Brockley Sid Brockley Sid
520
BLOG

W mgławicach nadinterpretacji czyli religijność i nagość

Brockley Sid Brockley Sid Kultura Obserwuj notkę 4
 
 
Gość Niedzielny w ostatnim wydaniu na drugiej stronie zaskoczył mnie mocno. Chociaż nie należę, tak mi się wydawało, do tych, których łatwo jest zaskoczyć. Na drugiej stronie tygodnika widnieje bowiem tekst pod tytułem „Ostatnia Komunia” a nad nim obraz Paolo Caliariego (Veronese) Komunia św. Łucji.
 
Leszek Śliwa, opowiada w tekście o historii Łucji, jej cierpieniach, prześladowaniu, a w końcu również śmierci. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby opowiastka o świętej nie była interpretacją obrazu. Autor przedstawia czytelnikowi jakie jest znaczenie wołów w tle malowidła i co na temat profilu kobiety sądzą znawcy tematu czyli historycy sztuki.
 
 
 
Aby dokładniej określić co mam na myśli przywołam fragment swojego wpisu o Caravaggio, który prostytutki czynił świętymi na obrazach.
 
 
 
Święta Maryja zgodniez tradycją chrześcijańską, przeżywa sen w którym widzi swoją śmierć, przejściowo, przed aktem wstąpieniem do nieba. Caravaggio przedstawia tę scenę inaczej. Martwe ciało kobiety, zielona skóra, rozdęte ciało, krzykliwie czerwona suknia – obraz bulwersuje. Ale plotka towarzysząca powstaniu obrazu była jeszcze straszniejsza. Caravaggio zabrał z kostnicy utopioną prostytutkę i uczynił ją Madonną. Apostołowie zgromadzeni nad łożem śmierci z głowami pochylonymi w rozpaczy. Maria Magdalena zgięta w cierpieniu. Jeżeli Dziewica Maryja tylko się zdrzemnęła przed drogą do raju, dlaczego oni tak lamentują? Tutaj rozpacz wywołuje prawdziwa śmierć. To reakcja nie na nieśmiertelność ale na śmiertelność! Siostry Karmelitki, które zamówiły obraz u Caravaggio, zwracają go zaszokowane.”
 
 
Obraz, przypomnieć też warto, wrył się w tradycje kościoła jako wabik dla analfabetów, którzy nie mogąc poznać treści Pisma Świętego, zachęcani byli uczestnictwem w życiu religijnym różnymi malowidłami, mającymi w założeniu rozpalać ich wyobraźnię.
 
 
Metody, pracy artystów tworzących dzieła przed którymi klękano, zawsze były niejasne. Chociaż pracowali na zamówienie kościoła pobierając zawsze za to pieniądze, to ich motywy, podobnie jak w przypadku Caravaggia niosą ze sobą niebezpieczeństwo wieloznaczności.
 
W czasach kiedy tworzył Veronese, najczęściej używaną metodą interpretacji obrazu było korzystanie z dykcjonariuszy takich jak Ikonologia Cezarego Ripy, która wymienia personifikację pojęć w alfabetycznym porządku i podaje, jakie przynależą im symboliczne atrybuty. Był to taki piktograficzny kod do rozpoznania obrazu.
 
Skupmy się jednak na tym co pragnie nam powiedzieć Veronese w swoim religijnym produkcie. Spośród czterech postaci pierwszego planu, dwie odgrywają zasadniczą rolę. Konająca Łucja i jej morderca. Wiemy że prześladowca wbija jej sztylet w pierś, jednak moją uwagę przykuwa, palec wskazujący mordercy. Dokonuje nie tylko zabójstwa, ale również profanacji. Sięga do sutka nagiej piersi. Sam jest nagi. Męczeństwo i śmierć, ktoś powie. Być może, tylko skąd takie obsesyjne eksponowanie tego co intymne i kobiece.
 
Zanim ulegniemy pokusie utożsamienia obrazu z ważnym sakramentem, podobnie jak uległ jej Gość Niedzielny, przypisując jej niewłaściwe znaczenie. Powinniśmy zastanowić się nad tym co widzimy? 
 
Mam podejrzenia, że Caliari w swojej twórczości szukał ujścia frustracji, może dawał ujście odrzuceniu którego doświadczał u dotychczasowych partnerek lub braku matczynej miłości. Widać to w jego kolejnych dziełach.
 
 
 
 
  
 
 
 
 
 
 
Ale czy frustracja mająca ponad sześć wieków powinna ciągle być religijnym atrybutem, historią opowiadaną i przetwarzaną nieustanie przy okazji kolejnych świąt zwłaszcza przez tygodnik katolicki? To pytanie, na które w tym czasie warto sobie odpowiedzieć.
 
 
W czasie II wojny światowej naukowiec z Anglii otrzymał telegram od sławnego duńskiego fizyka Nielsa Bohra, który w treści zawierał pytanie „wieści o Maud”. Bohr był jednym z pierwszych naukowców stawiających tezy o możliwości zastosowania rozszczepienia pierwiastków do konstrukcji bomby. Adresat telegramu był przekonany że wiadomość jest zaszyfrowana. Słowo MAUD zostało odczytane jako „military application of uranium disintegration”. Lecz interpretacja okazała się błędna. Bohr chciał się zwyczajnie dowiedzieć co dzieje się ze starą nianią mieszkającą gdzieś na południu Anglii o imieniu Maud. Oczywiście można się spierać że chodziło o bombę i atom, bowiem pogrobowcy fałszywych teorii zawsze znajdą miejsce w historii.
 

Pojawia się pytanie czy warto tworzyć historię świętej tradycji w oparciu o wyobrażenia malarza? Nadinterpretacja zatem, przeplatająca się z przypisywaniem mu cech nadprzyrodzonych, szeroko i dość swobodnie otwiera wrota głupocie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura