Bojan Stanisławski Bojan Stanisławski
413
BLOG

Zostańmy interesariuszami!

Bojan Stanisławski Bojan Stanisławski Polityka Obserwuj notkę 1

 

Od kilku miesięcy termin “interesariusz” bije w OPZZ rekordy popularności. Coraz chętniej używają go nie tylko funkcjonariusze “centrali”, ale i wyżsi rangą działacze struktur branżowych i terytorialnych. Jest to z pewnością zasługą rozlicznych -- skądinąd niekiedy bardzo ciekawych -- konferencji, którymi w OPZZ obrodziło. Warto zastanowić się w jaki sposób ten nowy i użyteczny termin możemy zastosować wobec samych siebie. Nauczyliśmy się już dość sprawnie szafować nim jako epitetem (np. media są interesariuszami wobec OFE itp), a to zdecydowanie za mało.

Wyraz “interesariusz” nie musi narzucać negatywych skojarzeń, jest po prostu opisem pewnej zależności, która wszak może okazać się pożądana. Sławomir Broniarz podczas pierwszomajowego wiecu w Warszawie zasygnalizował bardzo ważną kwestię: “Gdzie są Ci zmuszani do przejścia na ‘kontrakty’? Gdzie są Ci pracujący na ‘śmieciowych’ umowach? Gdzie są Ci absolwenci szkół wyższych, którzy nie mogą znaleźć pracy? Gdzie są te niezadowolone pielęgniarki?”. - Jeśli nie umiemy się skutecznie zorganizować to nie liczmy na litość rządzących -- podsumował swoje wystąpienie prezes ZNP.

Trudno odmówić mu racji. Problem ruchu zawodowego polega na tym, iż jego działacze właśnie nie potrafią występować w roli interesariuszy wobec rozmaitych inicjatyw wynikających ze spontanicznej samoorganizacji społecznej. Tymczasem jest to warunek niezbędny do uzmysłowienia wszystkim tym, którzy mają szansę się jeszcze “uzwiązkowić”, iż mogą być naszymi interesariuszami i że ma to sens. Jeżeli chcemy, by wszystkie te grupy, które Sławomir Broniarz przywołał pierwszego maja w Warszawie zaczęły kojarzyć związki zawodowe jako środowisko, które może im pomóc wydźwignąć się z beznadziei w jaką wtłoczył je polski kapitalizm, to musimy nie tylko symbolicznie wyciągnąć dłoń, lecz zacząć budować mosty.

Tego zaś nie robi się wydając oświadczenia i stanowiska lecz poszukując realnego kontaktu z tymi, którzy zrozumieli powagę sytuacji i dostrzegli celowość samoorganizacji. Nikogo nie interesuje nasza opinia. Nikt nie będzie pytał o to czy jesteśmy przeciwni wyzyskowi tylko co zrobiliśmy by mu skutecznie przeciwdziałać. Ruchowi zawodowemu nie potrzeba autorów wycyzelowanych pism, lecz niedużej grupy operatywnych osób, które zajmować się będą ciągłym monitoringiem przestrzeni medialnej w poszukiwaniu cennych obywatelskich inicjatyw, których w Polsce wcale nie jest mało. Ich przedstawiciele wciąż jednak -- o ile związki się nimi w ogóle zainteresują pogrążone w swej “bieżączce” -- występują, w stosunku do związków zawodowych, już nawet nie jako interesariusze, lecz petenci! Wobec aktywistów spoza naszego związkowego podwórka okazujemy urzędowy dystans, który nie może zostać odczytany inaczej niż jako wyraz naszej niechęci. Zamiast poklepać po ramieniu i powiedzieć “Dobrze trafiliście! Oczywiście, że Wam pomożemy!” robimy grymasy i pouczamy “Uuu... to musi obejrzeć zarząd”, “To się musi zespół wypowiedzieć”, “To nie takie proste” itp.

Taka właśnie postawa wielu działaczy powoduje tę kuriozalną sytuację, którą dobitnie opisał podczas swojego pierwszomajowego wystąpienia Sławomir Broniarz. Mamy tradycyjną demonstrację przeciw biedzie i wyzyskowi, na którą Ci najbardziej narażeni na oddziaływanie obu tych zjawisk nie przychodzą. Nie przychodzą, bo się nas boją i nie wierzą, że możemy coś dla nich zrobić.

Możemy to jednak zmienić. Zamiast pisać stanowiska i opinie i wyświetlać je potem na stronach internetowych czy przedrukowywać w rozmaitych biuletynach wydelegujmy choć jedną osobę, która -- znalazłszy interensującą inicjatywę -- zadzwoni do jej koordynatora i uprzejmie wypowie następujące sformułowanie:

“Dzień dobry, nazywam się Jan Kowalski, telefonuję do Pana/i w związku z inicjatywą XYZ. Reprezentuję Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, największą polską organizację pracowniczą; uważamy podjęte przez Was działania za bardzo ważne, czy moglibyśmy w jakiś sposób pomóc i przyczynić się do rozwoju tej inicjatywy? Bardzo by nam zależało na nawiązaniu współpracy”.

Na nasze piękne oczy, kolorowe sztandary i wspaniałe tradycje nikogo już nie poderwiemy!

Bojan Stanisławski

Jestem redaktorem naczelnym pisma "Związkowiec.OPZZ", piszę, tłumaczę i dyskutuję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka