blueslover blueslover
1059
BLOG

"Czy Mnie Jeszcze Pamiętasz ?"

blueslover blueslover Kultura Obserwuj notkę 4

Wiem jedno
że umiem siebie ostrzec
przed powszechnością zdrad
spodchmurykapelusza
miłość dostrzec
gdyż ta najtrwalszy
pozostawiła ślad...
Niemen: Spodchmurykapelusza
 
Minęło właśnie 5 lat od śmierci Czesława Niemena. Nie miałem mimo to zamiaru pisać o nim, gdyż zrobiłem to rok temu. Do zmiany zdania skłonił mnie wczorajszy wpis Toyaha i niektóre głosy w dyskusji.
Mianowicie, Toyah zarzucił Niemenowi miałkość twórczą, a wręcz prawie że plagiatowanie utworów zachodnich sław. W dyskusji zaś pojawił się głos o złym zachowaniu się Niemena w Stanie Wojennym w 1982 roku. Notki Toyaha czytam z wielką przyjemnością i uwagą. O Niemenie napisał wdzięcznie, jednak o jego muzyce bardzo powierzchownie.
 
Czesław Niemen został uhonorowany Złotą Płytą za trzy albumy: "Dziwny jest ten świat", "Sukces" i "Enigmatic". Do dziś utwory z tych płyt żyją swoim życiem, od czasu do czasu goszcząc na antenach różnych stacji. Zdecydowana większość dalszej twórczości Niemena już nie zna lub zna bardzo słabo. Tak jak Toyah.
 
W grudniu 1971 roku zadebiutowała Grupa Niemen. Czesław Niemen zaproponował współpracę trzem, bardzo zdolnym muzykom ze Śląska, którzy grali jako Silesian Blues Band. Józef Skrzek, Apostolis Anthimos i Jerzy Piotrowski - na ostatniej wspólnej płycie wspierani przez Helmuta Nadolskiego i Andrzeja Przybielskiego - grali muzykę, jakiej do tej pory w Polsce nie było.
Jóżef Skrzek tak wspominał Niemena w Rzeczpospolitej:
 
„Uważano go za gwiazdę, a pozostał skromnym człowiekiem. Pochodziłem ze zwykłej górniczej rodziny, ale odziedziczyłem po dziadkach dom, dlatego gdy zaprosił mnie do mieszkania przy Teatrze Wielkim, przeżyłem szok: powinien mieć pałac, a miał kawalerkę, czyli prawie nic. Jednak nie przykładał wagi do spraw materialnych, zarażał wszystkich swoją witalnością.”
Przed wyjazdem do Niemiec nowa grupa Niemena wyjechała na próby do Łagowa.
 
„Wylądowaliśmy w pięknym zamku joannickim położonym pomiędzy dwoma jeziorami. Mieliśmy próby w jednym z apartamentów, a w przerwach Czesław chodził na ryby. Wracał z pełną siatką, wpuszczał je do wanny i obserwował. A jak już się napatrzył – wypuszczał z powrotem do jeziora. Kiedy wyjechał do Norymbergi z moimi kolegami, a ja nie dostałem paszportu, dał dowód solidarności. Przysłał faks do Pagartu z groźbą, że jeżeli nie przyjadę na sesję, agencja będzie musiała zapłacić gigantyczne odszkodowanie. Dostałem paszport w godzinę.”
 
„ Nagrań Czesława z tamtych lat się nie puszcza, bo nie są komercyjne, przerobił przecież „Dziwny jest ten świat” nie do poznania w „Strange Is the World”, wydał „Ode to Venus” i „Marionetki”. Pamiętam znamienną scenę ze studia w Monachium. Przyjechał włoski producent, liczył na hity w stylu lat 60., jakie nasz lider grał wcześniej. Kiedy zaczęliśmy grać, widziałem jego zażartą dyskusję z Czesławem. Włoch już więcej nie wrócił, bo nie było szans na przeboje, z wielką pasją graliśmy rocka.”
„Wszyscy byliśmy zafascynowani anglosaskim rockiem, a Czesław jako jedyny potrafił dodać do niego coś własnego, polskiego. Tomik Norwida miał przy sobie zawsze niczym Pismo Święte. Był ciekaw nowości w kinie i teatrze. Miał w tym świecie przyjaciół, widywałem go z Jerzym Skolimowskim, Aliną Janowską. Bardzo mi imponował jego spokój. Nie pamiętam, żeby się kiedyś uniósł, krzyknął czy podniósł na kogoś rękę, choć ćwiczył na hantlach i miał imponujące bicepsy. Był siłaczem duchowym.”
 
Dariusz Michalski napisał książkę o Niemenie. Byli przyjaciółmi, Michalski znał go lepiej niż my tutejsi blogerzy. W dzienniku Polska ukazał się wywiad z Michalskim. W początkach swojej kariery Niemen był źle widziany przez władze. Sytuacja nieco zmieniła się pod koniec lat 60. Jak mówi Michalski:
 
„Wytyczna towarzysza Wincentego Kraśki z późnych lat 60.: "Nie przeszkadzamy, ale pomagać nie będziemy", towarzyszyła Czesławowi przez całe jego życie. Kto mu nie chciał pomóc - nie pomagał, no bo dlaczego? Kto miał okazję kopnąć idola, bo taki pstrokaty, krzykliwy, inny - robił to zdumiewająco chętnie.
Stosunek wszechopiniującego i wpływowego Kazimierza Rudzkiego do Czesława Niemena (m.in. oprotestował ministerialną decyzję o przyznaniu mu artystycznej stawki S, a w programie "100 pytań do;" atakował: "Czy pan nie mógłby się normalnie ubrać?" - red.) mówi o tej sytuacji chyba wszystko: przeszkodzić i zaszkodzić "artyście" właśnie dlatego, że odmienny, że nie pasuje do sztancy myślowej, do wyświechtanego wzorca kultury socjalistycznej.”
 
W 1968 roku Marek Piwowski nakręcił bardzo złośliwy film o Niemenie pod tytułem „Sukces”. Niemen wypada w nim jak zblazowany prostak. Raz pretensjonalnie stwierdza: "Jestem zbyt świadom sensu istnienia", a raz popełnia kresowe błędy: "Nie wtrancaj się".
Niemen uważał, że Piwowski zrobił z niego idiotę. Po latach Piwowski przeprosił Niemena za ten film. Po koncercie w Radomsku pomówiono go o zdjęcie spodni.
Pod koniec karnawału pierwszej "Solidarności" Niemen nagrywa dla telewizji kolędy. Tłumaczy też filozofię, w dłuższym wywodzie, Norwida: - Pracujmy! Wezwanie zostaje wyemitowane w "Dzienniku Telewizyjnym" na początku stanu wojennego. Potem Niemen będzie tłumaczył, że zdanie wycięto z kontekstu, wstawiono bez jego wiedzy do "Dziennika", że chodziło mu o Norwida, a nie o wezwanie do zakończenia strajków. Podziemie opozycyjne uważa go jednak za kolaboranta.
 
W 1983 roku Niemen jedzie na koncerty do Szwecji. Polonia bojkotuje go, urządza kocią muzykę. Nigdzie na Zachodzie go nie chcą. W Polsce również. Niemen musi z czegoś żyć, występuje w "bratnich krajach". Niezależny "Dziennik Związkowy" z 11 marca 1985 roku informuje, że na temat kolaboracji Niemena rozmawiali Lech Wałęsa i kierownik biura "S" w Brukseli Jerzy Milewski. Ustalili, że nie mają "nic do powiedzenia w tej sprawie". Dopiero wtedy Niemen rusza w pierwszą trasę po kraju.
 
Czesław Michalski: „Sprawca tamtej brzydkiej afery w Radomsku przeprosił Czesława, również na kartach mojej książki. Ale kto powinien przeprosić artystę za wykorzystanie go do chwalenia stanu wojennego? 13 grudnia to nie tylko generałowie, ale i niżsi rangą "żołnierze". Marzę o rehabilitacji Niemena, chyba jednak nie doczekam się jej.”
 
Niemen w poszukiwaniu brzmienia szedł ciągle na przód, aż pozostał sam. Samotność, której zwiastunem był już album "Katharsis" pozostała domeną Niemena. Okazyjnie występował z zespołami lub orkiestrami, lecz to nietrwałe epizody. Sam, ze swoją robotestrą, nagrał w ciągu 21 lat zaledwie dwie płyty. W 2001 roku Niemen wydaje ostatnią płytę "Spodchmurykapelusza". Rozgłośnie radiowe nie chcą jej puszczać, jest za trudna. Jest coraz bardziej rozgoryczony.
 
Na jesieni tego roku guru następnej generacji Zbigniew Hołdys chce oddać hołd swemu mistrzowi, zorganizować mu koncert, w którym zagrają najlepsi jazzmani z całego świata. Spotykają się w kawiarni. Niemen słucha, słucha... „Wiesz, ale ja nie będę mógł zaśpiewać na tym koncercie, bo się nie za dobrze czuję. Do lekarza nie pójdę. Wypiję sobie siemię lniane, to mi pomoże.”
Hołdys zmienia koncepcję - chce założyć fundację Nieśmiertelni, która raz do roku urządzi koncert i zbierze pieniądze dla wielkiego twórcy na emeryturze. Na początek dla Niemena. Niemen: - „OK. Tylko zmień nazwę, bo ja jestem jak najbardziej śmiertelny”.
 
Niemen spodziewał się śmierci. W lutym 2002 roku udziela wywiadu "Przekrojowi":
- Dążę do ascezy.
- Boi się pan śmierci? - pyta dziennikarka
- To nie jest kwestia strachu. Raczej smutku, że nawet asceza temu nie zaradzi.
 
Czesław Niemen umarł 17 stycznia 2004 roku. Na raka jelit, tak jak jego ojciec.
 
Seweryn Krajewski: „Czesław był dla mnie wzorem, gdyby nie on nie zdecydowałbym się nigdy na granie muzyki rozrywkowej. Jego odejście jest dla mnie jak śmierć Agnieszki Osieckiej. Czuję się tak, jakby mi ktoś coś zabrał cennego. Był częścią mojego życia, choć nie byliśmy bliskimi przyjaciółmi.”
 
Marek Niedźwiecki: „Niemena nie można z nikim porównać. Nie potrafił odnaleźć się w nowej rzeczywistości, ale nigdy usilnie nie zabiegał o popularność. Był prawdziwą osobowością.”
 
Janusz Stokłosa: „Od początku kariery miał tyle samo wielbicieli co wrogów. Bo dziwił się temu światu od zawsze. Nie mógł na przykład zrozumieć, że wokalistą roku wybiera się rapera. Jego zdaniem to tak, jakby największym kompozytorem ogłosić kobziarza. Jego śmierć to cios dla muzyki.”
 
Zbigniew Hołdys: „Całe szczęście, że żył.”
 
W music boxie trochę szeroko znanych, popularnych piosenek Niemena oraz album Spodchmurykapelusza dla zainteresowanych.

 

Zdjęcia ze strony http://niemen.bloog.pl/kat,0,m,11,r,2006,index.html


 
czwartek, 09 listopada 2006 20:02

 

 

blueslover
O mnie blueslover

Muzykę klasyczną można znaleźć na moim drugim blogu, tutaj: CLASSICAL IS WONDERFUL

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura