nienawistników i oszołomów On do dzisiaj ma w sobie coś niemowlęcego, co wprost wymusza troskę i opiekuńczość… Przypadek Maleszki niemal machinalnie się przypomina. Ta sama cierpiętnicza poza i krętactwa w momencie namierzenia. A wcześniej jakżeby inaczej publicystyczne ataki na potencjalną lustrację. Michał Boni zwolenników lustracji przyrównywał do krwawych Robespierrów. Wiemy kto zaopiekował się Maleszką, ciekawe kto do dzisiaj  Opiekuję się naszym bohaterem? Przyjacielowi obecnego premiera wystawiono wówczas hurtem świadectwa moralności od wszystkich autorytetów z Jackiem Kuroniem na czele. Po takim wsparciu szybko odzyskał siły i śmiało włączył się do boju po stronie sił postępu przeciwko strasznym ciemnogrodzianom i jako ofiara olszewików publicznie groził procesami sądowymi za utratę dobrego imienia i poważny uszczerbek na zdrowiu. Do procesów jakoś nie doszło, co zinterpretowano oczywiście jako przejaw wspaniałomyślności i chrześcijańskiego miłosierdzia wobec pokonanego wstecznictwa. Odzyskana dzięki postawie naszych wielkich Europejczyków cześć pozwoliła mu pełnić ważne funkcje. Ale dziwnym trafem nie pochodzące z wyborów, bo to oznaczało poddanie się procedurom lustracyjnym. Klimat jednak z punktu widzenia maleszkopodobnych ulegał pewnemu ochłodzeniu. Powstał IPN i nie dało się go zamienić w urząd do wystawiania zaświadczeń o dobrym prowadzeniu dla wszystkich. Pewna afera osłabiła siły jasności do tego stopnia, że autorytarnie podane przez autorytety prawdy wiary były publicznie wyśmiewane przez zdemoralizowanych intelektualnych wyrostków obrazowo zdefiniowanych jako młode gnoje. A w 2005 roku nastąpiła podwójna katastrofa wyborcza. Parasol służb i dyżurnych autorytetów stał się najwyraźniej mniej szczelny. Skandaliczny czyn Bronisława Wildsteina doprowadził do niewyobrażalnej wcześniej sytuacji, najbardziej sekretne dane trafiły pod internetowe strzechy. Młode gnoje targnęły się na największe świętości nie oszczędzając żadnych świętości, Bohaterów Autorytety, Hierarchów. Dalsze pójście w zaparte przestało się opłacać co inteligentniejszym kapusiom. Mniej inteligentni ciągle licząc na różnych sobie podobnych i użytecznych idiotów wytresowanych przez gazety i tefałeny, zamiast brać ogłupioną publikę na humanitaryzm. Wałęsa poszedł swoją drogą z wiadomym skutkiem… Boni piętnaście lat po upadku rządu Olszewskiego, a przed wejściem do rządu Donalda Tuska zdobył się na przyznanie się do podpisu pod zobowiązaniem do współpracy. Bohater naszych czasów w stylu godnym posłanki Sawickiej w dramatycznej formie przyznał się do bycia tajnym współpracownikiem. Wyszła z tego istna telenowela, biedaczek zdradzał żonę, został namierzony i musiał w tych dramatycznych okolicznościach poddać się werbunkowi Zabrakło tylko wątku uwiedzenia przez funkcjonariusza. Służba Bezpieczeństwa jeszcze raz okazała się przyzwoitą instytucja która w przeciwieństwie do kaczystowskich siepaczy stosowała staroświeckie kompromaty a nie posuwała się do uczuciowych nadużyć. A swoją droga czy swoista telenowelość nie jest znakiem szczególnym platformy? Po raz kolejny media mogły zakwilić nad naszym wrażliwcem który wykazał się nadludzkim heroizmem by zmierzyć się z własną przeszłością. W tej trudnej chwili tak jak przed laty, obok pana Michała stanął odważnie wierny druh Donek. Równie niezawodny jak przed laty w momencie nocnej zmiany. Tusk stojący u boku Boniego po raz kolejny udowadnia że nie potrafi zrozumieć, tego co staroświecko nazywa się utratą twarzy. Nie rozumie lub co gorsza rozumie, ale z jakichś względów godzi się na takie nominacje. Spłata zaciągniętych długów, sygnał wysłany do TW… Bowiem Michał Boni wedle najbardziej łagodnie rozumianych standardów przyzwoitości dawno i wielokrotnie utracił zdolność do wiarygodnego prezentowania jakiegokolwiek poglądu czy stanowiska. Za czasów sanacji taki człowiek nie miałby zdolności honorowej. Nie mógłby znieważony domagać się satysfakcji jako donosiciel i notoryczny kłamca. Mógłby go przykładowo niejaki Macierewicz wybatożyć przed kancelarią premiera parasolką a biedaczyna nie znalazłby sekundantów gotowych wyzwać napastnika na szable czy pistolety.. O bywaniu w towarzystwie nie byłoby mowy, jak też o jakiejkolwiek funkcji publicznej. Tym różniła się II RP od PRL-bis zwanej dla niepoznaki IIIRP. No cóż skoro ludźmi honoru mogą być Jaruzelski i Kiszczak to o czym tu mówić. Po prostu widać różnicę między polonizmem a marksizmem takim czy siakim. Dla marksistów słuszne i moralne jest wszystko to co służy rewolucji czy innej transformacji. Pusty śmiech człowieka ogarnia gdy ludzie nazywający się liberałami okazują się wyznawcami marksistowskiej pseudoetyki. Gdzie tu miejsce na indywidualną odpowiedzialność, skoro wszystko można wytłumaczyć koniecznością dziejową czy innym determinizmem wobec którego taka wrażliwa jednostka jak Boney M. jest bezradna. Michał Boni musi odejść. Skandalem była jego nominacja, ale jeszcze większym jest przymuszanie partnerów społecznych do rozmów z osobą nie posiadającą kwalifikacji moralnych i wiarygodności. Człowiek który ma przeprowadzić likwidacje przywilejów nauczycieli musi być jak żona Cezara. Nie wierzę, że wrócimy do sprawdzonych standardów że pewnym ludziom nie podaję się ręki ,nie prowadzi się z nimi wiążących rozmów - bo są po prostu niewiarygodni. Na działaczy Związku Nauczycielstwa Polskiego nie liczę, za blisko im do ludzi honoru z najnowszej nominacji Adama Michnika. Ale Solidarność powinna się postawić i odmówić rozmów z tajnym współpracownikiem Znakiem.
blacksheep
O mnie blacksheep

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka