Bolbochan Bolbochan
3624
BLOG

Program PiS -obronność.

Bolbochan Bolbochan Polityka Obserwuj notkę 36

Przebrnąłem przez nowy program Prawa i Sprawiedliwości , acz przyznam się to co mnie interesowało najbardziej to obronność. Innych aspektów nawet nie zamierzam podejmować bo albo nie mam wystarczającej wiedzy w danej dziedzinie albo po części się z programem identyfikuje. O ekonomii nie zamierzam dyskutować. Dziwi mnie rozrzutność natomiast nie znalazłem zbyt wielu recept na pozyskanie środków na takową , ale możliwe że to się jakoś spina więc nie zamierzam podejmować w tym temacie polemiki.

Z programem infrastrukturalnym oczywiście się identyfikuje lecz nie wyczytałem w nim nic poza to co obecnie realizuje rządząca PO.

Natomiast w momencie kiedy dotarłem do tematów związanych z obronnością kraju oraz przemysłem zbrojeniowym zacząłem się zastanawiać kto pisał program obronności PiSowi.

Aby być dokładnym podepre się bezpośrednimi cytatami tak z diagnozy obecnej sytuacji jak i planów programowych PiS.

Na wstępie więc czytam :

"W tej sferze na czoło listy błędów i zaniedbań rządów Donalda
Tuska wysuwa się całkowicie nieprzygotowana decyzja o uzawodowieniu armii. W praktyce
oznaczało to jej redukcję do niespełna 100 tys. żołnierzy w służbie czynnej i 15 tys. rezerwy. Jest to
zdecydowanie mniej, niż wynika z potrzeb obronnych naszego kraju, nawet przy ich określeniu na
minimalnym poziomie."

Nie do końca jest to prawdą nie wspominając o innej klasie wyszkolenia żołnierza zawodowego w stosunku do poborowego oraz o ilości sprzętu na wyposażeniu armii regularnej (nie mylić z obroną terytorialną o czym później) , która limituje posiadanie tak licznej armii ile sprzętu i środków jesteśmy w stanie dla niej wygospodarować.

W 2005 roku liczyły (na koniec roku) około 77900 zawodowych żołnierzy oraz około 59900 poborowych , łącznie dawało to liczebność armii na poziomie 137800 żołnierzy.

W 2006 roku struktura nieco się zmieniła. Było 79000 zawodowych oraz 54200 poborowych , a więc łącznie 133200 żołnierzy.

Praktycznie prawie żadnych zmian nie odnotowano w 2007 roku. 78400 zawodowych oraz 54300 poborowych co daje łączną liczbę 132700 żołnierzy.

Faktycznie chwilowe załamanie nastąpiło w 2010 roku kiedy to zrezygnowano z poboru na rzecz całkowicie zawodowej armii. NSR w 2010 roku raczej liczyć nie można , ponieważ zalążek może i powstał ale napewno ci nieliczni pierwsi żołnierze NSR nie byli przeszkoleni. Struktura w 2010 roku to 99200 zawodowych żołnierzy.

 Jak widać stan liczebny armii zmniejszył się o 40000 żołnierzy acz doszło 20000 lepiej wyszkolonych w stosunku do 2007 roku.

Teraz stan armii nieco się powiększył ponieważ wykształcono 15000 siły NSR , a więc można powiedzieć że między rokiem 2007 a 2013 liczebność armii spadła o jakieś 22-25 tysięcy.

Można więc ująć to tak , że ponad 50 tysięcy średnio wyszkolonych żołnierzy zyskaliśmy około 25-30 tysięcy profesjonalistów lub żołnierzy o dobrym stopniu wyszkolenia.

Dalej czytam :

"Zmniejszeniu liczebności Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej nie towarzyszy radykalna poprawa
stanu ich uzbrojenia. Mimo, że Polska wydaje na obronę narodową, nie licząc emerytur wojskowych,
dwa razy więcej niż Finlandia (i to po przeliczeniu naszych wydatków na euro), w literaturze
fachowej przyjmuje się, że w razie wojny siła naszej armii byłaby równa połowie siły armii fi ńskiej."

co też jest pewnego rodzaju manipulacją.

Oczywiście można mieć zastrzeżenia co do tempa modernizacji z lat 2008-2011 i ja je też mam. Można oddać chwałę PiSowi w związku z uruchomieniem programu Krab. I chwałę tą oddaję. Ale nie można aż tak krytycznie podchodzić do tematu modernizacji ponieważ jeśli wojsko ma posiadać odpowiedni sprzęt procesy te z samego tego faktu są długie. Acz przyznam się faktycznie dość krytycznie podchodzę do poczynań poprzedniego ministra MON tak jednak do obecnego w zupełności nie mam zastrzeżeń.

Najpierw przed każdymi zakupami to wojsko bowiem powinno określić swoje potrzeby związane z modernizacją a bazujące na strategii obronnej. Wojsko niestety przez wszystkie lata wolnej Polski miało problem z artykulacją swoich potrzeb Natomiast w latach 2008-2011 z racji dużych misji zagranicznych skupiło się na misyjności sił zbrojnych. 

Same natomiast opóźnienia w programie Krab były spowodowane wieloma względami też czysto technicznymi jak problemy z producentem armat do Krabów. Ale to temat na inną notkę. 

Generalnie by wprowadzić nowy sprzęt na stan wojska potrzebna jest długotrwała procedura , która powinna zaczynać się jasnym określeniem zapotrzebowania (czyli danych techniczno-taktycznych jakie powinien posiadać dany sprzęt) jak i priorytetów modernizacji. Po ustaleniu priorytetów oraz uruchomieniu przetargu czy tak jak obecnie konsultacji przedprzetargowych z producentami i utworzeniu pierwszej partii próbnej powinny zacząć się długotrwałe testy tej partii także związane ze sprawami zmęczeniowymi a więc trwające określony okres czasu. Dopiero po testach oraz ewentualnych poprawkach naniesionych przez producenta a wynikłych w trakcie użytkowania partii próbnej powinna zapaść decyzja o przetargu już na poprawioną wersję docelową większej partii sprzętu.

Więc jaki widać sam proces do uruchomienia przetargu na ostateczną wersję (o ile nie mamy do czynienia ze sprzętem już sprawdzonym przez inne armie czyli zagranicznym) powinien trwać minimum 4-6 lat.

Nie wiem natomiast z jakiej to literatury fachowej czerpano dane o tym , że armia fińska w przypadku wojny będzie dwa razy silniejsza od polskiej mimo wydawania z budżetu na ten cel dwa razy mniejszych kwot.

Wydaje się , że w tym aspekcie odniesiono się tylko do ilości żołnierzy co też jest daleko idącą manipulacją z wielu powodów.

Po pierwsze jak wspomniałem odniesiono się tylko do liczebności armii a nie do jej stanu sprzętowego oraz wyszkolenia i zgrania na polu walki. 

Po drugie nawet jeśli chodzi o samą ilość wojska na stan wojny to mamy tu do czynienia z manipulacją. Czytałem różne dziwne żródła , że stan mobilizacyjny armii polskiej to jakieś 50 tysięcy poborowych. Nie wiem skąd ta liczba ponieważ przeszkolonych roczników zdolnych do poboru jest u nas na chwilę obecną dostatek. Biorąc faktycznie tą dziwną liczbę 50 tysięcy poborowych plus 20 tysięcy ewentualnego NSR i 100 tysięcy (acz tyle nie ma) zawodowych i zaokrąglając w górę wychodzi nam 170-200 tysięcy żołnierzy w razie wojny przy zdolnościach poborowych w Finlandii na poziomie 400 tysięcy. Tylko po pierwsze liczba 50 tysięcy poborowych zdolnych do służby jest mocno zaniżona i nie wiem poza syfitem skąd została wzięta. Po drugie ilość zawodowców czyli zołnierzy o wyższym stopniu wyszkolenia jest u nas 3-krotnie większa niż w Finlandii.

Po trzecie w samym sprzęcie militarnym mamy nad Finlandią znaczącą przewagę a co za tym idzie , faktycznie Finlandia może wystawić ponad 400 tysięczną armię z czego ponad 2/3 będzie wyposażone tylko w karabiny.

Następnie następuje kilka zdań z którymi albo się zgadzam albo mam obojetny do nich stosunek aż docieram do kolejnego kwiatka , który jest na tyle ogólnikowy że ciężki do zrozumienia.

Czytam bowiem , że:

"Modernizacja armii musi służyć bezpośrednio podniesieniu naszych zdolności do obrony polskiego terytorium. Liczebność polskiej armii zostanie zwiększona, a system dowodzenia zreorganizowany i powiązany ze zintegrowanym systemem zarządzania bezpieczeństwem państwa. Nie możemy dłużej tolerować sytuacji, z którą mamy do czynienia obecnie – chronicznego zmniejszania potencjału obronnego kraju."

Z pierwszym zdaniem się zgadzam , ale do końca nie rozumiem co się pod nim kryje. Ponieważ obecnie właśnie taka modernizacja jest dokonywana. Co do systemu dowodzenia - to właśnie obecnie został powiązany ze zintegrowanym systemem zarządzania. Nie rozumiałem natomiast hasła reorganizacja ale o niej przekonałem się w dalszej części czytania programu. Natomiast zwiększenie liczebności armii to hasło które też ani niewiele mówi ani nic nie wnosi.

Liczebność armii zawodowej raczej nie chodziła tu w rachubę ponieważ odbiłoby się to na środkach dostępnych na modernizacje. A więc powrót do poboru. I tu mam problem. Oczywiście też jestem za poborem ale tylko w odniesieniu do odtwarzanych jednostek terytorialnych kraju a nie do wpełni zawodowych jednostek operacyjnych.

Powiększenie wojsk operacyjnych bowiem jest limitowane tak ilością posiadanego sprzętu , w szczególności ciężkiego jak i wyszkoleniem żołnierzy. Niezbyt dobrze by się bowiem stało gdyby zaczęto mieszać wojsko zawodowe z poborowym w strukturach wojsk operacyjnych.  W przypadku bowiem (odpukać) wojny nie mielibyśmy jednostek w pełni przeszkolonych , zgranych w działaniach na polu walki. By idealna sytuacja przy poborze do wojsk operacyjnych miała miejsce (czyli posiadanie w pełni przeszkolonych jednostek) powinien byc pobór roczny do wojska w jednym terminie raz w roku i powinnismy sie modlić by ewentualny wróg był na tyle łaskawy by zaatakować nas w ostatnim miesiącu szkolenia poborowych.

Między wojskiem poborowym a zawodowym jest bowiem o wiele większa przepaść niż między wosjkiem zawodowym a "specjalsami".

Pobór do wojsk operacyjnych zaburzałby też proces podtrzymywania wyszkolenia samych żołnierzy zawodowych , którzy przy każdym poborze musieliby równać w dół. Ponieważ proces szkolenia to nie tylko indywidualne wyszkolenie żołnierza a przee wszystkim wyszkolenie pododdziałów od tych najmniejszych w postaci drużyny czy plutonu po w fazie końcowej szkolenia większe oddziały na brygadach lub połączonych działaniach sił kończąc.

Na koniec czytam :

"W obecnej sytuacji fi nansowej Siły Zbrojne RP nie są w stanie, w przypadku ewentualnego konfl
iktu, realizować strategii samodzielnego powstrzymania przeciwnika przed dotarciem do strategicznych
obiektów i rejonów naszego kraju w czasie pierwszej fazy konfl iktu.
Dołożymy wszelkich starań, aby Siły Zbrojne RP osiągnęły standardy i możliwości techniczne, które
pozwolą na obronę integralności terytorialnej w razie ataku potencjalnego agresora, a także harmonijną
współpracę z armiami państw NATO zarówno podczas wspólnego udziału w międzynarodowych
ćwiczeniach i misjach, jak i w sytuacji ewentualnej konieczności obrony jednego z sojuszników."

Czyli nic nowego. Plany jakie obecnie są realizowane . Co do zaś diagnozy , że na chwilę obecną Polska nie posiada zdolności do obrony w pierwszej fazie konfliktu tu zgody nie ma. Można bowiem podzielić zagrożenia na dwa rodzaje. Pełnoskalowe oraz lokalne. Biore oczywiście pod uwage tylko działania konwencjomalne ponieważ Polska nie posiada i nie będzie posiadała samodzielnie nigdy systemów obronnych przed zagrożeniami nuklearnymi a jeśli już to w ilości niewystarczającej w stosunku do ilości głowic posiadanych przez ewentualnych wrogów.

Jeśli więc chodzi o zdarzenia lokalne to Polska ma na tyle dużą i jednak mimo wszystko silna armię , że na chwilę obecną dała by sobie radę z ewentualnym zagrożeniem wyłączając zagrożenie powietrzne na które nie do końca jesteśmy przygotowani. Natomiast w przypadku działań pełnoskalowych jednostki sojusznicze powinny zacząć się relokować zanim doszłoby do takowych. Z jednej prostej przyczyny. Przy działaniach pełnoskalowych nie dałoby się ukryć potężnych ruchów jednostek.


Co do natomiast planów związanych z systemem dowodzenia , czyli powrotu do poprzedniej struktury. To dziwię się bardzo PiSowi , który najgłośniej narzekał na zachwianą proporcję oficerów do podoficerów i szeregowych w wojsku polskim. Sztab generalny plus oddzielne dowództwa rodzajów sił zbrojnych to struktury dowódcze które miały liczebność ponad brygady wojsk operacyjnych. Lącząc te struktury zredukowano ilość żołnierzy którzy siedzieli za biórkami o około 1500 ociferów w tym około 500 trafiło do wojsk liniowych.

Posiadanie tak faktycznie takiej administracji wojskowej nie miało największego sensu bowiem i tak w przypadku wojen czy misji liczyć się będą działania połączone. Sztab Geberalny ze swoimi inspektoratami rodzajów sił jest w tym wypadku dobrym rozwiązaniem spłaszczającym strukturę dowódczą a co za tym idzie zwiększającym sprawność przekazywania rozkazów zmniejszoną o jeden szczebel.

Natomiast pomysł powoływania Dówództwa Operacyjnego tylko na wypadek misji czy obrony kraju to już kuriozum. A wręcz można pójść dalej - jest to pomysł niebezpieczny dla Polski. Wychodzi nieznajomość systemu obronności przez osobę uczestniczącą w pisaniu tego programu. Armia ma być jak sprawnie działający mechanizm. Tak od szczebla sekcji po drużyne , pluton , kompanię , batalion czy brygadę po dywizję oraz rodzaje połączonych sił a na całej armii kończąc. Przeszkolenie powinna następować od szczebla najniższego aż po najwyższy. Ktoś w PiS jednak wpadł na pomysł , żeby dowództwo operacyjne nie było przeszkolone w przypadku wojny. Ponieważ wojna w przypadku dowództwa operacyjnego to nie ładne plany i strzałki narysowane wcześniej przez SG , które ma tylko wprowadzić w życie. 

Bolbochan
O mnie Bolbochan

Ponury myśliciel ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka