Zaufanie?
Zaufanie?
bren bren
661
BLOG

Nie ma tego złego…

bren bren Polityka Obserwuj notkę 64

…żeby jakoś nie wyszło. Mozolne próby wyjaśnienia pewnemu faszyście, o czym traktowała poprzednia notka (enigmatyczna, jak się okazało), oczywiście spełzły na niczym. Ale podsuwając mu różne przykłady do rozumowania per analogiam, odkryłem, że jeden z nich nie jest chyba tak powszechnie znany, jak sądziłem. (A przynajmniej polska wersja Wikipedii dostarcza niewielu informacji). Można więc temat rozwinąć, uzupełniając poprzedni wpis.

We wtorek, 18 IV 1906 r., o godz. 5.12, trwające 40–65 s. trzęsienie ziemi zniszczyło niemal całe San Francisco, wówczas 9. pod względem wielkości miasto USA, z populacją przekraczającą 400 tys. W oficjalnych wiadomościach zaniżono liczbę ofiar do 567, obecnie szacuje się ją na ok. 3 tys. Parki i plaże zapełniły się namiotami – ok. 300 tys. osób pozostało bez dachu nad głową; wielu ludzi koczowało tam jeszcze 2 lata później. Część uchodźców uciekła do Oakland i Berkeley. Kataklizmu, zaliczanego do największych w dziejach USA, nie da się nazwać złem, ale i z tego nieszczęścia coś wynikło.
Pożary ugaszono, i przed pierwszym weekendem po katastrofie doszło do spotkania przedstawicieli wszystkich miejscowych banków. Bez dłuższych sporów oceniono, że jakąkolwiek działalność uda się rozpocząć najwcześniej za ok. 6 tygodni. Sprzeciwiła się tylko jedna osoba. Amadeo Giannini.argumentował, że ludzie potrzebują pieniędzy teraz, a nie dopiero za kilka tygodni. Na pytanie, co zamierza zrobić, odpowiedział, że uruchomi działalność jutro, budząc zdumienie (weekend!) i nasyconą szyderstwem wesołość wśród zebranych.
Giannini był założycielem niewielkiego
Bank of Italy,funkcjonującego raptem od 1904 r. i obsługującego głównie robotników włoskiego pochodzenia. Zasoby banku ocalały, a Giannini dodatkowo ściągał gotówkę od rodziny spoza San Francisco i innych, sobie wiadomych źródeł. Warto wspomnieć o jeszcze jednym. Trudno byłoby się dziwić, gdyby Giannini nie darzył ludzi nadmiernym zaufaniem; zwłaszcza dłużników – jego ojciec został zastrzelony podczas próby wyegzekwowania długu w wysokości 10 dolarów.
Zgodnie z zapowiedzią, Giannini następnego dnia przystąpił do działania. Pozbawione marmurów, krat i innych szacownych akcesoriów biuro nie prezentowało się okazale. Ułożywszy kilka desek na dwóch beczkach, Giannini udzielał pożyczek wszystkim chętnym.
By nie piętrzyć trudności z wyciąganiem wniosków z poprzednich zdań, powtórzę to w prostych, żołnierskich słowach. Amadeo Giannini dawał pieniądze każdemu, kto podchodził i mówił, że nazywa się Jan Kowalski, John Doe, Richard Roe lub Kei Wang i mieszka w namiocie np. na North Beach, niedysponującemu żadnymi dokumentami – gdyż umykając z płonącego domu, nie pomyślał, że należy je zabrać.
 Przez kogoś, kto za absolut uważa zasadę zawartą w odpowiedzi kozaka na pytanie: „co byś zrobił, jakbyś carem został? – ukradłbym 5 rubli i zwiał” – musi to być uznane za cud. Jednak nie tylko liczba świadków (i uczestników) tych wydarzeń utrudnia zaliczenie ich do zjawisk nadprzyrodzonych. Szaleństwo? Owszem. (W 1932 r. Frank Capra zrealizował film
American Madness według scenariusza R. Riskina pod również znaczącym tytułem Faith, opartym na biografii Gianniniego). Kłopot polega na tym, że cud miał ciąg dalszy.
Nawet przyjmując, że Giannini przesadzał, twierdząc później, iż odzyskał wszystkie udzielone „na gębę” pożyczki – nie sposób utrzymywać (wierzyć?), że poniósł straty. Bowiem następne lata to szybki rozwój
Bank of Italy.Po kolejnych fuzjach, przejęciach itp. w 1930 r. zmienił nazwę na Bank of America, i tak – już jako gigantyczna korporacja – funkcjonuje do dziś. W zależności od przyjmowanych kryteriów plasuje się na 1, 2. bądź 4. miejscu na świecie. Nie wdając się w szczegóły, można powiedzieć, że mieści się w czołówce najpotężniejszych instytucji finansowych świata.
Pod koniec XX i na początku XXI w. Bank of America zamieszany był w różne afery. Oskarżenia ze strony instytucji, osób prywatnych, a także prokuratora generalnego USA zakończyły się w kilku wypadkach wypłatą sporych odszkodowań. Napomykam o tym (choć skrótowe potraktowanie grozi nieporozumieniami), bo to zestawienie wywołuje kilka pytań. I one są interesujące nie mniej niż archiwalne ciekawostki. Przytoczona historyjka komuś wyda się bardziej zdumiewająca, komuś mniej, ale – jak każda – ma odniesienia do tu i teraz.
Kwestia dotyczyła i dotyczy – nazwijmy to wreszcie po imieniu – zaufania. Uczciwości, która wbrew licznym opiniom, może być opłacalna. Dlaczego przedsięwzięcie, oparte na dwóch beczkach połączonych deską nie zakończyło się w domu wariatów lub więzieniu? Dlaczego ktoś ośmiela się podawać w wątpliwość regulowane przepisami zasady funkcjonowania ogromnej korporacji, zdobnej w marmury etc.? To sprawy zasługujące na osobne, obszerne omówienie.
 Równie, albo i bardziej ciekawe są pytania o brak. Czego – w odniesieniu do opowieści o Gianninim – nam tu brakuje? Kraj nasz, jak widomo, nie leży w strefie ruchów tektonicznych, ale rozmiary dotykających go klęsk (w tym sporo działań obecnych władz) są porównywalne ze skutkami trzęsienia ziemi. Toteż nie w braku tsunami itp. należy upatrywać podstawowej różnicy. 
W czym zatem? Żeby podtrzymać tradycyjną tajemniczość nie do zgłębienia – pozostawię to pytanie bez odpowiedzi.
 

 

Zobacz galerię zdjęć:

Potęga Rzymu
Potęga Rzymu Italia
bren
O mnie bren

Nie ma takiego poświęcenia, na które by się człowiek nie zdobył, byle tylko uniknąć wyczerpującego wysiłku myślenia. /sir Joshua Reynolds/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka