Krzysztof Boruszewski Krzysztof Boruszewski
1303
BLOG

W tym kraju nie ma pracy dla idiotów z wyższym wykształceniem

Krzysztof Boruszewski Krzysztof Boruszewski Polityka Obserwuj notkę 6

Jakość nie zawsze musi iść w parze z ilością. Z tą prawidłowością mamy do czynienia w przypadku polskiej edukacji. Jeszcze niedawno można było słyszeć z każdej strony zachwyty; jak to wielu młodych ludzi kształci się na wyższych uczelniach. Dzisiaj słyszymy o tym, że pomimo rosnącego bezrobocia, przedsiębiorcy narzekaja na brak rąk do pracy. Wolnych jest ponad 600 tyś etatów, a najbardziej poszukiwani sa wykwalifikowani pracownicy fizyczni: czyli ślusarze, spawacze, murarze, hydraulicy itp. Zaczęły się więc utyskiwania nad tym, że urzędy pracy nie wysyłają na odpowiednie szkolenia młodych magistrów politologii, socjologii i psychologii, które pomogłyby im sie odpowiednio przekwalifikować i wypełnić luki na rynku pracy. Jednak młodzi wykształceni ludzie, zazwyczaj nie chcą podejmować wyżej wymienionych zawodów, gdyż uwłaczają one ich godności (nie wiem czy wiedzą ile taki dobry specjalista potrafi zarobić), nie po to przeciez spędzili tyle lat nad "książkami" aby teraz chwytać za cegłę czy klucz francuski.

I można nawet zgodzić się z ową argumentacją jednak...
Przyznaję, że ja także skończyłem politologię, dzięki której mogę tytułować się dzisiaj magicznymi trzema literkami. Jednak dzieki samokształceniu, nabyłem także inne, skrajnie różne umiejetności, które w połączeniu z moja pasja, pozwalają mi dzisiaj cieszyć sie pracą, oczywiście "nie w swoim zawodzie". Tak się też złożyło, że jakiś czas temu poszukiwaliśmy pracownika na stanowisko administracyjno-biurowe. Dostaliśmy ok 500 CV, w przeciągu dwóch tygodni, po czym usunęliśmy ogłoszenie z odpowiedniego portalu, gdyz pani która zajmowała się rekrutacja zwyczajnie nie wyrabiała. Zdecydowana większa część tych CV pochodziło od ludzi z wyższym wykształceniem i to było właśnie porażające, gdyż duża część tych ludzi pokazała, że kompletnie nie ma pojęcia jak taką "cefałkę" napisać - i to pomimo tego, że w internecie aż roi się od poradników i wzorów na ten temat. To jest jeden z przykładów tego, na jakim żenującym poziomie stoi polski system edukacyjny. Zauważyć to możemy także w internecie: o ile jeszcze kilka lat temu śmialiśmy sie z głupich amerykanów, którzy nie wiedzieli że Polska leży w Europie, tak dzisiaj możemy obejrzeć materiał o polskich gimnazlaistach, którzy nie potrafia wymienić nazw kontynentów. Jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że taki gimnazjalista, po zakończeniu studiów wie niewiele wiecej.

Dzisiaj dla przykładu słyszałem w radiu wypowiedź pewnej studentki, która w kontekście dorywczej pracy jaką studenci często podejmują w trakcie wakacji, wyraziła swój żal, że zwykle są to niestety "umowy śmieciowe". Taka studentka powinna jednak wiedzieć, że dzięki takim właśnie umowom, które ona nazwała śmieciowym, istnieje takie coś jak praca dorywcza, którą można podjąć choćby w okresie wolnym od szkoły. Tylko w tym przypadku, pracodawcy opłaca się zatrudniać studentów na okres wakacji, gdyż nie musi on wtedy odprowadzać podatków i składek które wiążą się z umowami stałymi. Brakuje tutaj niestety zarówno podstawowej znajomości ekonomii, logiki jak i samodzielnego myślenia, które to nie jest delikatnie mówiąc, mile widziane na polskich uczelniach. Serwuje się tam zwykle odpowiednio ideologiczną papkę, którą student musi wykuć na pałę, odpowiednio zmielić na egzaminie, po czym wydalić jako zbędna informację. Wiem, bo sam tak miałem, niestety.

Jakie widzę rozwiąznie dla danej sytuacji?
Przede wszystkim nie wysyłać wszystkich na chama na studia wyższe. Co niektóre "mniej zdolne" jednostki, powinny zakończyć swoją edukację na zawodówkach, w których nauczyliby się porządnego fachu, wykwalifikowanego pracownika fizycznego. Taki człowiek nie potrzebuje zdanej matury, nie należy więc rokrocznie zaniżać jej poziomu, po czym martwić się jak to wiele uczniów jej nie zdało. Byłby to pierwszy próg, dzięki któremu te mniej zdolne jednostki, zdecydowałyby sie podjąć konkretną naukę-praktykę, a nie rzucać się w wir wiecznego imprezowania, czytaj studiowania. Kolejną przeszkodą na drodze do magistra, powinna być całkowicie płatna edukacja wyższa, z rozwinietym systemem stypendialnym, szczególnie tym płynącym ze sfery prywatnej - która wtedy jeszcze bardziej się rozwinie, jak i tej publicznej - na którą wtedy bedzie znacznie wiecej pieniędzy, gdyż państwo już nie będzie musiało łożyć na naukę tysięcy idiotów, którzy chcą tylko przedłużyć sobie młodość.

Czy takie rozwiązanie bedzie lekiem na całe zło? Zapewne nie, ale kiedy już taki młody człowiek trafi na studia, będzie je sobie bardziej cenił, w myśl tego, że bardziej szanujesz to za co musisz zapłacić. Nad sensem dalszej edukacji pomyślą jego rodzice, którzy bezpośrednio będą musieli łożyć na swoje dziecko, lub sam młody człowiek, który dostanie sie na studia zaoczne i bedzię je samodzielnie opłacał dzięki pracy, którą będzie wykonywał w ciągu tygodnia. Musimy jednak wcześniej stanąć w obronie tzw. "umów śmieciowych", ale do tego również potrzebna jest  odpowiednia edukacja...

 

Zapraszam w moje autorskie strony: WWW.BORUSZEWSKI.COM

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka