Bogna Janke Bogna Janke
925
BLOG

Szpital z wielkim sercem

Bogna Janke Bogna Janke Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

 

Ten wpis jest podziękowaniem dla Szpitala Dziecięcego przy ulicy Litewskiej w Warszawie - dla lekarzy i pielęgniarek, którzy opiekowali się ostatnio moim 11-letnim synem. Jestem im bardzo wdzięczna za pomoc, serdeczność i warunki, w jakich tam przebywaliśmy.
Jak niemal każdy w Polsce, mam bardzo różne doświadczenia w kontakcie ze służbą zdrowia. Często organizacja jest fatalna, zdarza się, że pacjenci traktowani są jak petenci, nikt nie przejmuje się długimi kolejkami i nie próbuje tego usprawnić. Na Litewskiej było zupełnie inaczej. Organizacja – na miarę dostępnych warunków – była dobra, a lekarze, pielęgniarki i pracownicy obsługi - bardzo serdeczni.
Mam traumę. Wchodząc do budynku szpitala, za każdym przeżywam razem katusze. Opanowuje mnie strach, płaczę wewnątrz, choć wiem, że nic mi nie grozi. Te uczucia są efektem moich bardzo wielu pobytów w szpitalu, gdy byłam dzieckiem. Długich dni, bezsennych nocy i tygodni spędzanych bez mamy. Zabiegów, podczas których byłam sama, bardzo się bałam i odczuwałam ból.
Dziś mogę być z moim dzieckiem przy zabiegach, mogę opiekować się nim prawie tak, jak w domu. Mogę być z nim w gabinecie zabiegowym, wspierać je i trzymać za rękę. Najtrudniejszy jest czas operacji, gdy trzeba pozostać na korytarzu. Żegnasz się z dzieckiem i czekasz, a każda minuta tego czekania jest przepełniona strachem. Pomagała mi w takich chwilach serdeczność pielęgniarek, które zachęcają do wyjścia na świeże powietrze, do zjedzenia czegoś. Pocieszały mnie. Panie na Litewskiej widziały we mnie człowieka z emocjami, a nie intruza.
Gdy byłam dzieckiem, matki i ojcowie nie mogli być w szpitalu razem ze swoimi dziećmi. Możliwe były tylko krótkie wizyty w wyznaczonych godzinach. Czekałam na tę upragnioną godzinę 16 i byłam niewymownie szczęśliwa, gdy wreszcie ujrzałam w korytarzu moją mamę. Przychodziła na chwilę zmęczona po całym dniu pracy w biurze, z torbami pełnymi zakupów, spiesząca się do domu, żeby ugotować obiad, zająć się drugim dzieckiem i domem.
Dni w szpitalu były przepełnione samotnością, strachem i poczuciem beznadziejnej pustki. Podczas badań bałam się. Panią salową, która przyniosła mi dodatkową porcję kisielu, uznałam za anioła, najpiękniejszą osobę pod słońcem i od tej pory czekałam na nią każdego dnia. Żebrałam o zainteresowanie i miłość.
Takie są strachy małego dziecka. Stres, który wywiera piętno na całe życie. Tego nie wolno bagatelizować. Jak dobrze, że to jakiś czas temu zrozumiano i pozwolono rodzicom przebywać bez ograniczeń ze swoimi dziećmi w szpitalu. Dziś bardzo często dzieci w szpitalu są – nie boję się użyć tego określenia - pogodne. Tak, cierpią z powodu swoich dolegliwości zdrowotnych, ale nie z powodu strachu czy samotności. Takie dzieci szybciej zdrowieją, nie mam co do tego wątpliwości.
Jak niewiele trzeba, by proces leczenia i zdrowienia przebiegał inaczej. Podmiotowe traktowanie pacjenta i jego opiekunów, serdeczność, życzliwość. Gdy późnym wieczorem zostaliśmy wypisani ze szpitala, pielęgniarka wyszła z nami do samochodu. Prowadziła wózek z synem, pomogła mu wstać, a potem zabrała wózek do szpitala. Serdecznie się z nami pożegnała. Ludzkie gesty, za które nikt nie płaci, a które w takiej sytuacji sprawiają, że ból i strach znikają. Jest poczucie, że po drugiej stronie jest nie tylko pracownik szpitala, ale po prostu życzliwy człowiek.
Bardzo dziękuję lekarzom i pielęgniarkom szpitala dziecięcego przy ulicy Litewskiej w Warszawie. Jestem pełna uznania za ich fachową i bardzo serdeczną pomoc.
Szpital przy Litewskiej jest szpitalem klinicznym Akademii Medycznej w Warszawie. Filią tej placówki jest szpital dziecięcy przy ulicy Działdowskiej. Los sprawił, że i tam poznałam serdecznych, fachowych lekarzy, którzy nigdy mnie nie zawiedli, pomagali swoją wiedzą i serdecznością. Jak dobrze, że studenci medycyny uczą się zawodu w takich miejscach, w takiej atmosferze i wśród tak mądrych ludzi. Wiem, że to jeszcze nie jest wszędzie normą, ale tym bardziej warto takie miejsca wskazywać.
Bogna Janke
O mnie Bogna Janke

Z zawodu i pasji jestem dziennikarką. Pracowałam w Polskiej Agencji Prasowej, TVN24, wydawałam lokalny tygodnik Gazeta Południa. Przez 15 lat byłam współwłaścicielką portalu Salon24 i prezesem spółek. Założyłam i prowadziłam Fundację Warszawskie Szpitale Polowe. Przez rok byłam sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta RP. Więcej informacji o mnie na stronie: bognajanke.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości