Marcin Janasik Marcin Janasik
768
BLOG

Po demonstracji: kolejna zmarnowana szansa…

Marcin Janasik Marcin Janasik Polityka Obserwuj notkę 13


 Pokrzyczeliście, pospacerowaliście z trąbkami po Warszawie - teraz jazda do domu, wracajcie tam, gdzie wasze miejsce i czekajcie na zmiłowanie boskie. Tak można podsumować ostatnich kilka dni protestu związków zawodowych w stolicy. Wisienka na czubku tortu rozczarowania to prawie 200 tysięczny marsz, który skończył się totalnym fiaskiem. Czy ktoś słyszał, żeby jakiś rząd podał się do dymisji po takiej akcji? Lub radykalnie zmienił prowadzoną przez siebie politykę? No właśnie.

Od kilku miesięcy – jak również na samej demonstracji, słyszeliśmy pohukiwania o obalaniu rządu, wyrzucaniu szkodników z sejmu, odzyskiwaniu demokracji, wywalczeniu referendów. Dużo krzyku, zero konkretów. Kilka godzin przemówień – i jazda do domu, oczywiście w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku i z pełną satysfakcją po kolejnym, tym razem trochę większym niż zwykle spacerze po Warszawie. Ucichły trąbki, odjechały autobusy, po miasteczku namiotowym zostało parę śledzi, a rząd Tuska jak trwał, tak trwa. Na miejscu premiera otworzyłbym z resztą szajki szampana (kupionego oczywiście za pieniądze podatników) i winszował sobie takich przeciwników…

Od kilku miesięcy robiłem co mogłem, żeby kilka oczywistych wydawałoby się kwestii przywódcom Solidarności wytłumaczyć. Oferowałem darmowe szkolenia z technik biernego oporu, podsuwałem plany mobilizacji pozazwiązkowych środowisk (zwłaszcza młodzieży, której wbrew propagandzie sukcesu zbyt dużo na demonstrację nie przyszło) do rzeczywistego, pokojowego protestu „do skutku” – czyli zablokowania instytucji rządowych aż do odzyskania przez nas demokracji. Prosiłem, przekonywałem… Myślę, że lepszy efekt dałoby zakupienie paczki żwirku i nieustające rzucanie nim w ścianę URM-u. Prędzej chyba ten budynek by się od tego rozpadł, niż polscy związkowcy zrozumieją co znaczy obywatelskie nieposłuszeństwo i jakie daje nam możliwości. Kiedy przedstawiciel szwajcarskiej Unii podczas przemówienia tłumaczył jak wywalczono tam obniżenie wieku emerytalnego dla pracowników budowlanki – czyli przez blokadę autostrad i dróg w całym kraju – dostał oczywiście gromkie oklaski. Tylko co z tego, skoro z takich doświadczeń przywódcy związkowi boją się korzystać, grając na zasadach Systemu w niezrozumiałej dla mnie zupełnie nadziei na to, że rząd pójdzie na ustępstwa?

Paradoksalnie największą nadzieją dla pracowników i obywateli Polski jest teraz Tusk. O nie, w odróżnieniu od „trzech tenorów” z największych central nie roję sobie, że zwróci nam po dobroci demokrację, czy zrealizuje zasady solidaryzmu społecznego. Nie – nadzieję mam taką, że przyjmie wyzwanie i zrealizuje groźby o likwidacji etatów związkowych. Tylko przyparci do muru działacze mogą zacząć wreszcie gryźć zamiast tylko o tym mówić. W kółko, do znudzenia. Gdy pod koniec Duda wspomniał, że „teraz prowadzimy w dwóch rundach na punkty, w trzeciej będzie nokaut” prawie padłem ze śmiechu. Teraz jeszcze robimy spacery, ale NASTĘPNYM razem… To jakieś chore zaklinanie rzeczywistości.

No nic. Demonstrację rozwiązano, ludzi wysłano do domów, a związkowcy jadą sobie na pielgrzymkę. Taktyka wręcz wyśmienita – powinszować zmysłu strategicznego. Bóg poruszony modlitwami z pewnością rzuci piorunem, czy chociaż ześle na rząd jakąś wredną chorobę. Zaraz… przecież chrześcijanie modlą się o pokój od 2 tysięcy lat – jakoś bez rezultatów. Może jednak Komisja Krajowa ma jakieś specjalne dojścia przez swoich martwych patronów i tym razem się uda.

Rozczarowania nie krył nikt, z kim rozmawiałem. Nawet początkujący aktywiści widzieli ogromny potencjał ruchu, który wokół związków jeszcze latem się tworzył. Mimo naszych wysiłków kunktatorska polityka ich przywódców cały ten potencjał po prostu zmarnowała. Kto będzie brał na poważnie ich groźby, skoro cały czas okazują się tylko czczą gadaniną? Kto będzie jeździł na protesty, które mimo dużej frekwencji nie dają dosłownie nic, z wyjątkiem pobrylowania kilku liderów w studiach telewizyjnych? Co to wszystko da? Nic, zupełnie nic.

Marcin Janasik

PS. Żeby nie było tak negatywnie, pochwalę też związkowców za: niezłą organizację całości, przezabawny, złośliwy „małpi cyrk Tuska”, pomysł na złotą rzeźbę, świetną atmosferę miasteczka namiotowego i sporo innych elementów, których nie ma sensu tu wymieniać. Rzecz w tym, że wszystko to poszło na marne. A wystarczyło po prostu wezwać obecnych do pozostania w Warszawie, pokojowej blokady URM-u i nie wpuszczenia tam uzurpatora zawłaszczającego Polskę wbrew woli większości obywateli…

Zainteresowanych odsyłam do notki „Referenda, albo dymisja i wybory. Pokojowa blokada Warszawy” http://blogjanosika.salon24.pl/518363,referenda-albo-dymisja-i-wybory-pokojowa-blokada-warszawy

 

 

Jestem politologiem (spec. marketing polityczny), zajmuję się koordynacją kampanii społecznych, projektów edukacyjnych i kulturalnych, organizowaniem protestów, zarządzaniem organizacją, planowaniem strategicznym i PR, prowadzę także wykłady, warsztaty i szkolenia związane z aktywizmem obywatelskim. Od 1997r. działam w ruchu alterglobalistycznym, od tamtego czasu uczestniczyłem w największych protestach polskich i europejskich. W latach 2005-2012 pełniłem funkcję prezesa zarządu Stowarzyszenia "Lepszy Świat" (www.lepszyswiat.org.pl) i koordynowałem największe kampanie tej organizacji ("Solidarni z Tybetem", "Solidarni z Palestyną", "Klimat Teraz", "Lepszy Poznań", "Aktywny Obywatel"). Obecnie pełnię funkcję prezesa zarządu Fundacji Przebudzenie (www.fundacjaprzebudzenie.pl). Pod kątem ideowym określiłbym się jako lewicowy patriota, centrowy "obyczajowo" alterglobalista-niepodległościowiec, ekohumanista i progresywista:) Lepszy Świat - jest możliwy! Życzę przyjemnej lektury i zapraszam do dyskusji:) kontakt: fundacjaprzebudzenie@gmail.com Starsze teksty: www.lepszyswiat.salon24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka