Beata Sawicka została uniewinniona przez Sąd Apelacyjny w Warszawie. Jedni się cieszą bo to kolejny cios zadany przez wymiar sprawiedliwości IV RP. Inni z kolei dostrzegają w tym wyroku niebezpieczny precedens, który pozwoli przestępcom na szczeblach władzy dość łatwo wyłgać się od kary.
CBA spełniła w przypadku pani Sawickiej niewygodną rolę kusiciela co wiąże się z obecnie stawianym zarzutem „kreowania przestępców” przez służby antykorupcyjne. Sąd stanął na stanowisku niedopuszczalności tego typu działań.
Jest to w istocie cios zadany wszelkim służbom w Polsce. Jak bowiem inaczej walczyć z korupcją na styku władzy i biznesu jak nie poprzez prowokację? Przecież dotyczy to dość hermetycznych środowisk obracających się w kręgu bliskich znajomych. Przenikać do nich nie jest łatwo.
Patrząc na sprawę Beaty Sawickiej zdroworozsądkowo służby typu CBA powinny mieć zagwarantowane prawnie wszelkie metody rozbijania nieformalnych układów łącznie z daleko idącą prowokacją, także z możliwością jej stosowania wobec wszystkich podejrzewanych o działania pozaprawne. Nikt nie może stać ponad prawem, a tacy ludzie jak posłowie, senatorowie, marszałkowie powinni być poza wszelkimi podejrzeniami. Przejrzyści i czyści.
