Nasi chłopcy szczerzą do nas swoje białe zęby z każdej reklamy. Gdzie popatrzysz tam nasze zuchy. Aż dziw, że wśród tylu sesji zdjęciowych mieli w ogóle czas na jakieś treningi. Wyjazd do Rosji jak zapewniali oni sami, trener i działacze PZPN to miała być tylko formalności, bo przecież widząc taką wspaniałą drużynę przeciwnicy sami będą w swoją bramkę kopać piłkę ze strachu.
W sporcie i szczególnie w piłce fascynujące jest to, że piłka jest okrągła, a bramki są dwie. Ściemniać można do momentu pierwszego gwizdka, a potem już będzie tylko naga prawda. No i tą naguśką prawdę nasi wojacy nam bez znieczulenia pokazali. Akurat w tych dniach Jezus w Ewangelii czytanej w kościele mówił, że „drzewo poznaje się po owocach”. Krótko mówiąc nie reklama jest ważna, lecz gołe fakty. Chwalipięctwo, zadufanie w sobie, brak pokory, pycha, chełpliwość, gwiazdorstwo, megalomania, nadęcie, pozerstwo,
przechwalanie się, pyszałkowatość, samochwalstwo, zarozumiałość, napuszenie to były główne braki szkoleniowe naszej reprezentacji. I właśnie w tym tygodniu można było również usłyszeć, „A czemu to widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz?” Bo te braki szkoleniowe nasej kadry narodowej są też brakami każdego z nas, albowiem to właśnie te przywary są bez wątpienia ciemną stroną polskiego charakteru narodowego. I może nam wszystkim potrzebna była tak bolesna terapia byśmy się trochę nad sobą zastanowili i podjęli wysiłek, aby nasze własne drzewo przynosiło dobre owoce.