Premier spogląda w dal (błąd pijarowy, powinien na odbiorców!) w bieli i hasło: Nie róbmy polityki. Budujmy szkoły. To może ja też spróbuję: stoję w sklepie rybnym, patrzę gdzieś po suficie i w odpowiedzi na pytanie czy są paluszki rybne otrzymuję odpowiedź: Nie sprzedajemy ryb. Budujemy porty.
Po naszemu, to wygląda tak, że brakuje nam szkół, dzieci nie mają gdzie chodzić, a nauczyciele, ponad 95% to anioły pedagogiczne. Za to debata/dialog/pisanie ustaw itd. itp. czyli polityka jest passe i nie nazleży się nią interesować i zabiegać. Myślę sobie, jeśli premier nie chce już politykować to niech się zrzeknie mandatu (Palikot ma do tego odwagę) i premierostwa i zaszyje w puszczy jak inny premier, ale niech nie wpuszcza ciemnoty w eter.
Tak to wygląda. Polityk, jeden z ważniejszych w Polsce wprost z bilbordów mówi do narodu, że nie będzie robił polityki!!!
Ok, już za chwilę Polacy go rozliczą, ale trzeba oddać premierowi, że odstrzelił kolejnego silnego konkurenta z Lublina - Palikota - ze ścisłego życia politycznego Sejmu. Jak pokazują sondaże i relacje z wieców Palikota, jego zwolennicy, którzy poświęcają swój czas na "robienie polityki" dają się policzyć do 200-300 osób. To niedużo i dobrze, że tak się dzieje. Co prawda premier nie ma zamiaru dożynać Palikota, jak Radek Sikorski watahę, ale marginalizowac owszem. Zwłaszcza, że Janusz miał swego czasu dostęp do premiera niebagatelny i taką samą wiedzę zakulisową o nierobieniu polityki.