Wygrana Bronisława Komorowskiego nie jest taka wcale pewna. Kandydaci na prezydenta muszą jeszcze przekonać w pierwszym rzędzie swoich wyborców do ponownego uczestnictwa, zatrzymać ich przy urnach a dopiero w drugiej kolejności muszą walczyć o "dusze" pzostałych.
Ewentualna wygrana Kaczyńskiego zapowiada frontalny atak już od lipca mediów, które dalej nie będą miały swojego prezydenta. Nie ważne, że chce on reform i rozmów. Chce działać zespołowo. Tego nie może ścierpieć salon.
Ewentualne zgranięcie całej władzy przez PO może być końcem tej opcji politycznej. Każde wygrane wybory są początkiem końca. Byłby to ciekawy eksperyment, zważając na to, że tacy posłowie jak Palikot, Niesiołowski i inni podobni musieliby skończyć swe zabiegi marketingowe i wziąć się do sprawnego rządzenia. I bardzo ciekawym pytaniem pozostaje; czy media w końcu dałyby spokój przegranemu Jarosławowi Kaczyńskiemu? Czy dalej by atakowały opozycję?