RadoslawKopczynski RadoslawKopczynski
589
BLOG

Bronkolandia

RadoslawKopczynski RadoslawKopczynski Polityka Obserwuj notkę 4

Bronisław Komorowski dla wielu elit w Polsce jest prezydentem nad wyraz wygodnym. O nic nie pyta. Nikomu nie wadzi. Głos zabiera w sytuacjach stricte okazjonalnych. Ostatnimi czasy do jego największych osiągnięć zaliczyć należy wręczenie orderu żydowskiemu bojownikowi Ratajzerowi. Zobaczymy czy głowa naszego państwa będzie równie chętna do świętowania uroczystości 1 sierpnia (w trakcie corocznych obchodów Narodowego Dnia Pamięci Powstania Warszawskiego). 

Według ostatniego sondażu CBOS największym zaufaniem polskiego społeczeństwa wśród polityków cieszy się prezydent Bronisław Komorowski, któremu ufa 70 proc. respondentów. Oczy do tego stopnia nie chcą wierzyć w zaprezentowane rewelacje, że w głowie pojawia się myśl, iż sondaż został sfabrykowany lub przeprowadzony na ,,odpowiedniej" próbie badawczej. Niestety, pamięć szybko wyświetla projekcję z finałem wyborów w 2010 roku. Wszystko znowu zaczyna być jasne... Oto po raz wtóry w historii, Bronisław Komorowski - największy bezkręgowiec Rzeczpospolitej Polskiej (który jeszcze nie tak dawno zaśmiewał się do rozpuku w oczekiwaniu na polskie trumny wracające ze Smoleńska) darzony jest największym zaufaniem społecznym.

,,Przyjdą wybory prezydenckie albo prezydent będzie gdzieś leciał... i to się wszystko zmieni."

Tragedią narodu polskiego jest brak pamięci historycznej. Jako społeczeństwo nade wszystko nie potrafimy poukładać sobie historycznych puzzli i dlatego obraz współczesnej Polski dla wielu osób jest co najmniej niepełny i tym samy narażony na zmediatyzowanie przez prorządową propagandę. Nie jest wszakże tajemnicą, że dzisiejszym wyznacznikiem kierunku ideologicznego, w którym podąża Polska jest szeroko pojęty przekaz ,,czwartej władzy" przychylny Komorowskiemu. Ludzie łakną gotowych rozwiązań, więc ,,łykają" wszystko co im się wyświetli na ekranie telewizora lub zasłyszą w radiu. Tym samym polski organizm staje się coraz bardziej zatruty. Zatruty do tego stopnia, że społeczeństwo coraz mniej dziwi fala samobójstw, która przetoczyła się po naszym kraju od 10 kwietnia 2010 roku. Mainstream w kooperacji z mediami wszystko ładnie wytłumaczył, a dowodów jak nie było, tak nie ma. Przykładów takiego olewactwa w Bronkolandii jest dużo więcej. Ostatnia uroczystość na cześć żydowskich bojowników pokazuje, że do poległych 10 kwietnia podchodzimy po macoszemu, ale Żydom czy Margaret Thatcher pomnik zawsze zbudujemy. Nie trudno zauważyć, że za Komorowskiego mamy zgoła inną sytuację niż za rządów Lecha Kaczyńskiego, który robił wszystko, by zapomniane nazwiska poległych bohaterów ponownie zagościły w polskiej tradycji historycznej. Tym samym śp. Lech Kaczyński uważany był za oszołoma, który uskutecznia postpiłsudskowskie umiłowanie ojczyzny - ten rodzaj patriotyzmu, który dla współczesnego europejczyka winien być strasznym obciachem. Co innego Komorowski. Aktualny prezydent od początku nie krył olewactwa w kwestii polskiej historii. ,,Nie interesuje się pracami zespołu parlamentarnego badającego katastrofę smoleńską" - mówił. ,,Przyczynykatastrofy są arcyboleśnie proste”. Większość polskiego społeczeństwa nie zadała sobie jednak trudu, by zastanowić się co może być arcyboleśnie proste dla człowieka, który ,,ból" pisze przez ,,u" zwykłe?Oczywiście, należy zdawać sobie sprawę, że Komorowskiemu prawda smoleńska nie jest do niczego potrzebna. ,,Pierwszy gajowy Rzeczpospolitej" doskonale zdaje sobie sprawę, że gdyby nie wydarzenia z 10 kwietnia, jego wybór na prezydenta mógłby nigdy nie dojść do skutku. Nie jest wszakże tajemnicą, że Lech Kaczyński mimo niewyobrażalnej nagonki medialnej był lepiej postrzegany niż jego brat Jarosław. 

