Napisałam dziś kilka słów, które były podsumowaniem kulku ostatnich miesięcy. Miałam nadzieję, że będę mogła z kimś podyskutować o tym. Co mnie zastało? Zostałam obrażona i wyzwana. Czy to jest poziom, na którym MY polacy musimy rozmawiać? Czy nie lepiej na spokojnie, łagodnymi słowami, bez przekleństw wyrazić swoich myśli? Jeżeli mi się coś nie podoba i powiem to, czemu jestem napadana przez osoby, które się ze mną nie zgadzają. Czemu nie dostanę zaproszenia do rozmowy i przedstawienia ARGUMENTÓW, wiem trudne słowo, dla niektórych ludzi.
Boli mnie to, bo coraz częściej ludzie się kłócą: w autobusie, na ulicy, w szkole, w urzędzie. Wyzywając się i wytykając sobie czasem mało znaczące potknięcia.
Przepraszam też wszystkich, których obraziłam tym, że wyrażiłam swoje dzisiejsze spostrzeżenia, a nie to, co ludzie próbują mi wtłuc do głowy.
Przepraszam, że nie popieram PO, PIS, SLD, PSL.
Przepraszam, że nie popieram rządu, którego też nie wybrałam.
Przepraszam, że chcę myśleć samodzielnie i że nie używam wulgaryzmów, w celu przyciągnięcia uwagi.
Przeppraszam też, ze czasem zdarząją mi się literówki, bo zdarzają się tylko mnie.
Przepraszam, że obecna rzeczywistość mi się nie podoba.
Przepraszam, że nie wyjądę z Polski, za lepszą przyszłością tylko zostanę i będę dalej pisała to co myślę.
Przepraszam także za to, że nie umiem obrażać ludzi, którzy obrażają mnie, bo nie wierzę w to "oko za oko, ząb za ząb", ale raczej w to nastawianie drugiego piliczka.
Przepraszam, że uzyłam tyle literek.
I za to, że dopiero piszę: "Dobranoc"
Smutna i zawiedziona
Blondynka