Przyznam, że jestem pod urokiem izraelskich dziewcząt i kobiet. Tych bardziej wyzwolonych i liberalnych z ulic i kawiarni Tel Awiwu, tych dorodnych plażowiczek, wysportowanych i o smaglej skórze. Dziewcząt o wspaniałych, długich dzikich włosach wesołych jak wszędzie gdzie dobrze się dzieje. Jestem pod wrażeniem młodych żołnierek z ulic Jerozolimy, które maszerują pod Ścianę Płaczu i tym co oddają hołd przeszłym pokoleniom obrońców Izraela. Bardzo widoczne są także kobiety bardziej ortodoksyjne, które wpływają na modę w Izraelu. Dominują długie ciemne sukienki a pobożne dziewczyny nawet w morzu kąpią się w spódnicach, mają też tam swoje osobne, zasłonięte i niedostępne specjalne plaże dla kobiet.
Serdeczne i uczynne izraelskie dziewczyny w recepcji hotelu i ekspedientki w sklepach. Młodzi ludzie w Izraelu, co gdzie indziej niespotykane, ciekawi są świata, zagadują a nawet chętnie opowiadają o sobie. Wspominają podróże do babci spod Lublina chwalą się znajomością Lewandowskiego. Tak zalecał Gandhi - ale oni robią to sami z siebie - „mówią o tym co nas łączy”.
Kiedy słucham pani Azari - ambasador Izraela, wypowiadającą się publicznie w Polsce to nie widzę żadnej z tych pięknych izraelskich kobiet. Nie rozpoznaję w tym Izraela jaki znam. Ona nie może być stamtąd!? Przypomina mi się portret stalinowskiej dyrektor szkoły, tępiącej uczniów i donoszącej na ich rodziców - surowej i groźnej, która przyszła do klasy i rozpłakała się: - Dzieci Stalin umarł!
Pani ambasador nie jest, niestety, dyplomatą. Jej publiczny język jest grubiański, w Polsce przypomina nam najgorsze czasy i najgorsze skojarzenia, nie pasujące do zachodniej demokracji. Karci Polaków, jak tamta zła pani, i swoimi wypowiedziami wywołuje demony, których w Polsce nie ma. Słuszne są skargi na Muzeum Polin i ośrodek „naukowy” wokół niego, bo zebrali się tam ludzie, którzy swoją pracą „naukową” chcą te demony sztucznie wywołać - wmówić nam chorobę, której nie ma. To środowisko okazuje się Polsce wrogie, dziedziczące jakąś mściwą mentalność ofiar i wygnańców, jakąś po gomułkowską traumę. Produkują listy dawnych szmalcowników, aby sympatię pomiędzy ludem polskim i żydowskim pogrążyć i zdeptać. Zapominają, niewdzięczni, o tych, którym zawdzięczają życie. Jakże często było to życie za życie - największa ofiara, do której to właśnie chrześcijanin jest zdolny. Uprawiają antypolonizm. To tam, niestety także za polskie pieniądze, tli się to oręże antypolonizmu, które wypuszczane w świat, wszystkim - tak Polakom jak i Żydom, szkodzi. Kto przesyła wypaczone tłumaczenia wypowiedzi polskiego Premiera do izraelskich gazet - pani ambasador? Dlaczego pani nad tym nie czuwa? Dlaczego nie ubolewa i nie protestuje? Wprost przeciwnie dorzuca pani Azari paliwa do tego sporu. Obelgi, pogróżki i polityczny szantaż. Czy taka ma być rola ambasadora?
Chrześcijanie, zgodnie ze swoją religią, modlą się i przepraszają także za nie swoje winy. W tym objawia się uniwersalizm chrześcijaństwa, że bierze moralną odpowiedzialność za cały ludzki ród. W tym duchu należy rozumieć także niektóre wypowiedzi polskich polityków bowiem chrześcijaństwo nakazuje także pokorę. Ale pani Azari nadużywając tej polskiej pokory nie przewidziała, że akurat w Polsce ma ona swoje granice i Polacy nie gną karku i nie poddają się losowi. Nawet jeśli propaganda antypolska pochodząca z niektórych środowisk żydowskich odnosi chwilowy medialny sukces, to jest to walka na dłuższą metę przegrana. My się nie poddamy wmawianiu nam cudzych grzechów a obelga "polskiego antysemityzmu” znajdzie się tam gdzie „jedyna słuszna idea komunistyczna i wierność Związkowi Radzieckiemu” - na śmietniku historii.
Na nienawiści niczego się nie zbuduje.
Inne tematy w dziale Polityka