Brockley Sid Brockley Sid
733
BLOG

Wańkowicz.

Brockley Sid Brockley Sid Kultura Obserwuj notkę 18

 

Do tej notki sprowokował mnie kolejny paszkwil na temat Melchiora Wańkowicza krążący gdzieś w sieci i powstały nie tak dawno temu. Jeszcze za życia ‘Mel’ czyli Wańkowicz bywał często topiony w szambie bezzasadnej krytyki, przede wszystkim dlatego tylko, że dużo pisał a ludzie z chęcią go czytali. W spazmach zazdrości jego koledzy i przeciwnicy pióra, podnosili najbardziej absurdalne zarzuty, o to że jest zanadto szlachcic, nie dość ‘lewicowy inteligent’, albo znów zanadto ‘lewy’ (zdradzał swoją klasę), a nawet politycznie niepewny. Dalej - zanadto wzniosły, do przesady sentymentalny, to cyniczny lub zwyczajnie sprośny. W tych wszystkich zmaganiach obciążających jego pisarstwo tylko jedna rzecz jest pewna – Wańkowicz był stopem sprzeczności. Nie zmienia to jednak faktu, iż każdą sprawę swoją i cudzą zawsze brał mozolnie na warsztat, a tych antynomicznych elementów było tak wiele dla człowieka tamtego okresu, że wiele razy pod wpływem kolejnych wstrząsów wszystko trzeba było budować od nowa. Józef Czapski w felietonie z 1949 roku poświęconym Wańkowiczowi, napisał:

 „znam go trzydzieści lat, i ani oderwać się ani oddzielić od jego literatury  nie mogę, bo nie wiem, czy jest pisarz, którego forma wyłącznie do budowy zdania, wraz z całą tematyką, ściślej, bardziej wiernie obrysowałyby kontur samego człowieka”

Ten fragment oddaje w jakimś stopniu mój stosunek do tego co napisał Wańkowicz. Chociaż niejednokrotnie jego teksty mnie drażnią i nie dają spokoju, to jestem pełen podziwu dla maestrii i talentu, tkwiącego w każdym z jego tekstów. Spotkanie z reportażem tego autora przypomina w znacznej mierze dzisiejsze bardzo dobre blogi, czyli emocje, treść powstająca pod wpływem chwili, która nie wzbrania się przed subiektywnymi poglądami i reakcjami na zaistniały stan rzeczy. Zarazem jego teksty mają przejrzystą strukturę eurydycyjną i świetny styl – tak jak choćby Monte Cassino. Książka pomijająca lub przeinaczająca niektóre fakty historyczne a jednak jako żywo malująca polskiego żołnierza. Stefan Kisielewski odnotował w swoich pamiętnikach tuż po jego śmierci, że każdy okres musi mieć swojego gawędziarza. Podobno komuniści swoim gawędziarzem uczynili Wańkowicza, który za PRL-u wydawał bardzo wiele. Kisiel mimo to, miał szacunek wobec ‘Mela’ za jego styl „zawsze umiał uchwycić i oddać atmosferę, ogromnie polską, wzruszającą biorącą humorem i temperamentem”.

Wańkowicz wpadał na rafy podwodne, tak jak każdy pisarz wybierający temat. Ale jego czujny słuch zawsze zmuszał go do omawiania spraw drażliwych. Czepiał się niektórych pojęć – tak jak ‘polska kultura poszlachecka’, łajał wszystkie świętości czego do dziś nie mogą mu wybaczyć jego przeciwnicy i niespełnieni pisarze. Jednak mimo to docierał do sedna sprawy i ukazywał błędy. Nikt nie odważył się wówczas tak jak on napisać o kulcie niekompetencji, klikach, polskich wadach myślenia.

Pytanie co może nam dać w zamian pseudo krytyk, który wykrzykuje że Wańkowicz to zdrajca. Zupełnie nic, a właściwie swój sukces opiera przede wszystkim na pluciu na znanego pisarza. Przecież w epoce Dody gdzie obrzucanie błotem wszystkiego staje się wręcz dyscypliną olimpijską, najprościej jest korzystać z szablonu i uderzyć w kogoś nieżyjącego o znacznym dorobku i powiedzieć -  wasze dotychczasowe oceny są niewłaściwe. Ten pisarz to dureń, sprzedawczyk, wyniesiony na ołtarze przez media figurant. A wszystkim na tym świecie rządzi spisek i system, który nam zdolnym pisarzom i krytykom nie pozwala wypłynąć na szerokie wody. A talent – ktoś powie, przecież zawsze był ważny jakiś pierwiastek twórczy. Nic podobnego tylko zabiegi systemowych zdrajców, tworzą strukturę która poczciwym pseudo-krytykom nie pozwala pływać na fali popularności i sławy – odpowiedzą zainteresowani. Chociaż można byłoby to nazwać zwyczajnym zaślepieniem lub bezkrytyczną pychą wylewającą się przez uszy. Lub jak dosadnie nazwał wady myślenia to Wańkowicz w Kundlizmie– ‘bezinteresowna zawiść Polaka do Polaka’.

Najgorsze i chyba najzabawniejsze jest to, że każdy taki pogląd – jak w przypadku odżegnywania Wańkowicza od treści i wiary, nie jest poparty głębszą analizą tekstu, tylko wewnętrznym, jednostronnym i tępym przekonaniem o własnej słuszności.     

 

Tekst o Wańkowiczu ukazał się na blogomedia24.pl jednak po jakimś czasie wyparował, moja reakcja jak zwykle spóźniona ale konieczna – stąd nie jestem w stanie zlinkować tekstu.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura