boguty boguty
631
BLOG

Lewica głosuje na Kaczyńskiego

boguty boguty Polityka Obserwuj notkę 34

Komorowski byłby dobrze zrobił, podpisując ustawę prywatyzacyjną szpitali, gdyż jest ona zgodna z konstytucją, ale to jeszcze nie oznacza, że jest jej zwolennikiem, gdyż byłoby to wykonywaniem obowiązków. Opowiadając się za komercjalizacją szpitali nie popierał ich prywatyzacji, gdyż to nie on prywatyzuje, tylko samorządy lokalne – notabene zdominowane przez Platformę Obywatelską - prywatyzują szpitale skomercjalizowane mocą ustawy, którą Komorowski wspiera. Rzecz jasna, rozpoznanie związku skutkowo – przyczynowego między A i B nie leży w gestii sądu. I to również nie oznacza, że Komorowski popiera prywatyzację szpitali, gdyż on osobiście żadnego nie sprywatyzował. Jego podpis pod programem Platformy Obywatelskiej, wiszącym na internetowych stronach Platformy Obywatelskiej, zapowiadającym prywatyzację szpitali, też nic nie znaczy, bo podpisał dawno, a teraz wisi przez przypadek. Przeciętny telewidz, niezbyt rozeznany w sofizmatach, myśli sobie po prostu, że sędzina była pijana wygłaszając tą orację, oraz zastanawia się, u licha, dlaczego taki przeciwnik prywatyzacji szpitali jak Bronisław Komorowski, tak się męczy w Platformie Obywatelskiej? Czyż nie lepiej byłoby zapisać się do partii o programie niesprzecznym z własnymi poglądami, a przynajmniej nie przykładać autorskiej ręki do sprzecznego z nimi programu partyjnego? Tam, gdzie doły partyjne nie prywatyzują dobra skomercjalizowanego przez partyjną wierchuszkę, a, co więcej, nie planują tego czynić? Kunktator?

A skoro taki zapis w ogóle powstał, to po co, skoro z założenia jest nieprawdziwy?

I cóż oznacza ta nowomowa, cóż znaczy wyraz „komercjalizowanie”? Czyż nie dostosowanie do wymogów rynkowych, czyli, innymi słowy, podporządkowanie ochrony publicznego zdrowia kryteriom rynkowej zyskowności? Czyż nie temu właśnie jesteśmy przeciw? Szpitale nie powinny być rozliczane z działalności przez księgowych...

Po wyroku sądowym wspierającym prywatyzacyjną logikę Platformy Obywatelskiej, w której prywatyzację się robi pod warunkiem, że inaczej się ją nazywa, a prywatyzują nie ci sami, co podpisują ustawy, pozostaje w mocy suspens, w którego centrum jest wybór Napieralskiego, czy uwzględni, że to nie są wybory parlamentarne, lecz prezydenckie, czy nie. Bowiem nie o programową zgodność partii idzie, a o prezydenta, który nie dopuści do mechanizmów „zgodnych z konstytucją”, których skutkiem będzie leczenie wyłącznie bogatych i tym podobne wydarzenia, jakie dzisiaj trudno przewidywać. Nie o przeszłość idzie, w której Komorowski żadnego szpitala osobiście nie sprywatyzował, lecz o przyszłość, w której nie musi, ale może podpisać projekty ustaw przygotowane przez jego własną partię – a Jarosław Kaczyński stuprocentowo je zawetuje.

Obecne wybory, mimo ich cichego przebiegu, są w swej naturze dramatyczne: w praktyce mogą raz na zawsze zdecydować, jaka będzie Polska i życie jej obywateli w całym XXI wieku, gdyż mogą zdecydować o nieodwracalnych zmianach systemowych. Bez publicznej służby zdrowia nastąpiłby ostateczny krach projektu solidaryzmu społecznego w Polsce. Na zawsze. Najbardziej nawet restrykcyjne ustawy o in vitro czy o małżeństwach homoseksualnych są całkowicie odwracalne w skutkach. Raz sprywatyzowanego szpitala ponownie znacjonalizować się nie da, a państwowy budżet jest zbyt biedny, by w przewidywalnej przyszłości pokusił się o odbudowę publicznej służby zdrowia od zera. Nie o takem Polskem...

Najbardziej odrażającym fragmentem słynnego monologu byłej posłanki Sawickiej z Platformy Obywatelskiej nie było to, za co stanęła przed sądem. Korupcja jest zjawiskiem w świecie w miarę powszechnym, złapani na gorącym uczynku odpowiadają karnie za swoje czyny lub wymigują się z odpowiedzialności przy pomocy zręcznych adwokatów i zwykle bywają przyczynkiem do najwyżej pięciominutowych sensacji w mediach. Nie, najbardziej odrażającym fragmentem monologu Sawickiej była rozsnuwana przed przystojnym agentem z CBA wizja profitów płynących z handlu gruntami po przychodniach zdrowia – likwidowanych lub przenoszonych na obrzeża miast – a zlokalizowanych na finansowo atrakcyjnych działkach w miejskich centrach...

W jej głowie, zdaje się, nie pojawiła się w ogóle wątpliwość, że niezamożny chory na przykładowe zapalenie płuc nie będzie miał pieniędzy na taksówkę, nie powlecze się autobusem, bo będzie zbyt chory, a w efekcie zostanie w domu bez kontaktu z lekarzem. I, że takim kosztem nie robi się biznesów, a nawet się o nich nie myśli! Co przyciągało ludzi o mentalności Sawickiej do Platformy Obywatelskiej? I to nie na jej obrzeża, a na miejsce poselskie? Ano, zwykle czynnikiem przyciągającym jest mentalność kierownictwa, a Komorowski jest niewątpliwie jednym z liderów tej partii. A co robią ludzie o takiej mentalności, kiedy zyskują monopol na władzę w państwie? Może zostają świętymi?

Zgodnie z przewidywaniami, Olejniczak na Salonie24 szuka powodów uzasadniających, czemu zachęca lewicowych wyborców do głosowania na Komorowskiego. Tak mu obrzydły PiSowskie podatki, że woli się leczyć prywatnie. Ale to nie on był kandydatem lewicy na prezydenta. Co może zrobić jedna z milionów obywatelek, której głos właściwie niewiele się liczy? Moja koleżanka już miała wyrzucić kapsel od napoju „Tymbark”, gdy raptem na jego odwrocie dostrzegła napis: MAGIA ISTNIEJE. Schowała go do kieszeni. Czyli trzeba postawić na prawdziwość wypowiedzi Napieralskiego, że będzie słuchał głosu wyborców. Naciągana to trochę nadzieja, bo w pierwszej turze na Napieralskiego nie głosowałam, ale posyłam mu – i jego wyborcom - nieustanne, szamańskie myśli i magiczne zaklęcia, i tak będzie codziennie, aż do wyborów, by lewica Napieralskiego potrafiła odróżnić istotne od mniej istotnego i odwracalne od nieodwracalnego. Nie oczekuję cudów, lecz tak silnej gwarancji szansy dla Polski solidarnej, jak tylko się da. A to oznacza wybór tego z kandydatów, który „w razie czego” zapobiegnie systemowym zmianom niszczącym na zawsze nadzieje na solidaryzm społeczny. Nic więcej nie potrafię w tej sprawie zrobić, prócz apelu równie dramatycznego, jak stojący przed nami wszystkimi wybór: lewico Napieralskiego, głosujcie na Jarosława Kaczyńskiego! Kłóćcie się z jego partią w parlamencie o co chcecie, ale popierajcie prezydenta, który daje większe gwarancje dopilnowania publicznych interesów! Jeśli choćby palec wpuścicie potencjalnych morderców projektu solidaryzmu społecznego, to znienawidzę was dożywotnio i gorąco, i będę o was myśleć jak o identycznym zagrożeniu, klęsce żywiołowej, jak Platforma Obywatelska. Czyli tak, jak wrocławianka może myśleć o potopach i powodziach.

Bo jesteście lewicą. Macie obowiązek chronić dobro publiczne.

***

Na marginesie: a jednak okazuje się, że twórcy polskiej konstytucji dobrze się sprawili, dając prezydentowi silne prawo veta...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

boguty
O mnie boguty

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka