Pojawiające się wiadomości, o tym, że BOR-owcy, którzy przybyli na teren katastrofy i odnaleźli za pomocą chipa wpiętego w marynarkę ciało Lecha Kaczyńskiego mrożą krew w żyłach. BOR-owcy bronili ciała prezydenta. Nie wiem czy znali umowę podpisaną z państwem rosyjskim przez Polskę z 7 lipca 1993 ale jeśli to wszystko jest prawdą to zachowali się bohatersko. I jesli pogłoski o tym, że zostali przez to zawieszeni w czynnościach się do końca sprawdzą to jest to następny dowód, że nasze państwo nawet w elementarnych sprawach przegrywa. W sprawach bezpieczeństwa.
Wczoraj także pojawiły się anonimowe głosy z Pentagonu na temat katastrofy w Smoleńsku. Amerykanie mówią wprost, że teren powinien być zabezpieczony jak tylko najszybciej się da - co zrobili BOR-owcy (sic!) - zebzpieczyli tn najważniejszy w tym momencie skrawek Polski - z ciałem Lecha Kaczyńskiego.
Za te odważne kroki i natychmiastowe działąnie BOR-owcom należą się najwyższe odznaczenia. Wykonywali oni swoją pracę. Służyli Polsce czyli nam wszystkim. I jeśli teraz zawiesza się ich za wykonywanie swoich czynności to jest wielka kpina i niesprawiedliwość. Niesprawiedliwość, która skrywana ponad miesiąc musi przyczynić się do otrzeźwienia narodu.
W normalnym kraju, rządzonym przez normalną włądzę działania byłby następujące: w godzinę byłaby podpisana umowa i zabezpieczone miejsce katastrofy. Nikt nie mógłby się zbliżać do miejsca katastrofy. Prace nad wyciagnięciem wszystkiego z ziemii trwałyby miesiącami. Wszystkie czarne skrzynki i wszystko co się znajdowało na pokładzie byłoby oddane Polsce albo ewentualnie międzynarodowej komisji badającej tę tragedię.
Jesli ktoś chciałby złożyć podpis pod petycją wzywającą premiera Tuska do powołania takiej komisji - może to zrobić tu.