O tej porze roku przyjemnie zjeść arbuza. Okazuje się, że arbuzy pojawiają się też na kartach Biblii. Jednak spożycie akurat tej jego odmiany z pewnością nie byłoby przyjemne
W 2 Księdze Królewskiej czytamy:
A gdy potem głód nastał w kraju, Elizeusz powrócił do Gilgal. Gdy zaś uczniowie proroccy skupili się wokół niego, rzekł do swojego sługi: Postaw na ognisku największy kocioł i nagotuj strawy dla uczniów prorockich. I wyszedł jeden na pole, aby nazbierać jarzyn i natknąwszy się na dzikie pnącza, nazbierał z nich dzikich ogórków pełną swoją opończę, a przyszedłszy, wkroił je do kotła ze strawą, choć ich dotąd nie znali. Potem rozlano to dla owych mężów, aby jedli. Zaledwie zaczęli jeść tę potrawę, krzyknęli: Śmierć w kotle, mężu Boży! I nie mogli tego jeść. Wtedy on rzekł: Więc przynieście mąki. A gdy wsypał ją do kotła, rzekł: Rozlej to dla tych ludzi i niech jedzą. Zjedli więc i nie było już nic szkodliwego w kotle.
(II Księga Królewska 4:38-41 BW1975)
W Biblii Warszawskiej są to "dzikie ogórki", co zawsze zwracało moją uwagę. Dla porównania w Uwspółcześnionej Biblii Gdańskiej są to "dzikie owoce". W przekładzie Zaremby po prostu "owoce". W Biblii Gdańskiej "owoce polne". Biblia Ekumeniczna też ma "ogórki", jednak w przypisie wskazuje na kolkwintę. Biblia Tysiąclecia (edycja "z papugą") mówi otwarcie o "dzikich kolokwintach".
Owymi "ogórkami" były najprawdopodobniej arbuzy kolokwinta, których zdjęcia z Wikipedii (Wikimedia Commons) zamieszczam - zielone niedojrzałe, żółte dojrzałe. Choć uczniowie Elizeusza krzyczeli "śmierć w kotle", w kotle czyhało coś trochę innego - kolokwinta ma silne działanie przeczyszczające.
A skąd te "ogórki"? Wbrew pozorom to niekoniecznie błąd - zarówno ogórek jak i arbuz należą do rodziny dyniowatych. Także melon to formalnie ogórek.