Co innego mówi, co innego robi, co innego myśli  

Mówiąc o pamięci historycznej warto cofnąć się do debaty prezydenckiej z Jarosławem Kaczyńskim w 2010 roku. W debacie tej Bronisław Komorowski zarzekał się, że nie ma potrzeby na podwyższanie w Polsce wieku emerytalnego, że obywatel sam powinien wybrać czy chce pracować dłużej czy też nie: ,,(...) my proponujemy zmianę na zasadzie wyboru, że ktoś może dłużej pracować, ale nie musi. Musi dokonać wyboru, czy chce dłużej pracować i mieć wyższą emeryturę, czy też krócej pracować i niższą emeryturę".

Bronisław Komorowski po raz kolejny dał przykład na to, że co innego mówi, co innego robi, a co innego myśli. My z kolei - jak przystało na Polskie społeczeństwo - szybko o tym zapomnieliśmy i aktualnego prezydenta darzymy największym społecznym zaufaniem. Naszego zaufania nie zniechęca nawet fakt, że nasz ,,prawie hrabia" Bronisław, razem ze swoją świtą (kancelarią prezydencką) ,,trzasnął" w 2011 roku koszt większy od dworu królowej angielskiej (180 mln złotych). Należy przy tym pamiętać, że PO strasznie krytykowało Kaczyńskiego za jego wydatki, które okazały się 30 mln mniejsze od aktualnego prezydenta. Dzisiaj mało kto ten problem dostrzega. O kilkumilionowych remontach pałacu prezydenckiego nie wspominając.

Z kim przystajesz, takim się stajesz

Nie do przecenienia w sklejaniu układanki o Bronkolandii jest lustracja ludzi, którymi otacza się głowa naszego państwa. Roman Kuźniar (doradca prezydenta ds. międzynarodowych) to wieloletni, tajny współpracownik służb specjalnych PRL. Ten sam, który w dniu tragedii smoleńskiej zasłynął wmawianiem opinii publicznej nacisku na pilotów Tupolewa. Jeszcze nic nie było wiadomo, a pan Kuźniar już wiedział... Wiedział i ,,urabiał" polskie społeczeństwo w imię prorosyjskich wpływów. Innym razem był tak pewnych swoich racji, że aż trzeba zacytować ową perełkę: ,,Widzę tę nerwowość na wieży i po naszej stronie spokojne, konsekwentne, na zimno właściwie, dążenie ku zderzeniu, ku tej katastrofie". Trzeba przyznać, że niejeden człowiek mógłby pozazdrościć prof. Kuźniarowi daru jasnowidzenia.

BBN - Biuro Blamażu Narodowego? 

Najbardziej zastanawiające w strukturach polskiego państwa jest jednak to, jacy ludzie zasiadają (lub zasiadali) w nad wyraz ważnym organie Rzeczpospolitej - Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Informacje, do których dotarła ,,Gazeta Polska" są bulwersujące. Dowiadujemy się z nich, że obecny szef BBN, gen. Stanisław Koziej jak i były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Zdzisław Lachowski zostali zarejestrowani jako tajni współpracownicy. Nie trudno się zatem dziwić, że samodzielnie myślący Polacy poirytowani rosyjskimi wpływami w Bronkolandii znajdują wentyl bezpieczeństwa w Internecie. Fanpage o wdzięcznym tytule ,,Bredzisław Kompromitowski" założony na facebooku przez jednego z internautów świetnie oddaje ową tendencję. Ludzie śmieją się z Komorowskiego, bo zdają sobie sprawę, że prezydent jest polityczną marionetką, a jego ,,panowanie" jest w istocie prezydenturą stricte ozdobną, która nie polega na autentycznym zainteresowaniu trudną sytuacją w Polsce. Komorowski ogranicza się do wręczania odznaczeń, przecinania wstęg i oczywiście gadania od rzeczy. Nie ma co porównywać jego działań do wielkiej aktywności Lecha Kaczyńskiego. ,,Bredzisław Kompromitowski" przez całą kadencję robi pla pla pla... a i tak nic z tego nie wynika.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka