Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa
2196
BLOG

Po co Tusk czyta mi smsy do Kasi?

Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa Polityka Obserwuj notkę 74

 tekst opublikowany 16 04 2014 na Blogpublika.com

Pamiętam ile jakiś czas temu było „śmiechu” z ochrony Jarosława Kaczyńskiego. Pod tekstami młodych wykształconych z parówkowego portalu pojawiały się komentarze: Marek Czapnik: „Taki skarb taniej byłoby głęboko zakopać niż tak drogo pilnować”, Kinga Matusiak: „GPS-a w dupę, kamizelkę kuloodporną i wyjdzie taniej! Skandal. To jest dopiero okradanie obywateli! Ciekawe jak wyglądał przetarg na tę ochronę…?”, Kamil Witek: „Właśnie – przecież kamizelka nie wystarczy! Trzeba jeszcze coś na głowę np. torebkę foliową, co by kosmici nad wodzem nie próbowali przejąć kontroli! A najlepiej to zaszyć się w bunkrze przeciwnuklearnym i nie wychodzić. I pancernymi pociągami podróżować – jak Kim Dzong Il„, Sergiusz Ziaja: „cenny karzeł wymaga specjalnej ochrony„, Wojtek Narwojsz: „Tak to już jest z prawdziwymi bohaterami. O większego trudno zucha jak był Jarek Burczymucha„. Wymieniać można długo, używanie odbywało się na wielu forach. niewykluczone zresztą, że po tym tekście wpisy znikną, dziś bowiem mądrość etapu jest taka, że osobom publicznym należy się ochrona ze względu na wariatów, którzy ich nienawidzą.

I rzeczywiście jest coś na rzeczy, skoro działacz Platformy Ryszard C. w biały dzień szlachtował działaczy PiS, krzycząc później, że wolałby to zrobić z Jarosławem Kaczyńskim, ale jak raz nie miał go pod ręką. Tacy ludzie po prostu istnieją. A osoby prowadzące działalność publiczną z pewnością są narażone na ich ataki bardziej niż inne. Jednak tamto koszmarne wydarzenie nie spowodowało refleksji i akceptacji zwiększonej ochrony Jarosława Kaczyńskiego. Paskudne komentarze pod wpisami na Natemat, ale przecież wiele podobnych i na Gazeta.pl i Onecie i Wirtualnej Polsce, nie spotkały się z reakcjami moderatorów. Widać mieściły się w „linii redakcji”. Nie słyszałem też żeby „instytucje państwa” się jakoś szczególnie za ochroną dla Kaczyńskiego ujmowały. Można było raczej odnieść wrażenie, że je również śmieszą „bizantyjskie zwyczaje” Jarosława.

Inaczej jest z smsami do Kasi Tusk. Tusk przeczytał kilka dość obrzydliwych na konferencji prasowej. Te mają mną wstrząsnąć. Pomijam fakt, że tata Kasi nie należy do najbardziej prawdomównych, załóżmy, że tym razem nie kłamał i rzeczywiście są to smsy, które dostała jego córka. Tylko po co mi je czytał? W odróżnieniu od Jarosława Kaczyńskiego ma, umówmy się, dość duży wpływ na instytucje państwa. Dlaczego zamiast czytać te smsy nie zlecił odpowiednim służbom zajęcia się sprawą? Po co na konferencji prasowej premier czyta, co skądinąd jest dość oczywistym przykładem zezwierzecenia autora, że ktoś jego córkę nazywa „dziwką”? Chce wzbudzić moją litość? I bez tego patrzę z politowaniem na chłopca, którego dawno przerosła sytuacja i nie bardzo wie jak i gdzie zwiać. Chce mi pokazać jak straszliwi potrafią być przeciwnicy Platformy? Działacza PO, Ryszarda C., raczej nie przebiją. Więc po co? Może dla śmiechu, tak jak w przypadku Jarosława Kaczyńskiego? Z tym, że on się swoimi smsami nie chwalił.

 

>>> Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka