Boję się PiS Boję się PiS
488
BLOG

Sojusz Palikot-PiS, czyli sukces Jarosława Kaczyńskiego

Boję się PiS Boję się PiS Polityka Obserwuj notkę 21

W poprzedniej mojej notce (a i w tej - na końcu) macie Państwo szansę zobaczyć (przypomnieć sobie?) plakat wyborczy (sygnowany przez Prawo i Sprawiedliwość), który nobilitował i promował Janusza Palikota, czyniąc z niego postać godną premiera. Po co to było Jarosławowi Kaczyńskiemu?

Stawiam tezy:

1. Wynik wyborów jest optymalny dla PiS.

Jarosław Kaczyński nie chciał tych wyborów wygrać. Bo i po co? Przejęcie rządu w niekorzystnym momencie (wieszczony kryzys finansowy Polski) obarczyłoby PiS koniecznością podjęcia wielu niepopularnych kroków. A tak - wygodniej być krytykiem!

Ilość głosów i miejsc w parlamencie większa, niż Palikot, PSL i SLD razem, daje trwałą pozycję numer 2 polskiej polityki. Nikt rozsądny z PiS już nie wyjdzie by tworzyć nową partię. PepsiCo też naprawdę nie ma się źle na pozycji wicelidera... I żadna polo-kokta nie stanowi alternatywy.

Do tego parlamentarny monopol na prawicy sprzyja utrzymaniu pozycji w Sejmie również w wyborach 2015. Ktoś w salonie24 stwierdził, że PiS wygrało wybory - w segmencie wyborców (targecie) w sposób miażdżący: daleko z tyłu zostały formacje Marka Jurka i Janusza Korwin-Mikkego. Niedopuszczenie do wyborów przez PKW również działało na rzecz tego sukcesu PiS.

Uszczegółowieniem pierwszej tezy jest następna:

2. W interesie PiS było wejście Palikota do Sejmu.

Zapewne kolejne antyklerykalne zagrywki Palikota i palikotystów trwać będą całą kadencję. I przez całą kadencję PiS będzie występować w obronie wartości podstawowych. Będzie to robić wyraziściej, niż schyłkowe stronnictwo Pawlaka.  I będzie jedynym ugrupowaniem, które z "obrony przed Palikotem" będzie w stanie zrobić jeden z fundamentów lojalności elektoratu. Bo niby kto, jeśli nie PiS, ma spełnić tą rolę?

No i co właściwie miałoby robić PiS, gdyby nie Palikot? Protestować w sprawach gospodarczych? Albo tworzyć alternatywne programy rozwoju tej czy tamtej sfery życia? Czy przynudzać ogólnikami na temat Polski w ogóle?

Czyż dla polityka aspirującego do "rewitalizacji" może być coś bardziej nobilitującego, niż porównianie z urzędującym premierem i wskazanie jako realnego kandydata do rządu?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka