Ukraina stoi na krawędzi. Europa również. Aneksja Krymu przez Rosję to w zasadzie wypowiedzenie wojny, która w wersji hardcore może oznaczać początek trzeciej wojny światowej a w wersji soft - nowej zimnej wojny... Tak czy siak porządek jaki ustabilizował się w Europie mniej więcej 15 lat temu odszedł właśnie do lamusa.
Młoda, wolna, podnosząca sie dopiero z kolan Ukraina może nie udźwignąć tego ciężaru jeśli będzie musiała okupić wolność daniną krwi. Niebiańska Sotnia - czyli polegli na Majdanie - może stanowić ułamek przyszłych strat w ludziach jeśli dojdzie do rzeczywistej wojny.
Nie wiem czy Ukraińcy gotowi są masowo ginąć za ojczyznę, której tak na prawdę nigdy nie mieli... Zdecydować się na beznadziejną walkę partyzancką z przyszłym okupantem...
Zapał do walki na Majdanie w warunkach frontowych może okazać się niewystarczający. Ukraińcy decydując sie na starcie militarne mogą stracić wszystko co drogą powstania wywalczyli. A zwłaszcza stracić pokolenie młodych, wartościowych ludzi, którzy mieli wolę przeciwstawić się złu i niezwykłą odwagę by walczyć z uzbrojonym po zęby wojskiem, przy pomocy tarcz ze sklejki, drewnianych pałek i butelek z benzyną.
Mogą stracić wszsytko.
Chyba, że zachowają sie mądrze... I "odpuszczą" Krym.
Rzecz jasna nieoficjalnie. Protestując, nie akceptując aneksji. Pukając do organizacji międzynarodowych. Bez ujmy na honorze. Ale pogodzą się jednak z tą stratą. Przechytrzą Putina. Tak by za ten akt agresji był on zawsze potępiany przez świat ale jednocześnie nie uwikłał młodego państwa w militarną wojnę, która korzyść może przynieść tylko Rosji.
Lepiej żeby kosztem wolności był kawałek ziemi niż tysiące poległych i koniec wolnego państwa.
Jeśli przy tym Ukraińcy otrzymają finansowe wsparcie Europy i militarny parasol NATO, to będą mieli okazję, być może jedyną w historii, utworzyć wolne, demokratyczne państwo z którym sąsiadować będzie się nam bezpiecznie i przyjaźnie.
Wiele jednak zależy tu od milczącego dotąd gracza , który tylko raz wypowiedział swe stanowisko w kwestii Krymu i groźnie oczekuje na rozwój wydarzeń. Groźnie bo w milczeniu. Jak pies obronny. Nie poszczekuje bojaźliwie tylko obserwuje obiekt gotów złapać za gardło w odpowiedniej chwili. Tym graczem jest posiadająca bodajże największy potencjał militarny w Europie Turcja. Jej rząd jednoznacznie oświadczył kilka tygodni temu , że na żadne tam zmiany terytorialne i polityczne na Krymie nie zezwoli.
A one właśnie nastąpiły...