Nasuwa mi się analogia dzisiejszej sytuacji do czasów pierwszych Piastów, kiedy to za plecami sukcesywnie przez Niemców ścieranych, zgniatanych, miażdżonych, wybijanych Słowian Połabskich zdążyło się ukształtować i okrzepnąć Państwo Polskie. Polacy zdążyli się zorganizować na tyle trwale, że pomimo różnych perturbacji, słabości dzielnicowej itp. - przetrwali.
Anglia czas kupiony naszą krwią w 39 roku dobrze wykorzystała budując swoje lotnictwo (i przejmując zasoby uciekających spod Hitlera wojsk tudzież nasze złoto) dzięki czemu skutecznie obroniła się przed inwazją niemiecką. Nasi tam walczyli, za wolność "naszą i Waszą", ale jak zwykle - wyszło na to, że tylko za "Waszą".
Teraz, chwała Bogu, nie mamy (z wyjątkiem Kaliningradu) granicy bezpośrednio z Rosją. I patrząc na to cynicznie - im dłużej walczy Ukraina tym dla nas lepiej, bo zagrożenie stosunkowo daleko. Ukraińcy - armia i "dobrowolcy" a także cywilni mieszkańcy choćby szykujący się do obrony swoich miast (np. w Mariupolu) swoją krwią kupują czas dla nas. Czy jesteśmy w stanie ten czas wykorzystać?
Uwierzyć, że można odstraszyć Rosję, wymyśleć, jak to zrobić i to zrealizować?