Dzieckiem w kolebce
widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce.
Pójdę gdzie indziej! – I Lud pójdzie za mną!
piekłu ofiarę wydrze
Zabił się – młody. – Zrazu jakaś trwoga
Kładła mi w usta potępienie czynu.
Już był w ogródku, już witał się z gąską:
Za wysokie progi
Na lisie nogi.
Głupi niedźwiedziu! gdybyś w mateczniku siedział,
łeb urwał hydrze,
Wspomnijcie też starego Wojskiego przestrogę
Nam strzelać nie kazano.
Co robić? – dziecko jesteś – służba wyśmienita –
Ot jedno z drugim nic a nic!
Panom pochlebiać ukłonem,
Jaki wybór trudny.
Lecz którą kochać? którą tylko lubić?
Stójmy! – jak cicho!
– Jedźmy.