Kobayaschi Kobayaschi
1192
BLOG

Karetki pogotowia a pomoc Ameryki w wyjaśnieniu "Smoleńska"

Kobayaschi Kobayaschi Polityka Obserwuj notkę 3

Po raz kolejny pojawiła się informacja o trzech tajemniczych karetkach pogotowia, które na sygnale opuściły teren smoleńskiej masakry. Pojawiła się również wśród blogerów nadzieja, iż sprawa, tak jak całokształt smoleńskiej tragedii, zostanie wyjaśniona za pomocą zespołu parlamentarnego pan Antoniego Macierewicza oraz amerykańskiej administracji.

O ile zaangażowanie „zespołu smoleńskiego” nie budzi żadnych zastrzeżeń,  o tyle pomoc administracji amerykańskiej w tym momencie jest praktycznie niemożliwa. Oczywiście wiadomo, że strona amerykańska ponoć przekazała zdjęcia lotnicze z dnia 10 IV z rejonu smoleńskiego lotniska polskiemu rządowi. Problem w tym, iż nikt ich nie widział. Polski rząd, po tym jak skapitulował przed Rosją i Niemcami na wszystkich możliwych arenach, a w Smoleńsku w szczególności, skurczył się  do rozmiarów „grupy rządzącej” niepolską Racją Stanu. Natomiast polska (jeszcze?) prokuratura do tej pory nie potrafiła wyartykułować, czy owe zdjęcia dostała czy nie.
Rzecz w tym, iż obecna amerykańska administracja jest absolutnie bierna w kontekście smoleńskim. Bez wątpienia prowadzili nasłuch elektroniczny całego przelotu delegacji prezydenckiej. Bez wątpienia mają zarejestrowaną każdą sekundę lotu. Bez wątpienia mają zdjęcia przelotu prezydenckiego samolotu. Jeżeli nie w całości  czysto „zdjęciowej”, to w formie zapisu w podczerwieni.

Pytanie, dlaczego nie publikują informacji, która mogłaby jednoznacznie rozwiązać sprawę tragedii. Jednakowoż tego nie robią. Dlaczego? Możliwe są przynajmniej trzy opcje.

Pierwsza - (najmniej prawdopodobna w świetle dotychczasowych zdarzeń): Amerykanie z zaciekawieniem przyglądają się (posiadając materiały o braku winy Rosji w „smoleńskiej katastrofie”), jak „gospodarze tragedii” kompromitują się prowadząc śledztwo, jakby sami chcieli rzucić na siebie podejrzenie o sprawstwo. Można by oczywiście podejrzewać Rosję o machiaweliczny pomysł grania na „samą siebie”, na podgrzewanie części polskiej, antyrosyjskiej opinii publicznej, aby następnie korzystając ze swoich, czy też zagranicznych niepodważalnych materiałów całkowicie ją skompromitować, oczyszczając w ten sposób przedpole i ugruntowując władzę polskiej, prorosyjskiej frakcji, obecnie obleczonej w formę PO „po wsze czasy”. Zatem Amerykanie sprawy nie tykają, by nie drażnić Putina. Wszak Rosja prowadzi grę na terenie swojego „kondominium”.

Druga: wiedzą co się stało. Mają dowody i w każdym momencie mogą udowodnić, że to Rosja stoi za zamachem, lecz tego nie robią, ponieważ administracja B. Obamy idzie na maksymalne zbliżenie z Rosją. Była w stanie poświęcić wiele, włącznie z wpływami w byłym po-sowieckim bloku, aby uzyskać iluzoryczne wsparcie Rosji w Iraku, Afganistanie i ostatnio przeciwko Iranowi. Będzie w stanie w tym momencie poświęcić również prawdę o tym, co się stało w Smoleńsku.
Ponadto nie wiedzą, jak zachowałoby się NATO. Mogą się spodziewać, iż ani Niemcy (robiące doskonałe interesy z Rosją kosztem „kondominium”, ani słaba Francja, ani pozostałe kraje „starego” NATO (może poza Anglią) nie będą chciały umierać za „Gdańsk”.

Trzecia: Amerykanie czekają na odpowiedni moment. Szachują Rosję, wyciskają z jej trudnej sytuacji, ile się da. Hak działa tak długo, jak się jego nie upublicznia. Po czym, jak uzyskają, to co będą chcieli, wskażą, kto stoi za zamachem. A to może potrwać.

Zatem, oczekiwanie części naszej opinii publicznej, na pomoc Ameryki w szybkim wyjaśnieniu sprawy, będzie płonne. Jedyna nadzieja w aktywności Polonii, opozycji w amerykańskim kongresie naciskającej obecną administrację, walce wywiadów, zdradzie w szeregach Rosji.... Czas pokaże, kiedy Opatrzność w końcu się do nas uśmiechnie.

 

Kobayaschi
O mnie Kobayaschi

jak blade- jednoznaczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka