bren bren
703
BLOG

Mokra sobota, cz. 2; odc. 18

bren bren Kultura Obserwuj notkę 86


D
esynchronizacja milczenia, gwaru, i ponownej ciszy po słowach „Dzielnica zdycha” przypominała It’s Gonna Rain czy Piano Phase Steve’a Reicha. Choć nie było kompozytora, który by dyktował, ani technika, co by ją zapisał. Szkoda. 

Papa uniósł rękę. Niewysoko, niewiele ponad dolny brzeg okrywającego go swetra.
– Dowiedziałem się, że Łysy Maciek właśnie coś powiedział. Ja go nie słyszałem i nikogo nie pytałem, co powiedział, ale ja się z nim nie zgadzam. Dlaczego ja mogę powiedzieć, że ja się z nim nie zgadzam? Chociaż go nie słyszałem? Nie dlatego, że ja słyszałem go kiedy indziej, albo że przekazano mi, co powiedział. I nie dlatego nawet, że ja po prostu wiem, co mógłby powiedzieć. Dlaczego zatem? Otóż dlatego ja mogę powiedzieć, że ja się z nim nie zgadzam, ponieważ warto mówić tylko o sprawach ważnych. Nie. Inaczej. Trzeba mówić wyłącznie o sprawach najważniejszych. I ja nawet nie chciałbym się zgadzać czy nie zgadzać, bo to bez znaczenia. Więcej – ja wcale nie zamierzam wdawać się w takie polemiki. Nieistotne, czy byłby to Łysy Maciek czy ktokolwiek inny. Albo waloryzowałbym w ten sposób ich wypowiedzi, albo ja musiałbym się znaleźć na ich poziomie. A na to ja nie mogę sobie pozwolić. I tego nie wybaczyliby mi ci,. którzy mnie słuchają. To znaczy ci, do których ja mówię.
Jednym wystarczy do szczęścia, że toaleta jest w miarę czysta. Innym, że walną piwko, a drugie już w zupełności ich uszczęśliwi. Ale ja nie do nich mówię. Ani do tych, którzy beztrosko rozprawiają o tym, co ich otacza. I dzielą się na narzekających albo chwalących. Rechoczą z dowcipów, w których nie ma nic zabawnego (jakby zresztą w ogóle było coś śmiesznego) albo odgadują przyszłość z fusów i widzą apokalipsę, a ręce im opadają. I ja tak sobie myślę, że ja bym nawet nie bardzo chciał, żeby oni mnie słuchali.
Bo podział jest całkiem inny. I ja wiem, jaki. Ja zaraz stąd wyjdę i nie będę dociekał, kto się ze mną zgodzi, a kto nie. Właściwie nie obchodzi mnie to. Zanim was opuszczę, powiem tylko to, co musi być powiedziane. Obojętne, kiedy to do was dotrze. Nie od dziś i nie od wczoraj Dzielnica ginie. I nie szukajcie egoistycznych tłumaczeń: to nie my, nie ja przecież, nie przeze mnie Dzielnica jest zabijana. I choćbyście powtarzali w kółko, że nie macie w tym udziału, niczego to nie zmieni. Na waszych oczach i wobec was Dzielnica umiera.

Papa odszedł do swego stolika, zebrał leżące na nim rzeczy i ruszył ku wyjściu. Mały Joe, niewątpliwie wciąż odznaczający się niezłym refleksem, zdążył się unieść i wychrypieć: „– Jednak…”. Wszakże Papa, mijając go, rzucił krótko: „– Spie****aj”, przerywając rodzący się komentarz. Na moment przystanął w uchylonych drzwiach (czy i jak wpłynęło to na zachowanie Pattona nie sposób odgadnąć, gdyż smycz była prewencyjnie napięta), i przeciął Plac, zmierzając w kierunku Rzeki.

Próby zdefiniowania odczuć zebranych, krążące uprzednio wokół zaskoczenia, niedowierzania, zdumienia, w trakcie wystąpienia Papy zbiegły się w jednym punkcie. Teraz nikt nie szukałby lepszej nazwy niż „szok”. Bo dla każdego z obecnych była to najkrótsza i najbardziej konkretna wypowiedź Papy, z jaką się kiedykolwiek zetknął.


(cdn.)


 

 

Zobacz galerię zdjęć:

bren
O mnie bren

Nie ma takiego poświęcenia, na które by się człowiek nie zdobył, byle tylko uniknąć wyczerpującego wysiłku myślenia. /sir Joshua Reynolds/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura