enfant terrible enfant terrible
637
BLOG

Corrigenda

enfant terrible enfant terrible Polityka Obserwuj notkę 6

        Niedawno przypadkowo natrafiłem na zamieszczony  na Państwa stronie artykuł o tytule "Czas Wielkiego Kiczu", którego autorem jest mój były Wychowawca. Dla mnie, skromnego studenta jest On Koryfeuszem w dziedzinie, której wykłada i choć miał wiele kłopotów z niesfornymi uczniami, na których czele stałem, to właśnie tej parenetycznej Osobie zawdzięczam wyznaczenie części wektorów mego moralnego postępowania. W tym miejscu wypadałoby wymienić nazwisko i imię, jednakże nie wiem, czy byłoby to zgodne z wolą mojego niedawnego mentora, więc zaniecham tej czynności.

 O ile z myślą przewodnią powyższego artykułu nie można się nie zgodzić, o tyle z niektórymi jego postulatami warto wejść w choćby krótką polemikę i posłużyć się nimi jako inicjacją dla, z kolei, kilku moich refleksji. Głównym zarzutem wobec Autora byłoby zawężenie przez Niego grona polityków tworzących, na aktualnej rodzimej scenie politycznej kicz polityczny, tylko do tych, którzy sprzyjają, bądź działają w partiach innych aniżeli Prawo i Sprawiedliwość. W mojej ocenie próby dowartościowywania, dokształcania tudzież uświadamiania współczesnych, nie tylko ludzi władzy, ale również ogółu obywateli polskiego państwa są, posługując się językiem mitologii, mękami Tantala. Jednak, aby móc udowodnić tę tezę, należy pochylić się chociaż odrobinę nad nauczycielką życia, czyli historią. Nie jest to zadanie łatwe, gdyż przy tak szczegółowej i wrażliwej na pomówienia dziedzinie, jaką niewątpliwie jest historia, należy oddzielać emocje oraz opinie od faktów.

 Za swoistą genezę współczesnej, polskiej moralności, światopoglądu, pewnych postaw społecznych wypada przyjąć okres początku i rozkwitu kultury sarmackiej. Umiejscawiamy ją chronologicznie w naszych dziejach zaraz po okresie apogeum istnienia państwa polsko - litewskiego na wszelkich płaszczyznach (gospodarczej, politycznej, społecznej i przede wszystkim kulturowej).Tu warto na chwilę przystanąć i podzielić się refleksją na temat pierwszego i pryncypialnego grzechu współczesnej prawicy, która korzeni potęgi Rzeczypospolitej upatruje w okresie XVII-wiecznym (współgra przy tym z Kościołem katolickim, który swój najszybszy rozwój tudzież wzrost wpływów datuje właśnie na ten okres, ach ten Zygmunt III...). Podczas gdy faktycznie mamy w tamtym czasie do czynienia początkowo z rysami (panowanie Zygmunta III Wazy oraz jego syna Władysława IV), a następnie z całkowitą indolencją państwa demokracji szlacheckiej (panowanie Jana II kazimierza i jego następców). W konsekwencji, dziś odwołujemy się do wojen, przelewanej krwi i walk w obronie granic Ojczyzny zamiast chwały polskiej tolerancji, umiejętności synergicznej współpracy, myśli społeczno-politycznej, jak również prawodawczej polskiego renesansu, czyli wieków XV i XVI. Kultura sarmacka, jedyna tylko ezoteryczna polskiemu narodowi obok romantyzmu polskiego, choć propedeutycznie piękna, wspaniała, utylitarna, wywodząca się z najszlachetniejszych cech ludzkich w wyniku ogólnej fanfaronady naszych Pradziadów, uległa dekompozycji i niesłusznie jest dziś w naszym społeczeństwie określana mianem jednego, wielkiego starożytnego sympozjonu. Oczywiście jest to wynikiem konsekwentnej polityki edukacyjnej z czasów rusyfikacji i germanizacji, a także Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Epoka, szeroko rozumianego oświecenia przyniosła nam kilka wykształconych pokoleń w myśl dewiz Obozu reformatorskiego doby Sejmu Czteroletniego. Niestety, cyklicznie pokolenia owe zostały wytracone w czasach wojen napoleońskich tudzież powstań listopadowego i styczniowego. Jednak wyjątkowość polskiego narodu, jego ejdetyczne cechy konstytutywne, wysublimowane wychowanie młodych Polaków, ale także czynniki pejoratywne takie jak wyalienowanie stanów społecznych (przede wszystkim stanu szlacheckiego) i jeszcze wiele innych procesów polityczno-społeczno-historycznych wpłynęło na to, że kultura polska obroniła się przed imperializmem rosyjskim i niemieckim, ale było to zwycięstwo pyrrusowe, zresztą inne być nie mogło skoro byt państwowy nie istniał sto dwadzieścia trzy lata. I tu powoli zbliżamy się do meritum mojego dość eklektycznego artykułu. Powoli, ponieważ kilka słów należy się II Rzeczypospolitej do której przecież  "nasza" III nawiązuje i stara się odwoływać. Otóż tworzyło Jej strukturę społeczeństwo nader zróżnicowane pod każdym względem: nie tylko wykształcenia, prowieniencji, poglądów, ale także pełne rusofili, germanofili, szpiegów. Trudno jest dziś ocenić jak dalego sięgała intoksykacja ówczesnego społeczeństwa i o ile była większa lub mniejsza od tej, która co prawda w coraz mniejszym stopniu, ale jednak permanentnie cyrkuluje w XXI-wiecznej Polsce. Ograniczę się do jednego przykładu z historii, idąc za wybitnym historykiem, luminarzem, nieżyjącym już Profesorem Pawłem Wieczorkiewiczem, który dowodził, że głowny doradca do spraw kontaktów z ZSRR ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, był sowieckim agentem. Symptomatyczne nieprawdaż? Zwłaszcza biorąc pod uwagę jaką rolę odegrała Armia Czerwona przy wybuchu II wojny światowej.

  Kończąc wątek historyczny, ograniczę się do nadmienienia o trzech kluczowych wydarzeniach i procesach w dziejach, które mają bezpośrednie znaczenie dla dzisiejszych słabości Polski. Obydwie wojny światowe oraz okres trwania Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Celowo pominę wątek o konsekwencjach jakie spadły na nasz wyjątkowy kraj w wyniku tych zdarzeń, gdyż nie chcę ,aby znamienita część z Czytających poczuła się urażona zbyt śmiałą perorą pełną komunałów.

 Tyle zdań poświęciłem, i tak mocno zgeneralizowanym dziejom, aby uświadomić, iż dzisiejszy, przeciętny, polski obywatel jest nasiąknięty wszelkiej maści stereotypami, andronami, manipulacjami. Po PRL-owskie społeczeństwo, wywodzące się z czasów, kiedy niszczono polską architekturę każąc budować domy w kształcie, mówiąc trywialnie, klocka z płaskim dachem, które było kształcone w szkołach i uczelniach przesiąkniętych doktrynami socjalistycznymi, pozbawione całkowicie elit, inteligencji, dziś zobolałe, zpauperyzowane próbuje się podnosić z kolan.

 Problemem współczesnej Polski jest niedopowiedzialna edukacja. Zamiast wtłaczać młodego obywatela w paszczę pokus, hoolywoodzkich ananiaszów i pragnień o zapewnieniu wyłącznie bytu materialnego winno być kształcenie o wartości rodzimej kultury, o bohaterstwie protoplastów, bądź apoteoza postaw altruistycznych. Obywatele tego "kapitalistycznego świata" zadowalają się rozrywką typu "taniec z gwiazdami", "top model", "kuba wojewódzki" - oto najdobitniejszy obraz słabości naszego społeczeństwa, niestety tego procesu aberracji nie da się już odwrócić, cały zachodni świat podążył tą drogą. Ci, którzy to dostrzegają nie przywiązują, aż tak dużej uwagi do tego problemu. Wychodzą z założenia, że są obecnie większe przeszkody i utrudnienia i jeśli tylko państwo będzie rozwinięte, ta kwestia zaniknie samoczynnie. Zapominają, że my w odróżnieniu od demokracji zachodnich mamy za sobą ponad wiek niewoli tudzież 45 lat "demokracji socjalistycznej", zwanej potocznie komunizmem.

Aktualne elity to resztki niedobitków spośród dawnych dygnitarzy PZPR, bogaci przedsiębiorcy, którzy "utrafili" w czasie prywatyzacji oraz tak zwane drugie pokolenie, czy też drugi plan ekipy Solidarności. W miejsce Jana Olszewskiego mamy Jarosława Kaczyńskiego, za Jana Krzysztofa Bieleckiego, Donalda Tuska, dawniej Lech Wałęsa, dziś Bronisław Komorowski, kiedyś Władysław Bartoszewski teraz Radosław Sikorski, etc. To dość naturalna wymiana pokoleniowa, jednak ja mam nieodparte wrażenie, że rządzący podają sobie władzę z rąk do rąk. My się kłócimy o idee, ale na górze można zrobić każde świństwo, lecz w jedynej materii jest consensus - nie dajemy się wypchnąć za burtę. Co gorsza, ten układ dotknął na przestrzeni ostatnich lat w całości środowisko dziennikarskie. Przekładając na język kolokwialny łącznika odbiorcy - opinii publicznej, społeczeństwa, z nadawcą - politykami. I tak, idąc po kanałach informacyjnych: tvn24 jest bezgranicznie oddany partii o nazwie Platforma Obywatelska, do niedawna tvp info całkowicie poddany Pis-owi, polsat news nazwijmy to "lewicuje", a lewacka superstacja stara się dobić do tych trzech gigantów. Stało się tak z dwóch powodów. Po pierwsze fatalnego poziomu obecnego dziennikarstwa, polegającego w głównej mierze na przekrzykiwaniu i "wchodzeniu" wypowiadającym się w zdanie. Po drugie elity dziennikarskie uznały i pogodziły się z faktem (było im to nader na rękę, ich kariery są faktycznie uzależnione od powodzenia tych, którzy są przedmiotem ich pracy),iż scena polityczna w znacznej mierze  stała się dwupartyjna, na wzór Stanów Zjednoczonych. Jedni promują się na Waschington Post, drudzy na New York Times i czynią wszystko, aby spetryfikować ten stan, jednocześnie postponując i piętnując inne partie próbujace przekroczyć próg wyborczy,np. Partię Demokratyczną lub Prawicę Rzeczypospolitej. Ciekawe jak potoczy się historia PJN i Ruchu Poparcia Janusza Palikota?

I wreszcie ostatnia kwestia. Jest w Polsce grupa ludzi wykształconych,elit, która utożsamia herbertowski passus: "wolność uzyskana bez kropli krwi nie jest żadną wolnością" z postawą polityków PiS-u i ich prezesa. Uważam to za etyczną dewiację. Populizm tudzież demagogia premiera Tuska jest niesmaczna, irytująca, godząca w naszą dumę, ale czy manipulacja społeczeństwem nieufnym, bezrefleksyjnym, niedokształconym i naiwnym górnolotnymi sformułowaniami, wykorzystywanie symboli narodowych, anihilacja zasłużonych obywateli są uczynkami godnymi męża stanu, jakim mieni się być Jarosław Kaczyński?

                  Reasumując, ani współczesne polskie społeczeństwo, ani jego przedstawiciele działający w najważniejszych instytucjach państwowych nie są jeszcze w stanie pojąć miriad wydarzeń i procesów, jakie zachodziły, zachodzą i będą zachodzić w Europie środkowo-wschodniej i na świecie. Ja również. A co za tym idzie hierarchia wartości zarówno środowiska dziennikarskiego i politycznego (gdzie na pierwszym miejscu znajduje się dbałość o rozwój własnej kariery i promowania siebie na wzajem), jak i zbiorowości obywateli (gdzie znajomość pojęcia społeczeństwa obywatelskiego jest równa zeru) także nie ulegnie zmianie i kicz, wielki kicz, o którym pisał mój Wychowawca będzie bezkarnie trwał. Pozwolę sobie zamienić określenie "czasy wielkiego kiczu" na "czasy bezkresnego filisterstwa". I choć dzisiaj dyletantem i malkontentem politycznym jedynie jestem, to za kilka lat, obywatele polscy udoskonalą się, a ja wraz z nimi. Krótka optymistyczna puenta, jeśli nie sprzedamy rafinerii w Możejkach,a gazoport w Świnoujściu będzie funkcjonował jak należy to do określenia polityki tego rządu pasować będzie paremia łacińska: "festina lente".

Jowialny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka