No i stało się.
Partia PIS przerżnęła kwestię Ukrainy modelowo. Podała tlen PDT i ten niczym feniks z popiołów powstał i wiatru w żagle nabrał. A wszystko przez... no właśnie, przez co ?
Po to człowiek ma rozum, żeby z niego korzystać i unikać błędów z przeszłości. Ta reguła jest święta. Ktoś, lub grupa osób, świadomie bądź nie, w PIS z tej mądrości nie korzysta. I w ostatniej chwili, kiedy przeciwnik jest już na łopatkach i wystarczy zadać decydujący cios, następuje coś dziwnego.
A sytuacja była wręcz wyborna.
Kaczyński jako jeden z pierwszych udał się na Ukrainę.
Agresja Kacapii to był jaskrawy dowód na to, że profesjonalizacja armii (demontaż) której dokonał rząd PO-PSL, nieudolna polityka zagraniczna i energetyczna sprawiły, że Polska stała się bezbronna jak dziecko.
Wystarczyło to powtarzać do znudzenia przy każdej nadarzającej się okazji. A pomysłem nie od czapy byłoby wypuszczenie lokalnego harcownika a la Stefan nr 2, który w sposób nieprzystający przedstawicielowi inteligencji, obrzucałby rząd błotem.
No i ktoś podsunął kolejny pomysł na pojednanie. Popieranie rządu.
Panowie i Panie. Raz szmata - zawsze szmata. Trzeba schować na bok reguły, kodeks honorowy i inteligencję, gdy się stoi naprzeciwko szulera i bandyty. I wreszcie skorzystać z pomocy specjalistów w zakresie psychologii politycznej. Obecny rząd nic innego nie robi. Ale znowu mamy to samo.
Schowajmy animozje, solidaryzujmy się.
I co się stało ? Leżący na łopatkach szuler wstał, media pomogły w cuceniu, i zdzielił z baśki honorowego inteligenta.
I co teraz ? Ano wybory do PE za pasem. I będzie, mówiąc Owsiakiem, " w dupę".
Bo nie wystarczy mieć rację, trzeba jeszcze powalczyć o zwycięstwo. A nie zadowalać się zwycięstwem moralnym.
I znowu powtórzyć należy, że podstawa to kadry. I niby racja, i racja też z tym, że Kaczyński nie ma ręki do Kadr.
Ale to nie jego wina. Bo PIS najeżony jest KRETAMI jak wielkanocne ciasto bakaliami. I czasami trzeba olać dobrych wujków i ich rady. Wóz albo przewóz. Z bandydatami trzeba na ostro. A jak nie, to trzeba znosić gorycz porażki z lokalnymi bandziorami.
Wybór jest prosty.